Gdy mój cierpiący na zaniki pamięci ojciec nie wraca do domu, na stronie internetowej mogę sprawdzić, gdzie w danej chwili przebywa.
Elektroniczne implanty zastąpią dowody tożsamości, książeczki zdrowia, karty kredytowe i klucze do domu
Gdy mój cierpiący na zaniki pamięci ojciec nie wraca do domu, na stronie internetowej mogę sprawdzić, gdzie w danej chwili przebywa. Ojciec ma na sobie urządzenie, które przekazuje przez sieć komórkową informacje pozwalające go zlokalizować, a także podstawowe dane medyczne. Wgląd w nie mają także lekarze w centrum monitoringu. W razie zagrożenia zdrowia interweniują" - opowiada Amerykanin Rod Isaacson. Jego ojciec, ponad 80 letni Nate Isaacson z Florydy, jest jedną z pierwszych osób testujących "cyfrowego anioła stróża" stworzonego przez firmę Digital Angel. Choć urządzenie trafi do sprzedaży dopiero za kilka miesięcy, już zapowiedziano jego zminiaturyzowaną wersję, którą będzie można wszczepić pod skórę. Komunikacyjno-identyfikacyjne implanty mają zastąpić dowody tożsamości, paszporty, prawa jazdy, książeczki zdrowia, karty kredytowe, a nawet klucze do domu.
Cyfrowy anioł stróż
Kilka dni temu ośmiu ochotnikom wszczepiono pod skórę układy identyfikacyjne VeriChip. Zintegrowanie ich z modułami komunikacyjnym i lokalizacyjnym jest tylko kwestią czasu. Rozwiązano już problem zasilania implantu: energia elektryczna powstaje z ciepła wydzielanego przez człowieka.
Pamięć VeriChipa zawiera jedynie numer identyfikacyjny (odpowiednik PESEL), który odczytuje się za pomocą specjalnego skanera (wystarczy zbliżyć go na kilkadziesiąt centymetrów). Na tej podstawie można zweryfikować tożsamość osoby i w internetowej bazie danych sprawdzić związane z nią informacje. Elektroniczne książeczki zdrowia osób ze wszczepionym VeriChipem, w których zapisane mają być między innymi grupa krwi, historia przebytych chorób i reakcja na różne grupy leków, będą dostępne przez całą dobę.
- W sytuacji kryzysowej liczy się każda sekunda, więc szkoda, by lekarz marnował czas na ustalanie, jaką krew przetoczyć pacjentowi, który nie ma przy sobie żadnych dokumentów. A VeriChip jest zawsze na miejscu - opowiada Richard Seelig, dyrektor medyczny w Applied Digital Solution (firmie produkującej chipy identyfikacyjne), który sam wszczepił sobie elektroniczny identyfikator. Seelig liczy, że w odpowiednie czytniki będą z czasem wyposażone wszystkie jednostki ratownictwa medycznego. Po połączeniu identyfikacyjnego implantu z "cyfrowym aniołem stróżem" nie będą one jednak niezbędne, gdyż układ przekaże stosowne informacje przez sieć komórkową. Co więcej, system sam wezwie pomoc, gdy ktoś zemdleje lub będzie miał zawał.
Elektroniczna smycz
Identyfikacyjne implanty sprawdziły się już u zwierząt. - Ponad dwadzieścia tysięcy psów w Gdańsku ma wszczepione układy potwierdzające ich tożsamość, co umożliwia szybkie odnalezienie właścicieli. Dzięki temu kilkaset czworonogów rocznie, zamiast trafić do schroniska, wraca do domów - mówi Janusz Sokołowski, wiceprezes zarządu głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce. Poza odnajdywaniem właścicieli zaginionych psów wszczepiane pod skórę układy przyczyniły się do sumiennego prowadzenia szczepień, lepszego przestrzegania praw zwierząt i zwiększenia wpływów z podatku od psów.
Bicz na kidnaperów
Wszczepiane ludziom implanty identyfikacyjno-komunikacyjne mają umożliwić szybką lokalizację osób, które się zgubiły (na przykład dzieci, ludzi chorych na Alzheimera) lub wymagają pomocy medycznej. Ponadto mają się one przyczynić do spadku liczby uprowadzeń czy porwań dla okupu. Kilkanaście sekund wystarczy, by ustalić miejsce pobytu osoby z wszczepionym układem. Nabywcami chipów mają być między innymi biznesmeni prowadzący interesy w regionach, gdzie częste są porwania dla okupu. Układy można by też wszczepiać więźniom. Bezcelowe staną się wówczas ucieczki z zakładów karnych. Łatwo sobie wyobrazić kolejne zastosowania implantów: od weryfikacji tożsamości pracowników ośrodków wojskowych po rezygnację z kluczy do domów i samochodów.
W przyszłości chipy identyfikacyjne mogą zastąpić karty kredytowe. Przy kasie wystarczyłoby po prostu zaakceptować wyliczoną wartość zakupów, by określona suma obciążyła nasz rachunek. Oczywiście z permanentną inwigilacją - poza korzyściami -związane są też zagrożenia. Agenci rządowi mogliby przecież śledzić poczynania obywateli. Możliwości takie dają już jednak telefony komórkowe, co nie przeszkadza ponad miliardowi ludzi na świecie używać ich na co dzień. Implant po prostu będzie wygodniejszy. Tak uważa już ponad trzy tysiące osób oczekujących na wszczepienie VeriChipa.
Gdy mój cierpiący na zaniki pamięci ojciec nie wraca do domu, na stronie internetowej mogę sprawdzić, gdzie w danej chwili przebywa. Ojciec ma na sobie urządzenie, które przekazuje przez sieć komórkową informacje pozwalające go zlokalizować, a także podstawowe dane medyczne. Wgląd w nie mają także lekarze w centrum monitoringu. W razie zagrożenia zdrowia interweniują" - opowiada Amerykanin Rod Isaacson. Jego ojciec, ponad 80 letni Nate Isaacson z Florydy, jest jedną z pierwszych osób testujących "cyfrowego anioła stróża" stworzonego przez firmę Digital Angel. Choć urządzenie trafi do sprzedaży dopiero za kilka miesięcy, już zapowiedziano jego zminiaturyzowaną wersję, którą będzie można wszczepić pod skórę. Komunikacyjno-identyfikacyjne implanty mają zastąpić dowody tożsamości, paszporty, prawa jazdy, książeczki zdrowia, karty kredytowe, a nawet klucze do domu.
Cyfrowy anioł stróż
Kilka dni temu ośmiu ochotnikom wszczepiono pod skórę układy identyfikacyjne VeriChip. Zintegrowanie ich z modułami komunikacyjnym i lokalizacyjnym jest tylko kwestią czasu. Rozwiązano już problem zasilania implantu: energia elektryczna powstaje z ciepła wydzielanego przez człowieka.
Pamięć VeriChipa zawiera jedynie numer identyfikacyjny (odpowiednik PESEL), który odczytuje się za pomocą specjalnego skanera (wystarczy zbliżyć go na kilkadziesiąt centymetrów). Na tej podstawie można zweryfikować tożsamość osoby i w internetowej bazie danych sprawdzić związane z nią informacje. Elektroniczne książeczki zdrowia osób ze wszczepionym VeriChipem, w których zapisane mają być między innymi grupa krwi, historia przebytych chorób i reakcja na różne grupy leków, będą dostępne przez całą dobę.
- W sytuacji kryzysowej liczy się każda sekunda, więc szkoda, by lekarz marnował czas na ustalanie, jaką krew przetoczyć pacjentowi, który nie ma przy sobie żadnych dokumentów. A VeriChip jest zawsze na miejscu - opowiada Richard Seelig, dyrektor medyczny w Applied Digital Solution (firmie produkującej chipy identyfikacyjne), który sam wszczepił sobie elektroniczny identyfikator. Seelig liczy, że w odpowiednie czytniki będą z czasem wyposażone wszystkie jednostki ratownictwa medycznego. Po połączeniu identyfikacyjnego implantu z "cyfrowym aniołem stróżem" nie będą one jednak niezbędne, gdyż układ przekaże stosowne informacje przez sieć komórkową. Co więcej, system sam wezwie pomoc, gdy ktoś zemdleje lub będzie miał zawał.
Elektroniczna smycz
Identyfikacyjne implanty sprawdziły się już u zwierząt. - Ponad dwadzieścia tysięcy psów w Gdańsku ma wszczepione układy potwierdzające ich tożsamość, co umożliwia szybkie odnalezienie właścicieli. Dzięki temu kilkaset czworonogów rocznie, zamiast trafić do schroniska, wraca do domów - mówi Janusz Sokołowski, wiceprezes zarządu głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce. Poza odnajdywaniem właścicieli zaginionych psów wszczepiane pod skórę układy przyczyniły się do sumiennego prowadzenia szczepień, lepszego przestrzegania praw zwierząt i zwiększenia wpływów z podatku od psów.
Bicz na kidnaperów
Wszczepiane ludziom implanty identyfikacyjno-komunikacyjne mają umożliwić szybką lokalizację osób, które się zgubiły (na przykład dzieci, ludzi chorych na Alzheimera) lub wymagają pomocy medycznej. Ponadto mają się one przyczynić do spadku liczby uprowadzeń czy porwań dla okupu. Kilkanaście sekund wystarczy, by ustalić miejsce pobytu osoby z wszczepionym układem. Nabywcami chipów mają być między innymi biznesmeni prowadzący interesy w regionach, gdzie częste są porwania dla okupu. Układy można by też wszczepiać więźniom. Bezcelowe staną się wówczas ucieczki z zakładów karnych. Łatwo sobie wyobrazić kolejne zastosowania implantów: od weryfikacji tożsamości pracowników ośrodków wojskowych po rezygnację z kluczy do domów i samochodów.
W przyszłości chipy identyfikacyjne mogą zastąpić karty kredytowe. Przy kasie wystarczyłoby po prostu zaakceptować wyliczoną wartość zakupów, by określona suma obciążyła nasz rachunek. Oczywiście z permanentną inwigilacją - poza korzyściami -związane są też zagrożenia. Agenci rządowi mogliby przecież śledzić poczynania obywateli. Możliwości takie dają już jednak telefony komórkowe, co nie przeszkadza ponad miliardowi ludzi na świecie używać ich na co dzień. Implant po prostu będzie wygodniejszy. Tak uważa już ponad trzy tysiące osób oczekujących na wszczepienie VeriChipa.
Więcej możesz przeczytać w 21/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.