Brakuje im przebojowości. Zbyt szybko decydują się spocząć na laurach, pozostając tak naprawdę rentierami
Nową klasę polskich przemysłowców łączy jedno - niczego nie zawdzięczają politykom
Poza tym mają z reguły jedną receptę na wątpliwą prosperity: robić interesy z państwem" - ocenił niedawno najzamożniejszych obywateli Europy Środkowej, w tym najbogatszych Polaków, Thomas Riccardo, analityk giełdowy. Na szczęście Riccardo nie do końca ma rację.
- Żadnych okresów przejściowych! Chcę tylko uczciwej konkurencji! Niech Unia Europejska otworzy rynek na nasze produkty, a my na ich - domaga się Klaudiusz Balcerzak, przedsiębiorca z pogranicza polsko-niemieckiego, którego wyroby wędliniarskie są konkurencyjne w Europie Zachodniej, mimo obciążania ich prawie pięćdziesięcioprocentowym cłem! Konkurencji nie boi się także kilkuset innych polskich przedsiębiorców - bo mają pomysł na przemysł. W przeciwieństwie do przynajmniej kilkunastu znanych biznesmenów, którzy przyssali się do państwowej kasy i żonglują pieniędzmi podatników.
Na początku był handel
Emil Wedel, Kordian Tarasiewicz, Aleksander Norblin, Maurycy Poznański i bracia Borkowscy zbudowali II Rzeczpospolitą. Klaudiusz Balcerzak, Teresa Mokrysz, Wojciech Morawski, Krzysztof Pawiński, Stanisław Ciupiński i setki im podobnych - którzy najczęściej w świat interesów wchodzili wraz z początkiem ustrojowej transformacji lub poźniej - tworzą nową jakość w polskim biznesie najświeższej daty: klasę przemysłowców. Tworzą solidne fundamenty III RP.
- Wszystko zaczęło się od handlu w czasach studenckich - opowiada Wojciech Morawski, właściciel firmy odzieżowej Atlantic. Pierwsze przedsiębiorstwo założył w 1990 r., Atlantic powstał zaś w 1993 r. Dziś zawładnął już jedną trzecią krajowego rynku bielizny męskiej i jedną piątą rynku bielizny damskiej. W Polsce zatrudnia 200 osób, a w południowych Chinach - ponad 2 tys. W tym roku planowane jest otwarcie nowej fabryki w Końskich pod Kielcami, gdzie znajdzie pracę ponad sto osób.
Od handlu zaczynali również bracia Adam i Jerzy Krzanowscy. Dziś należące do nich przedsiębiorstwo Nowy Styl jest największym producentem krzeseł biurowych (60 proc. rynku), które zatrudnia ponad 3,5 tys. osób (z czego 2 tys. w Polsce). Podobnie było z wadowickim Maspeksem, który założyło w 1990 r. sześciu kolegów z Akademii Górniczo-Hutniczej. Chcieli stworzyć firmę produkcyjną, lecz brakowało im kapitału. Dlatego początkowo zajmowali się dystrybucją artykułów spożywczych. Po trzech latach otworzyli własną farbykę w Wadowicach. W 1993 r. w sklepach pojawiły się produkowane w Wadowicach herbaty rozpuszczalne Ekoland, później zaś czekolady pitne oraz kawa cappuccino La Festa. W 1996 r. Maspex przejął zakłady spożywcze z Olsztynka i zaczął tam produkować przecierowe soki marchwiowe Kubuś. Pozycję firmy umocnił zakup w 1999 r. spółki Tymbark SA. Maspex opanował ponad 64 proc. (pod względem wartości) każdego z rynków: herbatek rozpuszczalnych, kakao w proszku, czekolady rozpuszczalnej i śmietanki do kawy. - Wprowadzanie na rynek produktu, który nie ma szans zająć na nim pozycji lidera, uważamy za stratę czasu - twierdzi prezes Maspeksu Krzysztof Pawiński. Eksport stanowi już 16,5 proc. całej sprzedaży firmy, która utworzyła spółki na Węgrzech (sztandarowy produkt firmy, kawa cappuccino La Festa, ma 44,6 proc. tamtejszego rynku!), w Czechach i na Słowacji. W Rumunii Maspex wybudował własną fabrykę. Łącznie grupa dysponuje 12 zakładami i spółkami, zatrudnia około 2900 pracowników.
- Kryzys? Jaki kryzys? - pyta Stanisław Sroka, prezes PPH Transsystem, największego polskiego producenta i dostawcy tzw. systemów transportu technologicznego (tworzy linie produkcyjne). Firma Sroki zaopatruje między innymi Mercedesa, Porsche, Jaguara, DaimleraChryslera, General Motors, Forda, BMW, Audi, Volvo i Volkswagena. Sprzedaje także do Meksyku, USA, Chin. Eksport stanowi już 96 proc. sprzedaży!
Klej odporny na głupotę
W prezentowanej przez Atlas oficjalnej historii firmy jej założycieli porównano z bohaterami "Ziemi obiecanej" Władysława Reymonta - jest Łódź i trzech przyjaciół pragnących zdobyć majątek. W 1991 r. Stanisław Ciupiński (z wykształcenia inżynier elektryk), Grzegorz Grzelak (inżynier budownictwa) i Andrzej Walczak (architekt) w pożyczonej betoniarce rozpoczęli mieszanie piasku, cementu, wapna i składników chemicznych. W trzy miesiące opracowali własną recepturę kleju do płytek - podobnego do wyrobów, które poznali w Niemczech. Ciupiński, Walczak i Grzelak chcieli sprzedawać gotową zaprawę w jednym worku, czyli - jak mówią - "klej odporny na głupotę". - Efekt przerósł nasze oczekiwania - nie ukrywa Walczak, jeden z prezesów przedsiębiorstwa.
Dziś Atlas ma osiem fabryk przetwarzających surowce z trzech własnych kopalni i ponad 10 tys. stałych odbiorców w całej Polsce. Atlas sprzedaje swe wyroby także na Ukrainie, Słowacji, Białorusi, Litwie, Łotwie, w Estonii i Czechach. Worki z logo Atlasa można też spotkać w Portugalii i w Egipcie. Do końca 2002 r. firma uruchomi fabrykę w Dubnej, 100 km od Moskwy.
Od "garażowego" wytwarzania ram okiennych w połowie lat 80. zaczynał Ryszard Florek, obecnie prezes Fakro - renomowanego producenta okien dachowych. - Bank odmówił mi kredytu na budowę fabryki okien dachowych, tłumacząc, że w Polsce takie przedsięwzięcie nie może się powieść - wspomina Florek. Dziś jego firma zajmuje drugie miejsce w swojej branży na świecie (13 proc. globalnego rynku!) i zatrudnia 1500 osób.
Z Alpinusem na szczyt
Przyjaźń wspólników to tajemnica sukcesu firmy Alpinus. Założyli ją w 1990 r. trzej himalaiści: Artur Hajzer, Janusz Majer i Ryszard Ware-cki. - W PRL zdobycie profesjonalnego sprzętu i odzieży wysokogórskiej było niemal niemożliwe, dlatego często robiliśmy i szyliśmy potrzebne rzeczy sami. Gdy czasy się zmieniły, idea rozpoczęcia produkcji na większą skalę narzucała się sama - wspomina Hajzer. Na początku wraz z kolegami szył plecaki turystyczne na trzech maszynach do szycia w pracowni technicznej ośrodka ZHP. Alpinus nawiązał także współpracę między innymi z niemieckim vauDe i amerykańską firmą Gore, jednymi z potentatów światowej branży outdoor. - Na początku lat 90. na kurtkę z goreteksu trzeba było wydać trzy średnie krajowe pensje, więc wszystkie agencje, które badały polski rynek, twierdziły, że nie mamy szans. My jednak zgłosiliśmy się do firmy Gore i zadeklarowaliśmy, że przez miesiąc sprzedamy ich 600 - mówi Hajzer. Dali radę. Dziś 85 proc. sprzedawanych przez Alpinusa wyrobów to własne wzory. Dzięki sieci salonów firma zdobyła około 45 proc. polskiego rynku - obok odzieży do turystyki górskiej, sprzedaje sprzęt dla rowerzystów, miłośników snowboardu i narciarzy. - Otworzyliśmy również trzy salony w Wiedniu, dziewięć w Czechach i sklep na Łotwie - informuje szef Alpinusa. W fabryce w Świętochłowicach firma zatrudnia 300 osób. W 2001 r. jej obroty wyniosły około 60 mln zł.
Przedsiębiorcza kobieta świata
W rodzinie Mokryszów tradycje prowadzenia działalności gospodarczej sięgają początków XX wieku, lecz największe sukcesy przyniosła jej ostatnia dekada. Założona w 1927 r. rodzinna firma w 1990 r. zmieniła nazwę na Mokate (powstała jako skrót od nazwiska i imion właścicieli Teresy i Kazimierza Mokryszów), gdy choroba Kazimierza Mokrysza skłoniła jego żonę do zajęcia się biznesem. O tym, że zaczęła ona produkować kawę cappuccino, zadecydował przypadek. Zaproponowała jej to holenderska firma, której przedstawicielkę poznała podczas podróży samolotem. Mokate nie tylko wprowadziła na rynek produkt, lecz wykreowała na niego popyt. Przedsiębiorstwo z Ustronia szybko opanowało około 70 proc. polskiego rynku cappuccino. Mokate stała się jednym z większych producentów tego włoskiego napoju w Europie. W 2000 r. w Wenecji Amerykańska Fundacja Przedsiębiorczości Kobiet uhonorowała polską "królową cappuccino" tytułem Najbardziej Przedsiębiorczej Kobiety Świata. Dziś Mokate w zakładach w Ustroniu i Żorach zatrudnia ponad 700 osób.
Smaczne, bo polskie
- Pierwszy mój zakład pracował na wysłużonym sprzęcie przywiezionym z Niemiec. Pieniędzy nie przejadałem, tylko inwestowałem - opowiada Klaudiusz Balcerzak, który założył firmę Balcerzak i Spółka na początku lat 90. Dziś zatrudnia ona 800 osób (roczny przychód wynosi 155,7 mln zł), współpracuje z ponad tysiącem sklepów. Dostarcza wędliny do Brukseli, Rotterdamu, Paryża, Berlina, Rzymu i Wiednia. Udało mu się, gdyż - jak twierdzi - zawsze przestrzegał tradycyjnych receptur, nawet jeżeli oznaczało to większe koszty.
Przepis na sukces
"Kto chce się wzbogacić w ciągu jednego dnia, zostanie powieszony w ciągu roku" - uważał Leonardo da Vinci. - Liczy się umiejętność przewidywania i ciężka praca - streszcza swoją receptę na powodzenie Wojciech Morawski. - 100 proc. wypracowywanych funduszy należy przeznaczać na inwestycje, wprowadzanie nowych produktów i doskonalenie istniejących - radzi Ryszard Florek. - Do wszystkiego doszliśmy sami i nie jesteśmy nic winni żadnemu politykowi - dodaje Andrzej Walczak. Bohaterów naszego artykułu łączy jedno: gdyby pewnego dnia instytucja państwo zanikła, mogliby tego nie zauważyć, bo byliby zajęci robieniem interesów.
Poza tym mają z reguły jedną receptę na wątpliwą prosperity: robić interesy z państwem" - ocenił niedawno najzamożniejszych obywateli Europy Środkowej, w tym najbogatszych Polaków, Thomas Riccardo, analityk giełdowy. Na szczęście Riccardo nie do końca ma rację.
- Żadnych okresów przejściowych! Chcę tylko uczciwej konkurencji! Niech Unia Europejska otworzy rynek na nasze produkty, a my na ich - domaga się Klaudiusz Balcerzak, przedsiębiorca z pogranicza polsko-niemieckiego, którego wyroby wędliniarskie są konkurencyjne w Europie Zachodniej, mimo obciążania ich prawie pięćdziesięcioprocentowym cłem! Konkurencji nie boi się także kilkuset innych polskich przedsiębiorców - bo mają pomysł na przemysł. W przeciwieństwie do przynajmniej kilkunastu znanych biznesmenów, którzy przyssali się do państwowej kasy i żonglują pieniędzmi podatników.
Na początku był handel
Emil Wedel, Kordian Tarasiewicz, Aleksander Norblin, Maurycy Poznański i bracia Borkowscy zbudowali II Rzeczpospolitą. Klaudiusz Balcerzak, Teresa Mokrysz, Wojciech Morawski, Krzysztof Pawiński, Stanisław Ciupiński i setki im podobnych - którzy najczęściej w świat interesów wchodzili wraz z początkiem ustrojowej transformacji lub poźniej - tworzą nową jakość w polskim biznesie najświeższej daty: klasę przemysłowców. Tworzą solidne fundamenty III RP.
- Wszystko zaczęło się od handlu w czasach studenckich - opowiada Wojciech Morawski, właściciel firmy odzieżowej Atlantic. Pierwsze przedsiębiorstwo założył w 1990 r., Atlantic powstał zaś w 1993 r. Dziś zawładnął już jedną trzecią krajowego rynku bielizny męskiej i jedną piątą rynku bielizny damskiej. W Polsce zatrudnia 200 osób, a w południowych Chinach - ponad 2 tys. W tym roku planowane jest otwarcie nowej fabryki w Końskich pod Kielcami, gdzie znajdzie pracę ponad sto osób.
Od handlu zaczynali również bracia Adam i Jerzy Krzanowscy. Dziś należące do nich przedsiębiorstwo Nowy Styl jest największym producentem krzeseł biurowych (60 proc. rynku), które zatrudnia ponad 3,5 tys. osób (z czego 2 tys. w Polsce). Podobnie było z wadowickim Maspeksem, który założyło w 1990 r. sześciu kolegów z Akademii Górniczo-Hutniczej. Chcieli stworzyć firmę produkcyjną, lecz brakowało im kapitału. Dlatego początkowo zajmowali się dystrybucją artykułów spożywczych. Po trzech latach otworzyli własną farbykę w Wadowicach. W 1993 r. w sklepach pojawiły się produkowane w Wadowicach herbaty rozpuszczalne Ekoland, później zaś czekolady pitne oraz kawa cappuccino La Festa. W 1996 r. Maspex przejął zakłady spożywcze z Olsztynka i zaczął tam produkować przecierowe soki marchwiowe Kubuś. Pozycję firmy umocnił zakup w 1999 r. spółki Tymbark SA. Maspex opanował ponad 64 proc. (pod względem wartości) każdego z rynków: herbatek rozpuszczalnych, kakao w proszku, czekolady rozpuszczalnej i śmietanki do kawy. - Wprowadzanie na rynek produktu, który nie ma szans zająć na nim pozycji lidera, uważamy za stratę czasu - twierdzi prezes Maspeksu Krzysztof Pawiński. Eksport stanowi już 16,5 proc. całej sprzedaży firmy, która utworzyła spółki na Węgrzech (sztandarowy produkt firmy, kawa cappuccino La Festa, ma 44,6 proc. tamtejszego rynku!), w Czechach i na Słowacji. W Rumunii Maspex wybudował własną fabrykę. Łącznie grupa dysponuje 12 zakładami i spółkami, zatrudnia około 2900 pracowników.
- Kryzys? Jaki kryzys? - pyta Stanisław Sroka, prezes PPH Transsystem, największego polskiego producenta i dostawcy tzw. systemów transportu technologicznego (tworzy linie produkcyjne). Firma Sroki zaopatruje między innymi Mercedesa, Porsche, Jaguara, DaimleraChryslera, General Motors, Forda, BMW, Audi, Volvo i Volkswagena. Sprzedaje także do Meksyku, USA, Chin. Eksport stanowi już 96 proc. sprzedaży!
Klej odporny na głupotę
W prezentowanej przez Atlas oficjalnej historii firmy jej założycieli porównano z bohaterami "Ziemi obiecanej" Władysława Reymonta - jest Łódź i trzech przyjaciół pragnących zdobyć majątek. W 1991 r. Stanisław Ciupiński (z wykształcenia inżynier elektryk), Grzegorz Grzelak (inżynier budownictwa) i Andrzej Walczak (architekt) w pożyczonej betoniarce rozpoczęli mieszanie piasku, cementu, wapna i składników chemicznych. W trzy miesiące opracowali własną recepturę kleju do płytek - podobnego do wyrobów, które poznali w Niemczech. Ciupiński, Walczak i Grzelak chcieli sprzedawać gotową zaprawę w jednym worku, czyli - jak mówią - "klej odporny na głupotę". - Efekt przerósł nasze oczekiwania - nie ukrywa Walczak, jeden z prezesów przedsiębiorstwa.
Dziś Atlas ma osiem fabryk przetwarzających surowce z trzech własnych kopalni i ponad 10 tys. stałych odbiorców w całej Polsce. Atlas sprzedaje swe wyroby także na Ukrainie, Słowacji, Białorusi, Litwie, Łotwie, w Estonii i Czechach. Worki z logo Atlasa można też spotkać w Portugalii i w Egipcie. Do końca 2002 r. firma uruchomi fabrykę w Dubnej, 100 km od Moskwy.
Od "garażowego" wytwarzania ram okiennych w połowie lat 80. zaczynał Ryszard Florek, obecnie prezes Fakro - renomowanego producenta okien dachowych. - Bank odmówił mi kredytu na budowę fabryki okien dachowych, tłumacząc, że w Polsce takie przedsięwzięcie nie może się powieść - wspomina Florek. Dziś jego firma zajmuje drugie miejsce w swojej branży na świecie (13 proc. globalnego rynku!) i zatrudnia 1500 osób.
Z Alpinusem na szczyt
Przyjaźń wspólników to tajemnica sukcesu firmy Alpinus. Założyli ją w 1990 r. trzej himalaiści: Artur Hajzer, Janusz Majer i Ryszard Ware-cki. - W PRL zdobycie profesjonalnego sprzętu i odzieży wysokogórskiej było niemal niemożliwe, dlatego często robiliśmy i szyliśmy potrzebne rzeczy sami. Gdy czasy się zmieniły, idea rozpoczęcia produkcji na większą skalę narzucała się sama - wspomina Hajzer. Na początku wraz z kolegami szył plecaki turystyczne na trzech maszynach do szycia w pracowni technicznej ośrodka ZHP. Alpinus nawiązał także współpracę między innymi z niemieckim vauDe i amerykańską firmą Gore, jednymi z potentatów światowej branży outdoor. - Na początku lat 90. na kurtkę z goreteksu trzeba było wydać trzy średnie krajowe pensje, więc wszystkie agencje, które badały polski rynek, twierdziły, że nie mamy szans. My jednak zgłosiliśmy się do firmy Gore i zadeklarowaliśmy, że przez miesiąc sprzedamy ich 600 - mówi Hajzer. Dali radę. Dziś 85 proc. sprzedawanych przez Alpinusa wyrobów to własne wzory. Dzięki sieci salonów firma zdobyła około 45 proc. polskiego rynku - obok odzieży do turystyki górskiej, sprzedaje sprzęt dla rowerzystów, miłośników snowboardu i narciarzy. - Otworzyliśmy również trzy salony w Wiedniu, dziewięć w Czechach i sklep na Łotwie - informuje szef Alpinusa. W fabryce w Świętochłowicach firma zatrudnia 300 osób. W 2001 r. jej obroty wyniosły około 60 mln zł.
Przedsiębiorcza kobieta świata
W rodzinie Mokryszów tradycje prowadzenia działalności gospodarczej sięgają początków XX wieku, lecz największe sukcesy przyniosła jej ostatnia dekada. Założona w 1927 r. rodzinna firma w 1990 r. zmieniła nazwę na Mokate (powstała jako skrót od nazwiska i imion właścicieli Teresy i Kazimierza Mokryszów), gdy choroba Kazimierza Mokrysza skłoniła jego żonę do zajęcia się biznesem. O tym, że zaczęła ona produkować kawę cappuccino, zadecydował przypadek. Zaproponowała jej to holenderska firma, której przedstawicielkę poznała podczas podróży samolotem. Mokate nie tylko wprowadziła na rynek produkt, lecz wykreowała na niego popyt. Przedsiębiorstwo z Ustronia szybko opanowało około 70 proc. polskiego rynku cappuccino. Mokate stała się jednym z większych producentów tego włoskiego napoju w Europie. W 2000 r. w Wenecji Amerykańska Fundacja Przedsiębiorczości Kobiet uhonorowała polską "królową cappuccino" tytułem Najbardziej Przedsiębiorczej Kobiety Świata. Dziś Mokate w zakładach w Ustroniu i Żorach zatrudnia ponad 700 osób.
Smaczne, bo polskie
- Pierwszy mój zakład pracował na wysłużonym sprzęcie przywiezionym z Niemiec. Pieniędzy nie przejadałem, tylko inwestowałem - opowiada Klaudiusz Balcerzak, który założył firmę Balcerzak i Spółka na początku lat 90. Dziś zatrudnia ona 800 osób (roczny przychód wynosi 155,7 mln zł), współpracuje z ponad tysiącem sklepów. Dostarcza wędliny do Brukseli, Rotterdamu, Paryża, Berlina, Rzymu i Wiednia. Udało mu się, gdyż - jak twierdzi - zawsze przestrzegał tradycyjnych receptur, nawet jeżeli oznaczało to większe koszty.
Przepis na sukces
"Kto chce się wzbogacić w ciągu jednego dnia, zostanie powieszony w ciągu roku" - uważał Leonardo da Vinci. - Liczy się umiejętność przewidywania i ciężka praca - streszcza swoją receptę na powodzenie Wojciech Morawski. - 100 proc. wypracowywanych funduszy należy przeznaczać na inwestycje, wprowadzanie nowych produktów i doskonalenie istniejących - radzi Ryszard Florek. - Do wszystkiego doszliśmy sami i nie jesteśmy nic winni żadnemu politykowi - dodaje Andrzej Walczak. Bohaterów naszego artykułu łączy jedno: gdyby pewnego dnia instytucja państwo zanikła, mogliby tego nie zauważyć, bo byliby zajęci robieniem interesów.
Imperatorzy II RP |
---|
To ludzie sukcesu ekonomicznego w czasach II RP doprowadzili do odbudowy kraju, stabilizacji złotego, a w latach 1926-1929 i 1935-1939 do znacznego wzrostu produktu krajowego brutto. Do elity przemysłowców dwudziestolecia międzywojennego należał bez wątpienia "król czekolady" Emil Wedel, spadkobierca założonej w połowie XIX wieku fabryki wyrobów cukierniczych. W latach 30. w jego zakładach i sklepach pracowało 1,5 tys. osób, a dumą spółki były składy prowadzone w Paryżu. Rodzinne tradycje kontynuował także Stefan Cegielski, syn Hipolita - założyciela fabryki narzędzi i maszyn rolniczych w Poznaniu. Dzięki przekształceniu zakładów w towarzystwo akcyjne zdołał uchronić je przed groźbą bankructwa. Od 1921 r. fabryką Cegielskiego z powodzeniem zarządzał nowy prezes - Adam Kręglowski. Na warszawskiej Pradze w 1928 r. fabryki elektrotechniczne zbudowali bracia Jan, Edward i Ferdynand Borkowscy, którzy dzięki współpracy z holenderskim Philipsem rozpoczęli produkcję pierwszych w Polsce chłodziarek i lamp kwarcowych. Sukcesy w II RP święcił przemysł lekki - zagraniczne rynki zdobywała bawełna z fabryki Maurycego Poznańskiego i sztuczny jedwab z zakładów w Tomaszowie, założonych przez Feliksa Wiślickiego, późniejszego ich prezesa. Do Holandii zestawy umywalkowe eksportowała fabryka fajansu St. Mańczak w Chodzieży, powodzeniem na rynkach europejskich cieszyły się też mydła i wyroby perfumeryjne warszawskich firm Fryderyk Puls oraz Ludwik Spiess i Syn. Jednym z największych w międzywojennej Polsce producentów rur, blach i wyrobów z aluminium była z kolei Spółka Akcyjna Fabryk Metalowych, założona w 1893 r. przez Aleksandra Norblina, Teodora Wernera i braci Buch. |
Więcej możesz przeczytać w 15/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.