"Szukamy wydatków zbędnych, wydatków na władzę. Musimy umieć lepiej wydawać publiczne pieniądze" - powiedział premier dziennikarzom w trakcie spotkania z minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską.
Na godz. 16 planowane są rozmowy z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim. W sobotę premier spotkał się z ministrem obrony Bogdanem Klichem i szefem MSZ Radosławem Sikorskim. W rozmowach biorą udział - oprócz Tuska - minister finansów Jacek Rostowski oraz wicepremierzy: Grzegorz Schetyna i Waldemar Pawlak.
Premier poinformował, że - po dotychczasowych rozmowach z ministrami - udało się "skutecznie" zlokalizować od 2,5 do 3 miliardów złotych oszczędności.
"Mamy zadanie do wykonania. Praktycznie żadne ministerstwo w 2009 roku nie otrzyma więcej pieniędzy do swojej dyspozycji, niż w roku 2008. Oszczędności muszą wyjść z każdego resortu, po to żeby obniżyć deficyt budżetowy, żeby zapobiec ewentualnym złym trendom ogólnoświatowym" - powiedział premier.
Podkreślił, że potrzebny jest "lepiej zdyscyplinowany" budżet i "maksymalnie zracjonalizowane wydatki".
"Polsce potrzebne jest uczciwe i oszczędne wydawanie pieniędzy publicznych. Chcemy przekonać urzędników, żeby wydawali każdą złotówkę (publiczną) tak, jakby wydawali swoje własne pieniądze" - zaznaczył Tusk.
Rostowski powiedział, że - przy obniżaniu deficytu - potrzebne jest w budżecie około 7 miliardów złotych. Jak przypomniał w roku 2009 planowana jest reforma PiT - wprowadzenie dwóch stawek podatkowych - 32 i 18 proc. "Ten ruch będzie kosztował około 7 miliardów złotych. Mamy więc bardzo znaczącą potrzebę wprowadzania oszczędności" - zaznaczył.
Zdaniem Tuska w "wielkich ministerstwach" jest dużo rezerw - jeśli chodzi o wydatki. "W tych ministerstwach pieniądze nie zawsze mądrze wędrują" - ocenił.
Pytany, czy przyznał już któremuś ministrowi "żółtą kartkę", premier powiedział, że - na razie - jest pod wielkim wrażeniem dyscypliny i merytorycznego przygotowania ministrów. "Mam wrażenie, że ministrowie mojego rządu w sensie pozytywnym przejęli się (sprawą)" - zaznaczył. Dodał jednocześnie, że trener na boisku może dokonywać zmian nawet w 90 minucie meczu.
Przyznał, że jest pozytywnie zaskoczony odwagą ministrów i ich pomysłami na oszczędzanie. "To nasze ambitne zadanie, aby na zadania administracji nie wydać więcej niż w roku 2008 zaczyna być bardzo, bardzo realne" - ocenił Tusk.
Premier przyznał, że szczególnie poważną dyskusję miał z szefem MON. "Ta rozmowa była burzliwa i obiecująca" - ocenił. "MON obrósł w różnego rodzaju instytucje, w tym agencje, gdzie pieniądze nie są zawsze wydawane na obronność, czy modernizacje, tylko są przejadane wewnątrz. I to są duże kwoty" - powiedział szef rządu.
Jak ocenił, MON i MSZ, to dobre przykłady resortów, gdzie "szybko i intensywnie" udało się znaleźć "sposoby racjonalizacji wydatków".
Premier poinformował, że szef MSZ zaproponował likwidację "martwych" placówek dyplomatycznych. "Martwych, to znaczy de facto nie obsługujących Polaków za granicą, w krajach gdzie nie mamy realnych interesów, ani realnego ruchu turystycznego" - wyjaśnił Tusk. Jak dodał, Sikorski zaproponował też sprzedaż nieruchomości MSZ, które nie są potrzebne.
Tusk powiedział też, że chciałby - w przeciwieństwie do innych resortów - aby ministerstwo rozwoju regionalnego wydawało jak najwięcej pieniędzy. "Minister Bieńkowska czuwa nad tym, aby jak najwięcej europejskich środków wydać" - zaznaczył.pap, ss, ab