Poseł PiS Karol Karski mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie, że PiS otrzymało z Kancelarii Prezydenta zapewnienie, że projekt odzwierciedla kompromis zawarty między prezydentem a premierem w sprawie ratyfikacji Traktatu z Lizbony.
Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski zapowiedział jednak tuż po konferencji Karskiego, że Platforma nie poprze projektu PiS, ponieważ jest niezgodny z konstytucją.
Chodzi o porozumienie między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem zawarte na Helu. Zgodnie z nim, ustawie upoważniającej prezydenta do ratyfikacji Traktatu z Lizbony, przyjętej na początku kwietnia, towarzyszyła specjalna uchwała Sejmu. Obaj politycy - jak relacjonował premier - ustalili też, że znowelizowana zostanie ustawa z 2004 r. o współpracy rządu z parlamentem w sprawach unijnych.
W poniedziałek PiS przedstawił projekt odrębnej ustawy "o zasadach postępowania organów i przedstawicieli RP w niektórych sprawach związanych z członkostwem RP w UE".
Karski deklarował jednak, że nic nie stoi na przeszkodzie, by zapisy proponowane przez jego klub zostały ujęte w ustawie z 2004 roku. "To jest ta sama materia" - powiedział.
Poseł podkreślał, że o przedstawionym projekcie "można jeszcze rozmawiać". Zastrzegł jednak, że projekt był konsultowany z Kancelarią Prezydenta - z odpowiadającym za sprawy ratyfikacji podsekretarzem stanu w Kancelarii Andrzejem Dudą.
Największy sprzeciw Platformy budzi artykuł 3 przedstawionego przez PiS projektu mówiący o tym, że przedstawiciele Polski na forum UE będą musieli dysponować zgodą prezydenta, Sejmu, Senatu i Rady Ministrów w sprawach dotyczących zmiany sposobu podejmowania decyzji przez instytucje UE (np. zmiana zasad głosowania).
O zgodzie tych trzech organów była mowa w postulowanej przez PiS poprawce do ustawy upoważniającej prezydenta do ratyfikowania Traktatu z Lizbony, która jednak została wycofana w efekcie porozumienia między prezydentem a premierem.
PiS domagał się, by w ustawie upoważniającej prezydenta do ratyfikacji Traktatu z Lizbony znalazł się zapis o konieczności uzyskania zgody prezydenta, rządu i parlamentu w sprawie ewentualnego odstąpienia od zapisów Traktatu Lizbońskiego, dotyczących kompromisu z Joaniny (chodzi o sposób podejmowania decyzji w UE) i protokołu brytyjskiego ograniczającego stosowanie Karty Praw Podstawowych.
"Mechanizmy zabezpieczające" - jak ustalili prezydent i premier - miały znaleźć się w nowelizacji ustawy o współpracy rządu z parlamentem ws. członkostwa Polski w UE.
PO od początku jednak nie zgadzała się na zapis mówiący o konieczności uzyskania zgody prezydenta, rządu i parlamentu na odchodzenie od zapisów traktatu; według Platformy taki zapis jest niekonstytucyjny.
Przedstawiony w poniedziałek projekt PiS zakłada ponadto - jak mówił Karski - że do zmiany bądź wycofania wszelkich dokumentów "stanowiących kontekst umowy", takich jak "deklaracje, protokoły, czy zastrzeżenia" załączone do umowy międzynarodowej, stosuje się "procedurę przyjmowaną dla dokumentu głównego". Projekt stanowi też, że taka sama procedura obowiązuje w przypadku przyjmowania tego typu dokumentów.
Karski przyznał, że jest to jedynie "powtórzenie ogólnej zasady" sformułowanej w obecnie obowiązujących przepisach.
Poseł podkreślał, że projekt ustawy "jest dopełnieniem" porozumienia między premierem a prezydentem i "oddaje jego treść".
"Jesteśmy przekonani, że to, co jest tutaj proponowane jest odzwierciedleniem zobowiązania honorowego PO, zaciągniętego przez Donalda Tuska" - mówił Karski.
Jak przekonywał, zapis o zgodzie prezydenta, Sejmu, Senatu i Rady Ministrów na zmianę zasad głosowania i przyjmowania decyzji w instytucjach UE nie powinien "budzić wątpliwości".
Według Karskiego, nawet te ekspertyzy zamówione przez PO, które mówiły, że zapis o zgodzie prezydenta, rządu i parlamentu nie może znaleźć się w ustawie ratyfikacyjnej, dopuszczały możliwość umieszczenia go w "zwykłej" ustawie.
pap, ss