Orły w dolarach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nikogo się nie boimy
Jakie mamy szanse w rywalizacji z Koreą Południową, Portugalią i USA?

Możemy być czarnym koniem tych mistrzostw" - zapewnia Jerzy Engel, selekcjoner polskiej reprezentacji piłkarskiej. Niektórzy jego podopieczni idą nawet dużo dalej: "Ogolimy Brazylię i zagramy w finale" - głosi pewny siebie Radosław Kałużny. By stało się to możliwe, Polacy muszą jednak najpierw wyjść z grupy eliminacyjnej. Jakie mamy na to szanse?

Po szesnastu latach
Pierwszy po 16 latach występ na mistrzostwach świata Polacy zaczną od meczu ze współgospodarzami turnieju, zespołem Korei Południowej. - Futbol azjatycki poczynił w ostatnich latach ogromne postępy. Chiny, Japonia i Korea Południowa to dziś zespoły, z którymi każdy musi się liczyć. Od meczu z Koreańczykami w dużej mierze zależą losy naszej drużyny na mundialu - twierdzi Andrzej Strejlau, były selekcjoner reprezentacji Polski, który azjatycką piłkę zna od podszewki, bo przed kilku laty pracował w lidze chińskiej.
Teoretycznie Polska wciąż ma lepszych piłkarzy niż Korea Południowa, lecz ostatnie mecze towarzyskie naszych grupowych rywali nakazują podchodzić do nich z respektem. Koreańczycy grali bardzo dobrze: rozgromili Szkotów 4:1, zremisowali z Anglią 1:1 i minimalnie ulegli Francuzom 2:3. Wyniki te nie powinny jednak paraliżować biało-czerwonych. Koreańczycy grają w piłkę inaczej niż cały świat: sporo biegają, a gdy gra im się układa, atakują żywiołowo dużą liczbą zawodników. Trenerzy drużyn, które potykały się z nimi ostatnio, nie przygotowywali się jakoś specjalnie do tych spotkań. Dlatego piłkarzom Korei udawało się zaskakiwać rywali. Co innego Jerzy Engel. Polski selekcjoner od wielu miesięcy rozkłada grę Koreańczyków na czynniki pierwsze.

Koreańskie otwarcie
Z naszego porównania wynika, że w drużynie koreańskiej są formacje przewyższające wartością formacje polskiej ekipy. Chodzi przede wszystkim o linię pomocy. Grający we włoskiej Perugii Jung Hwan Ahn czy Ji Sung Park z japońskiego klubu Kyoto Purple Sanga, który strzelił dwie efektowne bramki w meczach z Anglikami oraz Francuzami, prezentują się dziś o wiele lepiej niż chociażby Piotr Świerczewski i Radosław Kałużny.
Atak Koreańczyków jest bardzo wyrównany. Wszyscy piłkarze są szybcy i świetnie wyszkoleni technicznie. Znakomita ostatnio forma Macieja Żurawskiego i rosnąca dyspozycja Emmanuela Olisadebe powinny jednak uspokoić trenera Engela. W jeszcze lepszy humor powinno go wprawić porównanie bramkarzy i linii obronnych obu zespołów. Jerzy Dudek jest znacznie lepszy od Woon Jae Lee czy Byung Ji Kima, których Guus Hiddink wystawiał na zmianę w meczach towarzyskich. Obydwaj bardzo słabo radzą sobie na przedpolu. Nie mają też wsparcia ze strony niskich obrońców. Kapitan drużyny koreańskiej, stoper Myung Bo Hong, zagra już po raz czwarty na mistrzostwach świata. Obserwując jego poczynania w ostatnich meczach towarzyskich, śmiało można powiedzieć, że będzie to o jeden mundial za dużo.

Luis Figo droższy niż cała drużyna Engela
Ostatnią bramkę na mundialu Polacy strzelili Portugalczykom. Miejmy nadzieję, że na kolejną nie będziemy musieli czekać aż do meczu z tą drużyną, która będzie naszym drugim rywalem w turnieju. Portugalia jest dziś wymieniana w gronie faworytów mundialu. Ze sporządzonej przez nas wyceny polskich piłkarzy wynika, że sam as Realu Madryt Luis Figo, jest o 8 mln USD droższy niż cała nasza dwudziestotrzyosobowa kadra.
W 2000 r. Real Madryt zapłacił za niego Barcelonie 56,1 mln USD. Tymczasem wartość wszystkich polskich piłkarzy oceniamy na 47,8 mln USD. Lwia część tej kwoty to 10 mln USD, które trzeba by zapłacić Liverpoolowi za Jerzego Dudka. Gdyby nie liczyć Dudka, to pozostałych 22 polskich piłkarzy jest wartych mniej więcej tyle, co kolejny na liście najdroższych portugalskich piłkarzy Rui Costa. W ubiegłym roku AC Milan zapłacił za niego Fiorentinie 34,9 mln USD.

Trzynaste miejsce na świecie
Najmniej uwagi poświęca się ostatnim rywalom Polaków - Amerykanom. I to raczej nie dlatego, że są słabi. Istotne jest to, że po dwóch pierwszych meczach dalsze losy Polaków na mundialu mogą być już przesądzone. Po meczach z Koreą i Portugalią albo będziemy już mieli zapewniony awans, albo spakowane walizki.
Drużyna USA zajmuje trzynaste miejsce w światowym rankingu FIFA. Polacy są o 25 miejsc gorsi - plasujemy się na trzydziestej ósmej pozycji. Amerykanie bez najmniejszego problemu zapewnili sobie awans do finałów ze strefy CONCACAF (Ameryka Północna i Środkowa). Nie przegrali żadnego meczu przez kilkanaście miesięcy. W Polsce wszyscy dumni są z tego, że Jerzy Dudek, nasz reprezentacyjny bramkarz, gra w lidze angielskiej, uznawanej za jedną z najlepszych w Europie. Tymczasem w angielskiej ekstraklasie występuje aż dwóch bramkarzy zza oceanu - Kasey Keller broni w Tottenhamie, a Brad Friedel w Blackburn Rovers.
Czy wycenieni przez "Wprost" na 47,8 mln USD Polacy uporają się z grupowymi rywalami? Zdania są podzielone. - Sponsorzy naszej reprezentacji zrobili z zawodników sztucznych idoli. Cała otoczka wokół nich jest rozdmuchana i niebezpieczna. Wszystko się kręci wokół pieniędzy. To nie pomaga piłkarzom - uważa Jacek Gmoch, trener, który prowadził polską reprezentację na mistrzostwach świata w Argentynie w 1978 r. - Polaków stać w Azji na wszystko. Jak zwykle jesteście nieobliczalni - mówi "Wprost" Michel Platini, legendarny francuski rozgrywający.



Więcej możesz przeczytać w 23/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.