Pytany w RMF FM czy 4 maja premier będzie wręczał "żółte kartki" albo wręcz odwoływał z rządu, Schetyna powiedział, że nie.
"Ale rzeczywiście, jesteśmy w weekend majowy umówieni na ciężką pracę i na przygotowanie budżetów wszystkich ministerstw, nad tym jak wszystkie ministerstwa mają funkcjonować i współpracować ze sobą. To jest niezbędne. Po to jesteśmy, żeby usprawniać pracę rządu i staramy się to robić" - powiedział.
Pytany, czy "na pierwszy ogień i to już niedługo" pójdzie minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, wicepremier zaprzeczył. "Wiem tylko, że premier, cała Rada Ministrów, bardzo jesteśmy zaangażowani w to, żeby pomóc ministrowi Grabarczykowi w kwestiach infrastruktury" - dodał.
"Ja bym chciał, żebyśmy wszyscy w dobrym zdrowiu, w dobrej kondycji i w tym zestawie personalnym zostali nie tylko do końca roku, ale i do następnych wyborów parlamentarnych" - powiedział Schetyna.
Spekulacje dotyczące zmian w rządzie pojawiają się w mediach od kilku tygodni. Premier sygnalizował, że będzie dokonywał okresowo przeglądu pracy ministrów. W kontekście tych zmian pojawiał się termin sierpniowy.
W mediach pojawiały się nieoficjalne informacje o szefach resortów, którzy są zagrożeni dymisją. Najczęściej wymieniano ministrów: infrastruktury - Cezarego Grabarczyka, edukacji - Katarzynę Hall, obrony narodowej - Bogdana Klicha, nauki i szkolnictwa wyższego - Barbarę Kudrycką oraz środowiska - Macieja Nowickiego.
Premier ma pełne zaufanie do wszystkich swoich ministrów; wymienianie teraz jakichkolwiek nazwisk w kontekście dymisji to "absurdalne spekulacje" - powiedziała rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka.
ab, pap