Słynny fotoplastykon, który od 103 lat działa w tej samej kamienicy w Al. Jerozolimskich 51 jest zagrożony likwidacją. To jedyny taki obiekt na świecie zachowany w swoim oryginalnym miejscu - pisze "Gazeta Wyborcza".
Fotoplastykon od stycznia jest nieczynny. Jego właściciel Tomasz Chudy, który zlikwidował firmę i rozwiązał umowę najmu lokalu z urzędem Śródmieścia, chce cenne urządzenie sprzedać do muzeum. - Nie da się fotoplastykonu traktować w kategoriach komercyjnych. Gdyby ktoś zagwarantował budżet i pracowników, można by go zachować na miejscu -mówi „GW"
Fotoplastykon chce ratować Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. W piątek skontaktował się z jego właścicielem i zadeklarował, że zrobi wszystko, by urządzenie działało i pozostało na tym samym miejscu. - Rozważamy kilka scenariuszy: od udzielenia wsparcia obecnemu właścicielowi do odkupienia od niego fotoplastykonu - mówi Ołdakowski.
Zainteresowanie dyrektora Ołdakowskiego zabytkowym aparatem nie jest przypadkowe. Ma on swoją okupacyjną kartę. Było tajną skrzynką kontaktową Szarych Szeregów. Ludzie chronili się w nim też przed niemieckimi łapankami. Poza tym motyw fotoplastykonu zastosowano w muzeum jako element multimedialnej ekspozycji.
Fotoplastykon chce ratować Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. W piątek skontaktował się z jego właścicielem i zadeklarował, że zrobi wszystko, by urządzenie działało i pozostało na tym samym miejscu. - Rozważamy kilka scenariuszy: od udzielenia wsparcia obecnemu właścicielowi do odkupienia od niego fotoplastykonu - mówi Ołdakowski.
Zainteresowanie dyrektora Ołdakowskiego zabytkowym aparatem nie jest przypadkowe. Ma on swoją okupacyjną kartę. Było tajną skrzynką kontaktową Szarych Szeregów. Ludzie chronili się w nim też przed niemieckimi łapankami. Poza tym motyw fotoplastykonu zastosowano w muzeum jako element multimedialnej ekspozycji.