Polskie szalone krowy

Polskie szalone krowy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mamy w Polsce chorobę szalonych krów!
BSE mogło dotrzeć do naszego kraju już dziesięć lat temu 

Mało tego - najprawdopodobniej mamy ją od dawna, chociaż dopiero teraz ujawniono pierwszy przypadek. Chorobę szalonych krów, czyli BSE, wykryto w mięsie z ubojni w Mochnaczce Wyżnej koło Krynicy (Małopolska). Mięso pochodziło od dziewięcioletniej krowy z gospodarstwa Jana Burka, rolnika ze Świebodzina koło Tarnowa. Jest prawdopodobne, że Jan Burek, a także niektórzy inni hodowcy bydła z okolic Tarnowa, Brzeska, Nowego Sącza czy Dąbrowy Tarnowskiej, karmili zwierzęta zakażoną mączką kostną sprowadzoną w pierwszej połowie lat 90. z Niemiec.

Zaraza z opóźnionym zapłonem
"Trwa odliczanie, kiedy w Polsce zostanie ujawniony pierwszy przypadek choroby szalonych krów (BSE)" - pisaliśmy zaledwie sześć tygodni temu ("Wprost" nr 13). BSE rozpoznano w naszym kraju dopiero teraz, bo zaledwie od kilku tygodni działają w Polsce regionalne laboratoria umożliwiające wykrywanie prionów (patologicznych białek wywołujących chorobę szalonych krów). Wyposażenie regionalnych laboratoriów w nowoczesny sprzęt przyspieszono, gdy pod koniec marca tego roku brytyjskie służby weterynaryjne znalazły w wołowinie z Polski fragmenty rdzeni kręgowych, w których gromadzą się priony. Od niedawna krakowskie laboratorium jest zdolne do wykonywania około tysiąca testów na dobę.Wykrycie BSE w Polsce zależało więc tylko od skali przeprowadzanych badań. Przed wpadką w Wielkiej Brytanii rocznie badano u nas niespełna 100 tys. zwierząt, choć należało przebadać co najmniej 10 razy więcej.
Dotychczas żyliśmy w błogim przekonaniu, że Polska jest wolna od choroby szalonych krów, chociaż pojawiła się ona prawie u wszystkich naszych sąsiadów - w Niemczech, Rosji, na Białorusi, w Czechach i na Słowacji. W rzeczywistości BSE mogło się pojawić w naszym kraju już na początku lat 90., bo wtedy sprowadzono co najmniej milion ton mączek mięsno-kostnych pochodzących z krajów, gdzie choroba szalonych krów błyskawicznie się rozwijała. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że kwitł też wówczas przemyt mączek i mięsa, czego żadne służby nie kontrolowały. Do Polski importowano także z Zachodu żywe zwierzęta: w latach 1993-2000 sprowadzono 285 tys. sztuk bydła, z czego 70 proc. w latach 1993-1994. Nikt nie wie, czy były zakażone BSE, bo nikt tego wtedy nie badał.
Choć Piotr Kołodziej, główny lekarz weterynarii kraju, oraz Krzysztof Ankiewicz, małopolski lekarz weterynarii, zapewniają, że nie ma niebezpieczeństwa - jest ono duże. Komisja Europejska od dawna przestrzegała, że Polska nie jest zdolna do wykrywania choroby szalonych krów, więc zakażeń może być wiele.
W niedawnym raporcie komisji badającej metody zabezpieczeń przed BSE Polskę i Rumunię uznano za najbardziej zagrożone tą chorobą kraje kandydujące do Unii Europejskiej.



"Tylko" 140 tysięcy czy aż 10 milionów zagrożonych ludzi?
Epidemia BSE opanowała już prawie całą Europę. Eksperci UE zastanawiają się teraz, w jakim stopniu choroba ta dotknie ludzi. - Rozwój choroby u człowieka trwa co najmniej kilkanaście lat. Dowodzą tego badania przeprowadzone w Qeensborough w Wielkiej Brytanii, gdzie w niewielkiej społeczności stwierdzono aż pięć zachorowań. Europejczycy przekonają się o rzeczywistej skali zagrożenia za 5--6 lat - mówi prof. Paweł Liberski, najwybitniejszy w Polsce specjalista od BSE.
Prawie trzydziestoletnia Alison Williams nagle radykalnie zmieniła swoje zachowanie: przestała się uczyć, choć przedtem była jedną z lepszych uczennic, przestała się spotykać ze znajomymi. Lekarz rozpoznał u niej depresję i przepisał odpowiednie środki, które jednak nie skutkowały. Badania psychiatryczne niczego nie wykazywały i dopiero neurolodzy stwierdzili u niej chorobę, której źródłem było BSE. Po czterech miesiącach Alison zmarła. Jej historia, pokazana przez BBC, wstrząsnęła opinią publiczną. Do tej pory choroba Creutzfeldta i Jakoba (CJD), pochodna BSE, pochłonęła w Europie ponad sto ofiar.
Czy za kilka lat szpitale w większości państw europejskich zapełnią się umierającymi na CJD? Czy spełnią się katastroficzne prognozy Stephena Dellera, mikrobiologa z Burnley Hospital w Anglii, głoszącego, że wkrótce czeka nas tragedia na miarę AIDS? Czy liczba zarażonych Brytyjczyków - jak twierdzi Deller - może przekraczać dwa miliony? Jeśli tyle zarażonych jest w jednym kraju, to w Europie byłoby ich ponad 10 mln. A może spełnią się "optymistyczne" prognozy tygodnika "Nature"? Wedle tych przewidywań, liczba ofiar w całej Europie nie przekroczy 140 tys. Ale to i tak liczba budząca powszechny strach.
Niestety, naukowcy jeszcze niewiele wiedzą o nowej chorobie. Nie wiadomo na przykład, ile skażonego mięsa wystarczy do zarażenia. Stwierdzono, że krowa umiera z powodu BSE, jeśli wraz z mączką zje choćby 0,1 grama tkanki mózgowej; taka mała porcja zawiera ponad 100 mln prionów. Stąd wniosek, że przede wszystkim w rzeźniach, na tarczach krajalnic, mogą się znajdować miliony śmiercionośnych prionów. W ten sposób może dojść nie tylko do skażenia mięsa pochodzącego od zdrowej krowy, ale i do zakażenia człowieka.
Nie wiadomo, czy do zakażenia wystarczy jednorazowe spożycie mięsa, czy też konieczny jest długotrwały kontakt z prionami. Wiadomo natomiast, że jeżeli ktoś już się zaraził, to wyeliminowanie mięsa z jadłospisu nic nie da. Potwierdza to przykład Brytyjki Clare Tomkins, która w 1998 r. zmarła z powodu BSE, mimo że od 1985 r. była wegetarianką. Naukowcy szacują, że przed 1985 r. do sklepów trafiło mięso 50 tys. krów chorych na BSE.
- Lekarze często nie potrafią prawidłowo zdiagnozować nawet klasycznej odmiany choroby Creutzfeldta i Jakoba (nie pochodzącej od zwierząt), a co dopiero mówić o jej nowym wariancie - uważa prof. Paweł Liberski. Choroba ta najczęściej bywa mylona z chorobą Alzheimera, zwłaszcza gdy dotyka ludzi starych. W wypadku młodych CJD jest mylona z zaburzeniami psychicznymi. Co roku w Polsce stwierdza się 5-10 przypadków tej nieuleczalnej choroby, jednak jej źródłem nie jest zakażone mięso. Mogą ją wywoływać na przykład mutacje genetyczne.

Czekając na wyrok
Import do Polski mączki oraz żywych zwierząt z krajów dotkniętych BSE może się okazać najgorszym interesem ubiegłego stulecia. Jeśli tylko dziesiątą część tego importu stanowiły zakażona mączka i zwierzęta, Polsce może grozić epidemia BSE na skalę trudną do wyobrażenia. Zegar już tyka. Najwcześniej w 2007 r. dowiemy się, jak wielkie jest rzeczywiste niebezpieczeństwo. Pierwsze ostrzeżenie właśnie otrzymaliśmy.


Beate Gruinder
rzeczniczka komisarza UE ds. zdrowia i konsumentów Davida Byrnea dla "Wprost"
Odkrycie w Polsce BSE nie spowoduje wprowadzenia ograniczeń importu mięsa z waszego kraju do UE, ponieważ w Polsce prowadzone są regularne kontrole. Zakłady mięsne produkujące na eksport już wcześniej zostały sprawdzone przez unijnych kontrolerów. Mimo to nie można, niestety, wykluczyć negatywnej reakcji rynków Unii Europejskiej. Nie chcę się natomiast wypowiadać na temat zakładów produkujących na rynek krajowy - w tej kwestii odpowiedzialność spada na polskie władze.

Historia choroby
W 1985 r. brytyjskie media po raz pierwszy doniosły o pojawieniu się BSE u bydła. Rok później zanotowano 63 zachorowania na BSE. W 1992 r. było ich już ponad 36 tys. Wcześniej na podobną chorobę - scrapie - zapadały owce. Jej odpowiednikiem u ludzi jest, znana od dawna, choroba Creutzfeldta i Jakoba. Jej nowy wariant pojawił się 10 lat po wykryciu BSE. Dotyka nie tylko ludzi w podeszłym wieku, ale nawet dzieci. Obniżenie się wieku pacjentów wzbudziło podejrzenia, że jest to choroba zakaźna i można się nią zakazić, jedząc wołowinę. Do tej pory nie ma jednak naukowego dowodu definitywnie potwierdzającego to przypuszczenie. Mimo to wszystkie kraje Unii Europejskiej wprowadziły zakaz importu mięsa krów hodowanych w Wielkiej Brytanii. Mimo nadzwyczajnych środków ostrożności, epidemii choroby szalonych krów nie udało się powstrzymać. Dotarła nawet do Japonii. We Francji stwierdzono do tej pory około 300 zachorowań, w Hiszpanii ponad 40, we Włoszech ponad 20. Pojawiła się także u naszych najbliższych sąsiadów. W Niemczech do tej pory wykryto 156 zachorowań. Zanotowano także po kilka przypadków w Czechach i na Słowacji.
Więcej możesz przeczytać w 19/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.