"Chcemy wezwać na posiedzenie komisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego i szefa ABW Krzysztofa Bondaryka w celu ustalenia czy przeszukanie w mieszkaniu pana Bączka ma związek z jego pracami przy sejmowej komisji ds. nacisków. Czy był w związku z tym inwigilowany czy ABW posiada informacje na temat naszych prac" - zaznaczał Arkadiusz Mularczyk (PiS) na konferencji prasowej w Sejmie.
Zdaniem PiS wyjaśnienia wymaga kwestia, czy Bączek był podsłuchiwany przez ABW i czy w związku z tym podsłuchiwany był Kurski. Jak dodali 6 maja Kurski w piśmie skierowanym do marszałka Sejmu poinformował, że Bączek będzie jego asystentem w komisji śledczej ds. nacisków.
Natomiast Antoni Macierewicz (PiS) powiedział, że śledztwo - w którego ramach prokuratura prowadzi we wtorek czynności m.in. wobec dwóch członków komisji weryfikacyjnej WSI: Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka - prowadzone jest przeciw Aleksandrowi Lichockiemu i Wojciechowi Sumlińskiemu.
Lichocki to b. oficer wojskowych służb specjalnych PRL; Sumliński jest dziennikarzem. W kwietniu tego roku "Dziennik" podawał, że prokuratura zajmie się Lichockim, który miał proponować sprzedaż tajnego aneksu.
Macierewicz dodał, że śledztwo toczy się na podstawie art. 230 kodeksu karnego (tzw. płatna protekcja) i 265 p. 1 kk (ujawnienie tajemnicy państwowej). Poseł PiS i były szef komisji weryfikacyjnej łączy to śledztwo z doniesieniami mediów, że można rzekomo było kupić aneks do raportu z weryfikacji WSI.
"Od ponad pół roku o tym, że można kupić aneks na bazarze informowała część mediów, no i się doinformowała" - powiedział Macierewicz. Dodał, że traktuje działania ABW jako "wymierzone w komisję weryfikacyjną".
Macierewicz zaznaczył, że Bączek jest nadal pracownikiem Służby Kontrwywiadu Wojskowego i dlatego "działania ABW wobec niego są delikatnie mówiąc niestosowne, bo jedyną służbą uprawnioną w takiej sytuacji jest Żandarmeria Wojskowa".
Jednocześnie zapewnił, że - według jego wiedzy - zarówno Bączek jak i Pietrzak nie kontaktowali się z Lichockim i Sumlińskim ani "nie mieli nic z nimi wspólnego". Zdaniem Macierewicza Bączek i Pietrzak nie mogli dysponować żadnymi tajnymi dokumentami, za to Bączek "jest w dyspozycji olbrzymiej ilości materiałów gazetowych, jest posiadaczem największego archiwum gazetowego jakie istnieje w rękach prywatnych".
Posłowie PiS zapewnili także, że będą domagali się wyjaśnień odnośnie uniemożliwienia dziennikarzom relacjonowania wydarzeń przed domem Bączka.
Prok. Robert Majewski z prowadzącego śledztwo warszawskiego biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej przyznał, że w domu Bączka pod Warszawą doszło do incydentu, gdy ekipa TVP bez zgody prokuratury, a więc - jego zdaniem - bezprawnie, filmowała czynności procesowe. Dziennikarzom odebrano kamerę - Majewski zapewnił, że jest ona "do zwrotu po sprawdzeniu, co nagrano". Prokurator dodał, że tylko organ prowadzący śledztwo mógł wydać zgodę na rejestrowanie, a wniosku o to nie było.
Według "Dziennika", Prokuratura Krajowa od grudnia 2007 r. prowadzi śledztwo w sprawie "powoływania się na wpływy w komisji weryfikacyjnej". Od stycznia do listopada 2007 r. ktoś miał obiecywać, że jest w stanie załatwić za 200 tys. zł u członków komisji pozytywną weryfikację żołnierzom WSI. Zdaniem "Dziennika", wiele wskazuje na to, że oferentem był Lichocki. Doniesienie na niego złożyli żołnierze WSI, którym miał to proponować. To samo śledztwo prowadzone jest też w sprawie podejrzenia ujawnienia aneksu do raportu o WSI.
W kwietniu Pietrzak oświadczył, że nigdy nie utrzymywał znajomości z oficerami byłych WSI, a takie wypowiedzi byłych oficerów tych służb uznał za próbę dyskredytacji. Według "Dziennika", Lichocki "jest zakolegowany" z Pietrzakiem i miał organizować Pietrzakowi spotkania z oficerami WSI, którym Pietrzak miał proponować pozytywną weryfikację z motywów finansowych. Pietrzak uznał to za pomówienie i zapowiedział skierowanie sprawy na drogę postępowania karnego.
Prokuratura Krajowa podała we wtorek przed południem, że ABW przeszukuje mieszkania czterech osób w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości przy działaniach komisji weryfikacyjnej WSI. Ujawniła, że czynności trwają wobec czterech osób, w tym dwóch z komisji weryfikacyjnej; chodziło m.in. o zabezpieczenie materiałów.ab, pap