Według niej, nieważne, że coraz szersze są strefy polskiej biedy, a pracującym Polakom nie starcza na życie od wypłaty do wypłaty. Nieważne, że przed kilkoma dniami, zainspirowany apelem "Trybuny", Klub Poselski Lewica złożył wniosek o poszerzenie porządku obrad o informację na temat zasięgu i sposobu przeciwdziałania ubóstwu w Polsce. Nieważne, że w środę rano o rozszerzenie sejmowej debaty o informację w sprawie sytuacji społeczno-gospodarczej kraju walczył Grzegorz Napieralski.
Marszałek wniosek klubu przekazał do sejmowej Komisji Polityki Społecznej, a wniosek Grzegorza Napieralskiego uznał za nieregulaminowy. "Izba nie może przejść obojętnienie wobec lawinowego wzrostu cen i poszerzającej się biedy" - przekonywał Napieralski zapowiadając, że lewica będzie konsekwentnie na każdym posiedzeniu wzywać rząd do debaty o biedzie. W środę to był dopiero początek - zapewnił.
"Trybuna" od kilkunastu już dni apeluje o wielką sejmową debatę pokazującą nie tylko rzetelny obraz polskiej biedy, ale także realne możliwości zapobiegania jej. Gazeta prosiła posłów, by choć na kilka godzin zapomnieli o swoich partyjnych wojenkach i wspólnie, ponad podziałami, zajęli się szukaniem rozwiązań tego wielkiego problemu. Do tego apelu przyłączyli się: emeryci, związki zawodowe, organizacje pozarządowe, lewicowe partie i posłowie.
Jednak dla marszałka Sejmu, wywodzącego się z Platformy Obywatelskiej, nie ma znaczenia, że w Polsce nawet wyraźny i szybki wzrost gospodarczy (z którym mamy do czynienia od kilku lat) nie rozwiązuje problemów milionów polskich rodzin pozostających na granicy ubóstwa. Pan marszałek zachowuje się tak, jakby nie rozumiał, że prowadzona przez rząd polityka, skupiająca się na wskaźnikach makroekonomicznych, marginalizuje problemy ludzi ubogich i że to rodzi frustrację najsłabszych grup społecznych. Nie rozumie także, iż próby odwracania uwagi opinii publicznej od ubóstwa i biedy nie powiodą się - stwierdza "Trybuna".