Zaśpiewać w Opolu

Zaśpiewać w Opolu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Spotkanie z KATARZYNĄ GROCHOLĄ, pisarką
 
Andrzej Kropiwnicki: Jak się awansuje z redaktorki kobiecych pism na autorkę bestsellerów?
Katarzyna Grochola: Nie mam pojęcia. Zawsze coś pisałam i tak wyszło.
Bubba: Dobrze się pani czuje w nowej roli?
- Tak samo jak przedtem, tyle że kiedyś byłam szczup-lejsza.
sabi: Skąd pani bierze pomysły na nowe książki?
- Same przychodzą. Człowiek, psiakrew, chwili spokoju nie ma.
ula: Czy początkujący autorzy powinni zaczynać od małych form?
- To nie ma znaczenia. Trzeba po prostu pisać. Cokolwiek.
Kormoran: Dlaczego wpakowała pani tandetnego białego konia na koniec takiej fajnej książki?
- Proszę pana! Białe konie naprawdę doskonale nadają się do spełniania życzeń. Poza tym mają wartość archetypu i na pewno z nich nie zrezygnuję!
Dania: Kto jest najlepszym polskim pisarzem?
- A bo co?
Olo: Podobno zbudowała pani sama dom. Czy to znaczy, że sama pani zapłaciła murarzom?
- Ty mnie chyba nie lubisz! Budowałam - z murarzem - do wieńca, dach stawiali górale, a ja gipsowałam ściany, budowałam komin i układałam podłogi.
Pawuu: Czy w Polsce można wyżyć z pisania książek?
- Ja żyję. Słowo.
Pawuu: Jakie honorarium dostała pani za pierwszą powieść?
- Od każdego egzemplarza "Nigdy w życiu!" dostaję od wydawnictwa W.A.B 2,40 zł, a od sprzedanego przez Bertelsmanna - 80 groszy.
Andrzej: Ile książek udało się pani sprzedać?
- To nie ja sprzedaję, tylko wydawnictwa. Ale wydaje mi się, że na razie sprzedano około 100 tys. książek "Nigdy w życiu!"
Temblak: Czy "Nigdy w życiu!" to polska wersja "Bridget Jones"?
- Nie, to nieprawda.
Ach: Z jakimi pisarzami porównuje się pani najchętniej?
- Z żadnymi. Żyję w myśl zasady: "Nie porównuj się z innymi, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie". Tego się trzymam.
Leszek: Jak to jest, że mamy nad Wisłą polskiego Tolkiena i polską Bridget Jones, a brakuje rzeczy, których nie trzeba by porównywać z innymi?
- Bo u nas bez porównań nic nie istnieje. Wszystko musi być do pewnego chociaż stopnia takie jak na Zachodzie. To smutne, bo mnie akurat takie porównania szkodzą.
Rick: Chciałaby pani, żeby pani książki zostały lekturami szkolnymi?
- Oj, matko moja, nie!!! Wszyscy by mnie wtedy znienawidzili.
Mula: Zgłaszali się już do pani chętni do tłumaczenia pani książek na języki obce?
- Owszem - Niemcy i Rosjanie. Mam nadzieję, że nie będzie z tego wojny...
Pix: Zmienia pani facetów jak rękawiczki, a ma pani już dorosłą córkę. Jak pani to robi?
- Zwyczajnie. Rękawiczki też miałam dwa razy w życiu.
King: Czy to prawda, że jest pani córką Jerzego Urbana?
- Nie zaskoczył mnie pan! Znam tę plotkę. Jestem córką Władysława Grocholi i Lidii Grocholi. Mam też brata urodzonego z tych samych rodziców.
Kaczor: Czym chce pani teraz zaskoczyć czytelników?
- Pracuję nad związkami i rozwiązkami miłosnymi. To będzie poważny w treści i niepoważny w formie dialog z psychoterapeutą Andrzejem Wiśniewskim o małżeństwie i nie tylko.
Luka: Pisała pani kiedyś wiersze?
- Jasne!
Luka: Gdzie można je znaleźć?
- Nigdzie, bo nie nadają się do druku. To mój brat jest prawdziwym poetą, tyle że nikt nie chce wydrukować jego wierszy. A szkoda.
Ewa: Czytałam mężowi fragmenty "Dżdżownicy". Słuchał i tylko, biedaczysko, bladł co chwila. Ciekawe dlaczego...
- Ewa! Nigdy niczego nie czytaj mężowi. Ja też czytałam, czytałam, aż w końcu musiałam zacząć pisać.
Sash: Chciałaby pani kiedyś zaśpiewać w Opolu?
- Tak! A skąd wiesz?
Więcej możesz przeczytać w 21/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.