Jak poinformował posłów wiceminister Zenon Kosiniak-Kamysz, w ciągu 10 lat MON będzie musiało wycofać ponad dwie trzecie z posiadanych obecnie 250 śmigłowców. Do 2022 r. zostanie 70. Sprawnych technicznie jest obecnie nieco ponad połowa wszystkich maszyn pozostających w ewidencji.
MON zamierza kupić w przetargu nowe helikoptery, a jeszcze przed jego rozpisaniem chce w ciągu dwóch lat kupić trzy transportowe Mi- 17, a głównie na potrzeby misji zagranicznych 12 szturmowych Mi- 24. Będą to śmigłowce używane, ale po remoncie i modernizacji. Jak powiedział szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor, śmigłowce szturmowe są wyposażone w urządzenia rozpraszające spaliny oraz w dipole i flary, utrudniające zestrzelenie śmigłowców.
Mi-17 to śmigłowce kupione i zmodernizowane przez Bumar na potrzeby kontraktu dla armii irackiej, który nie doszedł do skutku. Mi-24 zostaną prawdopodobnie kupione od Ukrainy. Oprócz zakupów, MON planuje modernizację ponad 100 posiadanych śmigłowców.
"Gdy była mowa o narodowym programie śmigłowcowym, liczyliśmy na wsparcie budżetu. Dwa lata temu zaczęliśmy się dostosowywać do nowej rzeczywistości" - powiedział Gągor. Dodał, że na 150 śmigłowców, jak przewidywał jeden z wariantów, armii nie będzie stać. "Wojsko musi mieć różne warianty na różne możliwości finansowe" - dodał.
Wszystkie śmigłowce wysyłane na misje zagraniczne mają być zdolne do lotów nocnych. Obecnie w Iraku nocą mogą latać Sokoły, ale szturmowe Mi-24 - nie. Na potrzeby misji afgańskiej wojskowi lotnicy szkolą się teraz w lotach górskich, w porozumieniu z Tatrzańskim Parkiem Narodowym. Agregaty śmigłowców są też przygotowywane do lotów w rozrzedzonym górskim powietrzu.
MON przyjmuje, że średnia cena śmigłowca z wyposażeniem, kosztami obsługi i infrastruktury naziemnej wyniesie 210 mln zł. Przewodniczący komisji Janusz Zemke wyraził zaskoczenie tak wysokimi kosztami i zaproponował podjęcie rozmów z Ministerstwem Finansów, by dodatkowe finansowanie - przeznaczane obecnie na program F-16 - utrzymać także po spłaceniu tego programu lub zwiększyć udział budżetu obronnego w PKB. Zaznaczył, że na takie wsparcie można liczyć tylko wtedy, kiedy na zakupach śmigłowców skorzystają krajowe przedsiębiorstwa.
Przedstawiciele Sztabu Generalnego zapewnili, że wojsko najchętniej kupiłoby śmigłowce od krajowego producenta, ze względu na szybszy i tańszy serwis. Zapowiedzieli też dalsze zakupy polskich śmigłowców SW-4, wykorzystywanych przez wojsko do szkolenia pilotów.
Rząd PiS planował zakup śmigłowców na wspólnej platformie w ramach narodowego programu śmigłowcowego. Dla różnych służb państwowych miano kupić 156 śmigłowców za ponad 34 mld zł, 90 proc. helikopterów trafiłoby do armii. Program pozostał zamierzeniem, a Ministerstwo Zdrowia rozpisało i rozstrzygnęło tymczasem przetarg na śmigłowce ratownicze. 31 marca minister obrony Bogdan Klich poinformował, że niebawem poszczególne ministerstwa ponownie podejmą konsultacje, mające odpowiedzieć czy możliwy jest wspólny program zakupu śmigłowców dla różnych resortów.
ab, pap