Przed wydaniem Romanowicza Białorusi bronią go działacze opozycji antyłukaszenkowskiej. Jeden z jej liderów, kandydat w ostatnich wyborach na prezydenta Białorusi Aleksander Milinkiewicz powiedział kilka dni temu, że zatrzymany jest jego bliskim współpracownikiem.
Jak napisał Tyszkiewicz w liście do ministra Ćwiąkalskiego, sprawa Romanowicza "nosi znamiona łamania fundamentalnego prawa człowieka do sprawiedliwego procesu sądowego".
Przypomniał, że Romanowicz był na kilka dni zatrzymany tuż przed wyborami prezydenckimi na Białorusi w 2006 roku. W maju tamtego roku wyjechał z kraju - jak napisał Tyszkiewicz - w obawie przed prześladowaniami i niesprawiedliwym procesem.
Według wiedzy Tyszkiewicza, Białorusin złożył w Polsce wniosek o nadanie mu statusu uchodźcy. Po roku oczekiwania otrzymał decyzję odmowną Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Jego odwołanie poparła Rada do Spraw Uchodźców, która 1 sierpnia 2007 roku anulowała decyzję prezesa Urzędu.
Poseł przypomniał też, że przedstawiciele białoruskiej opozycji apelują do polskich władz, by nie wydawać Romanowicza białoruskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
Dlatego poprosił Ćwiąkalskiego o osobiste zainteresowanie sprawą i zwrócenie uwagi prokuraturze i sądowi m.in. na potrzebę zasięgnięcia opinii o przestrzeganiu praw człowieka i praw obywatelskich na Białorusi. Apeluje też o "uwzględnienie świadectw przedstawicieli opozycji demokratycznej, którzy mówią o politycznej działalności Romanowicza i związanych z tym faktem prześladowań ze strony władz białoruskich".
Obecnie poszukiwany w swoim kraju listem gończym Białorusin przebywa w areszcie w Białymstoku. Białostocka prokuratura, realizując wniosek strony białoruskiej o ekstradycję Romanowicza, zbiera materiały, które zostaną przekazane do sądu i to on podejmie decyzję, czy wydanie mężczyzny Białorusi jest prawnie dopuszczalne.
Ostateczna decyzja w takiej sprawie jest w rękach ministra sprawiedliwości.
Jak podała kilka dni temu białostocka prokuratura, podawane przez stronę białoruską zarzuty wobec zatrzymanego mają charakter kryminalny; mowa jest o "sprzeniewierzeniu", co strona polska traktuje jako oszustwo, choć może być to równie dobrze przywłaszczenie mienia.
Zdaniem Aleksandra Milinkiewicza, wysłanie za zatrzymanym białoruskiego listu gończego to "sprawa polityczna". W rozmowie telefonicznej z PAP powiedział kilka dni temu, że Romanowicz przetrzymywał w swoim domu, w czasie kampanii wyborczej, maszynę drukarską - ryzograf - służącą do powielania materiałów wyborczych, co zostało ujawnione podczas rewizji.
ab, pap