Beck powiedział na konferencji prasowej, że decyzja kierownictwa SPD zapadła jednomyślnie. "Kandydatura Gesine Schwan jest dobra dla Niemiec i dla SPD" - oświadczył.
Zaznaczył jednocześnie, iż wystawienie własnej kandydatki na prezydenta nie jest sygnałem gotowości SPD do koalicji z Lewicą; aby wygrać wybory, Schwan będzie potrzebowała poparcia partii postkomunistycznej. "W Zgromadzeniu Federalnym nie ma koalicji" - podkreślił Beck.
Decyzja SPD wywołała kryzys w wielkiej koalicji. CDU/CSU oczekiwali, iż socjaldemokraci poprą ponowny wybór obecnego prezydenta Horsta Koehlera. W minionych dniach chadecy zarzucili SPD, że sięgając po głosy Lewicy, złamie dane wyborcom słowo, iż nie podejmie współpracy z postkomunistami na szczeblu federalnym. Bawarska CSU zagroziła nawet zerwaniem wielkiej koalicji.
[mm_1]]Decyzję SPD skrytykowała kanclerz Angela Merkel (CDU). Merkel podkreśliła, że Niemcy mają dobrego i szanowanego na świecie prezydenta - Horsta Koehlera - który jest gotowy pełnić urząd głowy państwa przez kolejną kadencję. "Tym bardziej godna pożałowania i możliwa do wytłumaczenia jedynie wewnętrzną sytuacją w SPD jest decyzja tej partii o wystawieniu własnego kandydata" - powiedziała dziennikarzom. Zdaniem Merkel, w ten sposób SPD zdaje się na łaskę postkomunistycznej Lewicy. Dodała, że jest pewna, iż socjaldemokraci nie osiągną celu, a Koehler pozostanie prezydentem. "Tego życzy sobie większość obywatelek i obywateli Niemiec" - oświadczyła niemiecka kanclerz.
Schwan zapowiedziała na konferencji prasowej, że choć liczy na głosy Lewicy, to będzie nadal publicznie krytykować tę partię. Jej zdaniem powstanie tego postkomunistycznego ugrupowania było konsekwencją zjednoczenia Niemiec.
"W Lewicy są zarówno demagodzy jak i konstruktywni politycy". Ci spośród nich, którzy poprą moją kandydaturę, opowiedzą się za konstruktywną polityką i demokracją" - powiedziała.
Lewica nie wyklucza, że poprze Gesine Schwan. Jednak rozważa także wystawienie własnego kandydata.
Tłumacząc powody swej decyzji o kandydowaniu na prezydenta, Schwan podkreśliła, że "przez całe życie angażowała się na rzecz demokracji". "Urząd prezydenta daje szansę, by przyczynić się do wzmocnienia demokracji, która obecnie przeżywa kryzys" - oceniła.
Już raz, w 2004 roku, Gesine Schwan kandydowała na prezydenta z nominacji SPD i Zielonych. Przegrała wówczas nieznacznie z Horstem Koehlerem, uzyskując nawet poparcie co najmniej 10 członków CDU i FDP.
Schwan urodziła się w Berlinie w 1943 roku w rodzinie socjaldemokratów i przeciwników Hitlera. Po studiach filozoficznych i politologicznych, od 1977 roku wykładała teorie marksizmu i socjalizmu na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie Zachodnim.
Uczestnicząc od lat 70. w pracach komisji programowej SPD, krytykowała bagatelizowanie przez czołowych ideologów partii różnic pomiędzy demokracją a komunistyczną dyktaturą. Utrzymywała kontakty z demokratyczną opozycją w krajach komunistycznych, m. in. z polską "Solidarnością".
W 1984 roku z inicjatywy byłego kanclerza Willy'ego Brandta usunięto ją ze składu komisji programowej za "odchylenia" od partyjnej linii. Powróciła do komisji dopiero w latach 90.
Kandydatka na prezydenta utrzymuje od lat bliskie kontakty z Polską. Jedna czwarta z 5000 studentów ponadgranicznego Uniwersytetu Viadrina, którego Schwan jest rektorem, to Polacy. We wrześniu ustąpi ze stanowiska rektora w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego (65 lat).
Jako koordynatorka MSZ ds. współpracy z Polską Schwan występowała przeciwko projektowi Centrum przeciwko Wypędzeniom, forsowanego przez szefową Związku Wypędzonych (BdV) Erikę Steinbach.
Pierwszy mąż kandydatki, profesor berlińskiego Wolnego Uniwersytetu Alexander Schwan, zmarł w 1989 na chorobę nowotworową. Z tego związku Gesine Schwan ma dwoje dzieci. W 2004 roku ponownie wyszła za mąż za Petera Eigena, założyciela organizacji Transparency International.
Wybory prezydenta Niemiec przez Zgromadzenie Federalne zaplanowane są na 23 maja 2009 roku.
pap, ss, em