Opozycyjny Ruch na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC) uzyskał większość w parlamencie.
Komisja zarządziła przeliczenie po tym, jak partia rządząca, Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe - Front Patriotyczny (ZANU-PF) ooskarżyła część jej składu o przyjęcie łapówek w celu sfałszowania wyników na korzyść opozycji. Aresztowano kilkunastu członków komisji.
Aby odzyskać parlamentarną większość, ZANU-PF potrzebowała zdobyć dziewięć mandatów podczas przeliczenia głosów z 23 kontestowanych okręgów wyborczych. Dostała tylko trzy.
Komisja wyborcza poinformowała ponadto, że w poniedziałek powinno zakończyć się liczenie głosów z wyborów prezydenckich. "Wierzymy, że ten proces do poniedziałku się zakończy" - powiedział na konferencji prasowej przewodniczący komisji George Chiweshe.
Opozycja twierdzi, że lider MDC Morgan Tsvangirai w pierwszej turze znacząco pokonał rządzącego od 28 lat Mugabego i nie jest potrzebna dogrywka. Władza jednak podkreśla, że opozycja nie zdobyła absolutnej większości głosów w pierwszej turze, co sankcjonuje drugą turę głosowania, w której Tsivangirai zmierzy się z Mugabem.
"Jeśli dojdzie do drugiej tury, społeczność międzynarodowa musi naciskać, aby pojawili się na niej międzynarodowi obserwatorzy i zachowane były zasady Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej (SADC) i Unii Afrykańskiej (UA)" - oświadczył w sobotę premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown.
Szef brytyjskiego rządu podkreślił, że zwiększy wysiłki dyplomatyczne przed planowanym na wtorek posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Zimbabwe.
"Cała społeczność międzynarodowa powinna sprzeciwić się atmosferze strachu, panującej w Zimbabwe" - dodał.pap, em