Zablokowanie negocjacji Tbilisi uzasadnia decyzją Moskwy o wzmocnieniu współpracy z gruzińskimi regionami separatystycznymi - Abchazją i Osetią Południową.
"Domagamy się, by polecenie, wydane rządowi przez prezydenta Władimira Putina, ustanowienia bezpośrednich więzów z Abchazją i Osetią Południową, co stoi w sprzeczności z zasadami WTO, zostało odwołane" - powiedział Ledżawa.
Na początku kwietnia Putin wydał dekret nakazujący rządowi Rosji nawiązanie kontaktów z władzami Abchazji i Osetii Południowej, a także podjęcie z nimi współpracy w sferach gospodarki, nauki, kultury, oświaty i informacji. Tbilisi odebrało to jako próbę zaanektowania przez Rosję części gruzińskiego terytorium. Rosyjskie media utrzymują, że obywatelstwo Rosji ma 90 proc. mieszkańców obu zbuntowanych prowincji Gruzji.
Napięcie w stosunkach między Moskwą i Tbilisi wzrosło jeszcze bardziej po zestrzeleniu 20 kwietnia nad Abchazją gruzińskiego bezzałogowego samolotu zwiadowczego. Gruzja o zestrzelenie maszyny oskarżyła Rosję.
W poniedziałek przewodniczący Rady Federacji, wyższej izby rosyjskiego parlamentu, Siergiej Mironow oświadczył, że Rosja ma prawo użyć siły w obronie swoich obywateli w Abchazji. Mironow, zaufany współpracownik Putina i zarazem osobistość nr 3 we władzach Rosji, jest najwyższym rangą rosyjskim przywódcą, które pozwolił sobie na takie pogróżki pod adresem Tbilisi.
Rosja może ulokować swoje bazy wojskowe w Abchazji - poinformował w poniedziałek minister spraw zagranicznych tej separatystycznej republiki na terytorium Gruzji Siergiej Szamba.
Abchazja odłączyła się od Gruzji po wojnie z lat 1992-93. Ma własny parlament, prezydenta, rząd, konstytucję, siły zbrojne i sądy. Niepodległości samozwańczej republiki nie uznało dotąd żadne państwo, włącznie z Rosją. Jednak starania Gruzji, by przywrócić swą władzę nad regionem, pozostają bezskuteczne.
pap, ss