"(Lech) Kaczyński i (Valdas) Adamkus - ci dwaj zbankrutowani prezydenci - są adwokatami Saakaszwilego" - cytuje we wtorek jego słowa bałtycka agencja informacyjna BNS. Wypowiedź Natelaszwilego nadała w poniedziałek gruzińska telewizja Kawkasia.
Opozycyjny lider ocenił, że Kaczyński i Adamkus popierają "autorytarny reżim Saakaszwilego", ponieważ "chcą mieć kogoś, kto zamiast nich będzie warczał na Rosję".
Natelaszwili dodał, że w Polsce panuje "prawdziwa demokracja", ponieważ - o ile wie - premier i prezydent wywodzą się z innych partii politycznych.
Zdaniem szefowej wileńskiego centrum studiów wschodnioeuropejskich Kristiny Vaiciunaite napastliwa wypowiedź gruzińskiego opozycjonisty jest dalszym ciągiem wyborów parlamentarnych, które odbyły się w Gruzji pod koniec maja. Poza tym takie komentarze nie powinny dziwić, ponieważ Natelaszwili jest "głośnym populistą".
Vaiciunaite wyraziła opinię, że "niezależnie od postępu poczynionego przez Gruzję w przygotowaniu do wyborów, istnieje tam poważny problem: ci, którzy przegrywają, nie potrafią przegrywać". Zaznaczyła, że potwierdzili to obserwatorzy z litewskiej misji, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), a także innych międzynarodowych organizacji.
Przebieg wyborów parlamentarnych w Gruzji, w których Zjednoczony Ruch Narodowy Saakaszwilego uzyskał przygniatającą większość, został przez obserwatorów OBWE oceniony jako "generalnie pozytywny", choć z "pewną liczbą problemów".
Partia Pracy Natelaszwilego, ugrupowanie o zabarwieniu socjalistycznym, uważa się za "jedyną prawdziwą partią opozycyjną". W kampanii wyborczej często atakowała inne ugrupowania opozycyjne.
ab, pap