W piątek po godz. 12.30 odwołano tajne przesłuchanie prok. Ryszarda Pęgala, b. wiceszefa stołecznej prokuratury okręgowej. Komisja zwolniła go do domu z przyczyn osobistych. Po weekendzie okaże się, na kiedy zostanie wezwany. Odwołano też przesłuchania komisji planowane na poniedziałek. Najbliższe posiedzenie - we wtorek o 9.00, gdy w trybie jawnym ma zostać przesłuchany prok. Cezary Przasnek.
Przed południem komisja przesłuchała w trybie tajnym prok. Radosława Wasilewskiego. Nie ujawniono szczegółów jego zeznań.
Po tym przesłuchaniu Czuma powiedział, że w jego ocenie wszystkie dotychczasowe tajne zeznania prokuratorów (łącznie już pięć osób) nie zawierają elementów tajemnicy, których nie można by ujawnić.
"Jestem za jak największą jawnością naszych prac i dostępnością ich dla mediów. Moim zdaniem nie ma tu żadnych tajemnic i w najbliższych dniach jeszcze raz tę sprawę przeanalizuję" - dodał Czuma, pytany, kiedy zatem można się spodziewać odtajnienia stenogramów.
Odnosząc się do zarzutu posłów PiS Arkadiusza Mularczyka i Jacka Kurskiego, którzy twierdzą, że Czuma uchyla wszelkie pytania "niewygodne dla Platformy Obywatelskiej i ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego" (tym Mularczyk uzasadnił swe wyjście z tajnego posiedzenia komisji; Kurski od rana w nim nie uczestniczył), szef komisji odparł, że "uchylał tylko te pytania Mularczyka, które były od rzeczy".
"Nie wszystkie jego pytania oddalałem, ale gdy pan poseł Mularczyk zaczął - w ramach badania osobowości prokuratora Wasilewskiego - pytać go o sprawy sprzed kilku dni czy tygodni. Nasza komisja bada, czy były naciski w latach 2005-2007" - podkreślił Czuma dodając, że także zarzut posłów PiS o obradowaniu komisji nie mającej kworum jest chybiony, bo regulamin sejmowy stanowi, że kworum w komisji to 30 procent jej stanu - a co najmniej trzech z siedmiu członków zawsze uczestniczy w posiedzeniu.
"Te zarzuty można wytłumaczyć wzrastającą nerwowością posłów z Prawa i Sprawiedliwości, wobec informacji od świadków" - dodał Czuma.
W czwartek na jawnym posiedzeniu komisji prok. Pęgal potwierdził, że był jednym z dziewięciu prokuratorów, którzy zrezygnowali ze sprawowanych funkcji wobec konfliktu z szefową prokuratury Elżbietą Janicką.
Wówczas Pęgal - pytany przez Mularczyka, czy doświadczył nacisków ze strony władz - odparł, że powie o tym na niejawnym posiedzeniu, bo uważa, że te kwestie są objęte tajemnicą, podobnie jak szczegóły ze śledztw, jakie nadzorował - a było wśród nich postępowanie przeciwko b. ministrowi sportu w rządzie PiS Tomaszowi Lipcowi.
Świadek nie chciał też odpowiadać w trybie jawnym na pytanie Sebastiana Karpiniuka (PO), czy słyszał, że Janicka zakazała mu dostępu do protokołu przesłuchania Lipca, mimo że właśnie Pęgal nadzorował to śledztwo i czy to był bezpośredni powód "utraty zaufania" Janickiej do niego. Potwierdził zaś, że Janicka była p.o. szefem prokuratury dlatego, bo kolegium prokuratorów nie zaopiniowało pozytywnie jej kandydatury.pap, em