"Zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa płatnej protekcji przez dziennikarkę jednego z tygodników złożyła rodzina lobbysty" - powiedziała rzeczniczka opolskiej prokuratury, Lidia Sieradzka.
Wyjaśniła, że postępowanie dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa płatnej protekcji - powoływania się na wpływy u funkcjonariuszy państwowych. "Według zawiadomienia miała tak czynić dziennikarka jednego z ogólnopolskich tygodników. W tej chwili w sprawie trwa postępowanie sprawdzające" - zaznaczyła Sieradzka.
Dochnal w rozmowie z dziennikarzem lokalnej rozgłośni Polskiego Radia powiedział, że sprawa dotyczy powoływania się przez b. dziennikarkę "Wprost" Dorotę Kanię na wpływy u "czołowych w swoim czasie przedstawicieli aparatu państwowego, funkcjonariuszy ABW, premiera i ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro".
Zdaniem Dochnala dziennikarka "łudziła jego rodzinę nadzieją na wypuszczenie go z aresztu", i w związku ze sprawą uzyskała znaczne korzyści majątkowe - wyłudziła od jego rodziny kilkaset tysięcy złotych.
Lobbysta został aresztowany we wrześniu 2004 r. w związku ze śledztwem prowadzonym wspólnie przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi i łódzką ABW, dotyczącym "korupcji funkcjonariuszy pełniących funkcje publiczne". Chodziło o korumpowanie b. "barona" SLD w Łódzkiem i b. posła Andrzeja Pęczaka. Potem był aresztowany za przestępstwa gospodarcze. W styczniu 2008 opuścił areszt za kaucją.
W lutym Dochnal powiedział w telewizji TVN, że Kania pożyczyła kilkaset tysięcy złotych od jego rodziny, obiecując kontakty z politykami Prawa i Sprawiedliwości. Po przegranych przez PiS wyborach zwróciła pieniądze - mówił Dochnal. Zawiadomił też prokuraturę o przestępstwie płatnej protekcji, którego, według niego, miała dopuścić się dziennikarka.
Kania po ujawnieniu sprawy zaprzeczała, by kiedykolwiek powoływała się na wpływy u polityków i zapewniła, że nigdy nikomu nic nie obiecywała. Przyznała, że pożyczyła pieniądze od szefowej biura, przy pomocy którego kupowała dom, ale nie wiedziała, że to teściowa Dochnala. Zawiadomiła też prokuraturę m.in. o sfałszowaniu dokumentu, posługiwaniu się sfałszowanym dokumentem i tworzeniu fałszywych dowodów przez Dochnala i jego teściową.
Po informacjach o pożyczce redaktor naczelny "Wprost" zawiesił Kanię w obowiązkach, a pod koniec marca nastąpiło rozwiązanie jej umowy o pracę w tygodniku za porozumieniem stron.
pap, ss