W dniu otwarcia szczytu Światowej Organizacji Handlu w Seattle, ostatniego dnia listopada 1999 r., kilka tysięcy najbardziej wojowniczych anarchistów demolowało bary McDonalda w centrum miasta w proteście przeciwko ponadnarodowym koncernom i globalizacji
100 najpotężniejszych państw i korporacji
Tego samego dnia restauracje słynnej amerykańskiej sieci fast food sprzedały w Seattle 170 tys. posiłków... Co roku pięćset największych koncernów pochodzących z USA i drugie tyle z innych krajów sprzedaje łącznie towary i usługi za ponad 16 bln USD (jest to równowartość prawie stu rocznych PKB naszego kraju). W rankingu 100 największych republik świata 53 miejsca zajmują korporacje. Polskę wyprzedzają pod względem wielkości przychodów m.in. sieć handlowa Wal-Mart, naftowy gigant ExxonMobil i koncern motoryzacyjny General Motors.
Prezes państwa
"Państwo to ja" - mógłby dziś powiedzieć, gdyby żył, Sam Walton, który w 1962 r. otworzył pierwszy sklep Wal-Mart. W ciągu czterech dekad mała firma z Arkansas przeistoczyła się w gigantyczną sieć handlu detalicznego, do której należy 4 tys. hipermarketów na całym świecie. Wal-Mart zatrudnia więcej pracowników (ponad 1,3 mln), niż obywateli ma Estonia, a wartość rynkowa przedsiębiorstwa sięga 277 mld USD, przewyższając roczny PKB Rosji. Pod względem skali działania i posiadanych funduszy wielkie koncerny coraz bardziej upodabniają się zatem do państw - otwierają więcej zagranicznych placówek (63 tys. ponadnarodowych korporacji ma 690 tys. oddziałów zagranicznych) niż wszystkie kraje ambasad, tworzą własną służbę zdrowia, programy emerytalne dla pracowników, armie ochroniarzy. I - co ważniejsze - są lepiej zarządzane. Microsoft, wyceniany jeszcze w 1992 r. na 22,7 mld USD, obecnie jest wart 336,2 mld USD, a majątek Billa Gatesa, założyciela firmy, jest większy niż PKB Nowej Zelandii. O ile rządy mogą sobie pozwolić na igranie z zasadami ekonomii, o tyle w prywatnym biznesie "twórcza księgowość" kończy się tak, jak w wypadku Enronu - koncern o przychodach sięgających 100 mld USD rocznie rozpadł się w mgnieniu oka.
Prezesi potężnych koncernów zyskują status równy niemal głowom państw. Żaden rozsądny polityk nie zlekceważy na przykład Jürgena E. Schremppa, szefa motoryzacyjnego potentata DaimlerChrysler, który zatrudnia ponad 370 tys. osób w Niemczech i USA. W niedawnym plebiscycie dziennika "South China Morning Post" na najbardziej podziwianą postać nastolatki z Hongkongu i Chin kontynentalnych drugie miejsce przyznały Gatesowi. Obecny przewodniczący rady nadzorczej Microsoftu wyprzedził nawet "wiecznie żywego" przewodniczącego Mao.
Uciekające miliardy
Zamachy terrorystyczne z 11 września wzmocniły jednak pozycję instytucji państwowych. Z sondażu EPR, jednego z największych w USA ośrodków badania opinii publicznej, wynika, że w 2001 r. liczba Amerykanów deklarujących zaufanie do wielkich koncernów spadła w porównaniu z 2000 r. z 43 proc. do 40 proc., natomiast odsetek tych, którzy ufają rządowi, wzrósł z 23 proc. do 46 proc. Właściciele i prezesi światowych koncernów, którzy wzięli w lutym udział w Międzynarodowym Forum Gospodarczym w Nowym Jorku, byli więc raczej w minorowych nastrojach. Krach na nowojorskiej giełdzie nowych technologii Nasdaq, atak na WTC, w końcu upadek Enronu - wszystko to odcisnęło piętno na światowej gospodarce. W minionym roku kapitalizacja 500 największych amerykańskich firm zmalała aż o 20,5 proc. i dopiero teraz giełdowe indeksy powracają do stanu sprzed roku. Recesja uszczupliła też fortuny najmajętniejszych ludzi; na liście miliarderów magazynu "Forbes" ubyły 83 nazwiska. Średnia wartość majątku 497 najbogatszych ludzi świata zmniejszyła się z 3,2 mld USD w 2001 r. do 3,1 mld USD, a łącznie stracili oni przez ostatni rok około 190 mld USD.
Wsiąść do pociągu
Stagnacja gospodarcza nie będzie jednak miała wpływu na proces globalizacji. Tego pociągu nie można bowiem zatrzymać, można najwyżej do niego wskoczyć. O tym, że warto, przekonują dane Banku Światowego. W latach 90. państwa liberalizujące swoje gospodarki (żyje w nich niemal 3 mld ludzi) rozwijały się w średnim tempie 5 proc. rocznie, a liczba ich obywateli żyjącach za mniej niż dolara dziennie zmniejszyła się o 120 mln. Na liberalizacji rynków, obniżaniu podatków i znoszeniu taryf celnych korzystają nie tylko międzynarodowe firmy, ale i państwa. Na przykład Irlandia ściąg-nęła do siebie największe koncerny informatyczne, stając się największym producentem oprogramowania na świecie. Tempo wzrostu PKB sięga tam 6-8 proc. rocznie. Państwa uczą się od korporacji skutecznego zarządzania i liczenia się z kosztami. W Afryce liderem globalizacji i rozwoju gospodarczego jest RPA, która w 2001 r. zmniejszyła deficyt budżetowy do 1,4 proc., a nie Zimbabwe, niegdyś najbogatszy kraj Czarnego Lądu, gdzie dziura budżetowa sięga 25 proc. PKB. - Nawet w Szwajcarii, uważanej za raj podatkowy, są biznesmeni, którzy chcieliby się przenieść do Rosji. Trzynastoprocentowy liniowy podatek dochodowy to dla nas marzenie - zapewniał niedawno Władimira Putina Klaus Schwab, przewodniczący Światowego Forum Gospodarczego.
"Przeciwnicy globalizacji to współcześni luddyści, którzy chcieliby zatrzymać świat. To niemożliwe" - mówił BBC podczas ubiegłorocznego forum gospodarczego w Davos Richard D. McCormick, prezes International Chambers of Commerce.
Tego samego dnia restauracje słynnej amerykańskiej sieci fast food sprzedały w Seattle 170 tys. posiłków... Co roku pięćset największych koncernów pochodzących z USA i drugie tyle z innych krajów sprzedaje łącznie towary i usługi za ponad 16 bln USD (jest to równowartość prawie stu rocznych PKB naszego kraju). W rankingu 100 największych republik świata 53 miejsca zajmują korporacje. Polskę wyprzedzają pod względem wielkości przychodów m.in. sieć handlowa Wal-Mart, naftowy gigant ExxonMobil i koncern motoryzacyjny General Motors.
Prezes państwa
"Państwo to ja" - mógłby dziś powiedzieć, gdyby żył, Sam Walton, który w 1962 r. otworzył pierwszy sklep Wal-Mart. W ciągu czterech dekad mała firma z Arkansas przeistoczyła się w gigantyczną sieć handlu detalicznego, do której należy 4 tys. hipermarketów na całym świecie. Wal-Mart zatrudnia więcej pracowników (ponad 1,3 mln), niż obywateli ma Estonia, a wartość rynkowa przedsiębiorstwa sięga 277 mld USD, przewyższając roczny PKB Rosji. Pod względem skali działania i posiadanych funduszy wielkie koncerny coraz bardziej upodabniają się zatem do państw - otwierają więcej zagranicznych placówek (63 tys. ponadnarodowych korporacji ma 690 tys. oddziałów zagranicznych) niż wszystkie kraje ambasad, tworzą własną służbę zdrowia, programy emerytalne dla pracowników, armie ochroniarzy. I - co ważniejsze - są lepiej zarządzane. Microsoft, wyceniany jeszcze w 1992 r. na 22,7 mld USD, obecnie jest wart 336,2 mld USD, a majątek Billa Gatesa, założyciela firmy, jest większy niż PKB Nowej Zelandii. O ile rządy mogą sobie pozwolić na igranie z zasadami ekonomii, o tyle w prywatnym biznesie "twórcza księgowość" kończy się tak, jak w wypadku Enronu - koncern o przychodach sięgających 100 mld USD rocznie rozpadł się w mgnieniu oka.
Prezesi potężnych koncernów zyskują status równy niemal głowom państw. Żaden rozsądny polityk nie zlekceważy na przykład Jürgena E. Schremppa, szefa motoryzacyjnego potentata DaimlerChrysler, który zatrudnia ponad 370 tys. osób w Niemczech i USA. W niedawnym plebiscycie dziennika "South China Morning Post" na najbardziej podziwianą postać nastolatki z Hongkongu i Chin kontynentalnych drugie miejsce przyznały Gatesowi. Obecny przewodniczący rady nadzorczej Microsoftu wyprzedził nawet "wiecznie żywego" przewodniczącego Mao.
Uciekające miliardy
Zamachy terrorystyczne z 11 września wzmocniły jednak pozycję instytucji państwowych. Z sondażu EPR, jednego z największych w USA ośrodków badania opinii publicznej, wynika, że w 2001 r. liczba Amerykanów deklarujących zaufanie do wielkich koncernów spadła w porównaniu z 2000 r. z 43 proc. do 40 proc., natomiast odsetek tych, którzy ufają rządowi, wzrósł z 23 proc. do 46 proc. Właściciele i prezesi światowych koncernów, którzy wzięli w lutym udział w Międzynarodowym Forum Gospodarczym w Nowym Jorku, byli więc raczej w minorowych nastrojach. Krach na nowojorskiej giełdzie nowych technologii Nasdaq, atak na WTC, w końcu upadek Enronu - wszystko to odcisnęło piętno na światowej gospodarce. W minionym roku kapitalizacja 500 największych amerykańskich firm zmalała aż o 20,5 proc. i dopiero teraz giełdowe indeksy powracają do stanu sprzed roku. Recesja uszczupliła też fortuny najmajętniejszych ludzi; na liście miliarderów magazynu "Forbes" ubyły 83 nazwiska. Średnia wartość majątku 497 najbogatszych ludzi świata zmniejszyła się z 3,2 mld USD w 2001 r. do 3,1 mld USD, a łącznie stracili oni przez ostatni rok około 190 mld USD.
Wsiąść do pociągu
Stagnacja gospodarcza nie będzie jednak miała wpływu na proces globalizacji. Tego pociągu nie można bowiem zatrzymać, można najwyżej do niego wskoczyć. O tym, że warto, przekonują dane Banku Światowego. W latach 90. państwa liberalizujące swoje gospodarki (żyje w nich niemal 3 mld ludzi) rozwijały się w średnim tempie 5 proc. rocznie, a liczba ich obywateli żyjącach za mniej niż dolara dziennie zmniejszyła się o 120 mln. Na liberalizacji rynków, obniżaniu podatków i znoszeniu taryf celnych korzystają nie tylko międzynarodowe firmy, ale i państwa. Na przykład Irlandia ściąg-nęła do siebie największe koncerny informatyczne, stając się największym producentem oprogramowania na świecie. Tempo wzrostu PKB sięga tam 6-8 proc. rocznie. Państwa uczą się od korporacji skutecznego zarządzania i liczenia się z kosztami. W Afryce liderem globalizacji i rozwoju gospodarczego jest RPA, która w 2001 r. zmniejszyła deficyt budżetowy do 1,4 proc., a nie Zimbabwe, niegdyś najbogatszy kraj Czarnego Lądu, gdzie dziura budżetowa sięga 25 proc. PKB. - Nawet w Szwajcarii, uważanej za raj podatkowy, są biznesmeni, którzy chcieliby się przenieść do Rosji. Trzynastoprocentowy liniowy podatek dochodowy to dla nas marzenie - zapewniał niedawno Władimira Putina Klaus Schwab, przewodniczący Światowego Forum Gospodarczego.
"Przeciwnicy globalizacji to współcześni luddyści, którzy chcieliby zatrzymać świat. To niemożliwe" - mówił BBC podczas ubiegłorocznego forum gospodarczego w Davos Richard D. McCormick, prezes International Chambers of Commerce.
Henning Tewes dyrektor Fundacji Konrada Adenauera w Polsce Potęga międzynarodowych koncernów i wpływy rynków finansowych sprawiają, że państwa znaczą coraz mniej. Krytyka turbokapitalizmu jest również krytyką kurczącej się władzy państwowej. Nie należy jednak przeceniać znaczenia międzynarodowych koncernów i błędnie pojmować natury ich władzy. Wprawdzie General Motors ma obroty większe niż większość krajów, ale wielkie koncerny nie mogą i nie chcą konkurować z władzą państwową: zapewniać ubezpieczeń zdrowotnych, opłacać policji czy organizować akcji sprzątania ulic. Wprawdzie wielkie międzynarodowe firmy będą w przyszłości wywierać większy nacisk na państwa, ale zarazem we władzy państwowej będą szukać ochrony. Państwa nie stają się bezsilne. Ich możliwości działania radykalnie się zawęziły, ale nie chodzi o zniesienie władzy państwowej, lecz jej redefinicję. 18-20 kwietnia 2002 r. Fundacja Konrada Adenauera organizuje w Warszawie IV Forum Przyszłości "polska://niemcy@2013", w trakcie którego spotkają się polscy i niemieccy eksperci w dziedzinie polityki, gospodarki, nauki i mediów. |
Witold OrŁowski doradca prezydenta ds. ekonomicznych Pogódźmy się z tym, że państwa dawno straciły całkowitą swobodę działania i coraz bardziej muszą się liczyć z interesami wielkiego biznesu. Dostosowywanie prawa do potrzeb firm, tworzenie rozmaitych zachęt dla inwestorów wielu osobom wydaje się nie do zaakceptowania, lecz praktykowano to już 50 lat temu. Dziś jest czymś normalnym. Kto nie będzie atrakcyjny dla inwestorów, wypadnie z globalnego rynku. |
StanisŁaw Gomułka wykładowca London School of Economics Jeszcze przez dwa, trzy pokolenia będziemy mieli do czynienia z dualizmem światowej gospodarki - bogatą Północą i biednym Południem, jednak globalizacja doprowadzi w końcu do zniwelowania tych różnic. Nie obawiam się też zmonopolizowania światowej gospodarki przez wielkie korporacje. Co dzień rodzą się i umierają nowe przedsięwzięcia biznesowe i niezależnie od tego, jak bogate oraz potężne wydają się koncerny, wciąż muszą one konkurować z innymi, gotowymi zająć ich miejsce. |
Więcej możesz przeczytać w 16/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.