Były szef ABW Bogdan Święczkowski złożył w łódzkiej prokuraturze okręgowej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy wniosek o wszczęcie odrębnego śledztwa w sprawie składania fałszywych zeznań przez b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka i b. szefa policji Konrada Kornatowskiego.
"Doszedłem do wniosku, że nadszedł już czas, żeby wreszcie także te osoby, które kłamią moim zdaniem, odpowiedziały karnie za swoje kłamstwa" - mówił po wyjściu z prokuratury b. szef ABW.
Dodał, że w "rewelacjach" Kaczmarka jest kilka elementów, "gdzie te kłamstwa są wręcz oczywiste". "Przykład jeden to sławetna narada u pana premiera, gdzie nie zgadzają się ani daty, ani osoby w niej uczestniczące, ani przedmiot tego spotkania, ani jego przebieg. Całkowicie kłamliwe są zeznania panów Kaczmarka i Kornatowskiego" - zaznaczył Święczkowski.
Jego zdaniem konfrontacja była "niepotrzebna, niecelowa i niezgodna z zasadami postępowania karnego". Dodał jednak, że nie uchyla się od ponownych zeznań.
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że popiera taki wniosek. Zapowiedział też wytoczenie procesów kilku osobom a także mediom, w tym "Gazecie Wyborczej". "Wielokrotnie pomawiano mnie o to, że miałem naciskać na prokuratorów, gwałcić ich wolę, narzucać podejmowanie decyzji sprzecznych z prawem a prace jawnych komisji śledczych i - jestem przekonany - też prace prokuratury dowodzą, że tak nie było. I nie zamierzam godzić się na to, aby kłamstwo rządziło w sferze publicznej" - powiedział dziennikarzom Ziobro.
Zarzucił on też mediom, że nie relacjonowały prac sejmowej komisji ds. okoliczności śmierci Barbary Blidy. Jego zdaniem, nie jest ona przez media relacjonowana "w odróżnieniu od pomówień i kłamliwych informacji, jakie przekazywali Janusz Kaczmarek i Konrad Kornatowski".
"Dzisiaj, kiedy dzień po dniu prokuratorzy zeznający pod odpowiedzialnością karną zaprzeczają, aby ktokolwiek wywierał na nich naciski, twierdzą, że samodzielnie oceniali materiał dowodowy i ta ocena doprowadziła do postawienia zarzutów korupcyjnych pani Barbarze Blidzie i wydania decyzji o jej zatrzymaniu, że ponownie podjęli by te same decyzje i tych relacji w mediach nie ma. W ten sposób opinia publiczna jest ogołocona z dostępu do informacji w tej sprawie" - uważa Ziobro.
Zbulwersowana przebiegiem konfrontacji była pełnomocnik rodziny Blidów mec. Stanisława Mizdra, która złożyła wniosek o dodatkowe przesłuchanie Święczkowskiego.
"Konfrontacje nie wyjaśniły w mojej ocenie wszystkich rozbieżności. Złożyłam wniosek o dodatkowe przesłuchanie pana Święczkowskiego, bo chcę mu zadać szereg pytań w związku z pojawiającymi się w śledztwie informacjami, na które to okoliczności nie był przesłuchany" - powiedziała mec. Mizdra. Nie chciała ujawnić tych okoliczności mówiąc, że są one "ściśle tajne".
Przed konfrontacjami mec. Mizdra mówiła, że interesuje ją m.in., jakie relacje były między Ziobrą a Wassermannem w zakresie pozyskiwania informacji, które posłużyły im następnie do wystąpień sejmowych. "Mam szereg pytań, w szczególności w kontekście postanowienia sądu, który stwierdził, że nie było dowodów w sprawie pani Barbary Blidy i te wszelkie kategoryczne stwierdzenia naruszają jej dobre imię" - podkreśliła Mizdra.
B. koordynator służb specjalnych Zbigniew Wasserman pytany czy nastąpiły błędy ze strony ABW podczas akcji w domu Barbary Blidy, powiedział, że "byłby ostrożny w tej sprawie" i że prokurator ostatecznie zajmie w tej sprawie stanowisko.
"Na pewno ta czynność nie była prowadzona prawidłowo. Wyegzekwowałem odpowiedzialność w stosunku do funkcjonariuszy. Zobaczymy, jak to oceni prokurator pod kątem prawa karnego. Ja to oceniam pod kątem dyscyplinarnym postępowania służbowego. Nieprofesjonalnie była ta czynność zabezpieczona, a później przeprowadzona. Nie powinno dojść do takiego skutku, albo powinien być w znacznym stopniu ograniczony, gdyby wszystko było zrobione tak, jak nakazuje tajna instrukcja" - dodał Wasserman.
Według niego, trzeba się zastanowić, czy ABW powinna być wykorzystywana do zadań policyjnych. "Zdarzenia z udziałem ABW kilkakrotnie zakończyły się niepowodzeniem czy wpadką - Modrzejewski, Blida czy niedawno przeszukanie u pana Bączka. To są wszystko zdarzenia, co do których są wątpliwości czy czynności były do końca profesjonalnie przeprowadzone i to też jest pewien asumpt do zastanowienia się, co dalej ze służbami" - dodał.
Jego zdaniem, sprawa Blidy powinna być w jak najszerszym zakresie upubliczniona. "Powinny być pokazane okoliczności podejmowania interwencji funkcjonariuszy i kontekst tej sprawy. To znaczy, czy ta interwencja była uzasadniona, czy śledztwo było uzasadnione i czy te działania mieściły się w rygorze prawnym. Nie jest tak, że ktokolwiek w Polsce jest wolny od odpowiedzialności karnej, ale nie może być też tak, że dlatego, że ściga się sprawców przestępstw, to później staje się pod politycznym pręgierzem" - powiedział Wassermann.
Jeden z pełnomocników rodziny Blidów mec. Leszek Piotrowski uważa, że sprawa prowadzona przeciwko niemu przez olsztyńską prokuraturę, która chce mu przedstawić zarzut dotyczący ujawnienia tajemnicy postępowania, nie powinna rzutować na jego pracę w łódzkim śledztwie. "Chyba się państwo przekonali, że nie należę do ludzi strachliwych, żebym zmienił sam postawę na mniej operatywną" - zaznaczył. Dodał, że ma stawić się w olsztyńskiej prokuraturze 20 czerwca. Grozić mu może kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
W kwietniu ub. roku Barbara Blida popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.
Łódzkie śledztwo ma ustalić m.in., czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom polecenia przeszukania Blidy; sam nie sprawdził też, czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Łódzcy śledczy badają także decyzję katowickiej prokuratury w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i o jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów. W tym ostatnim wątku przesłuchani zostali m.in. uczestnicy narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego i w związku z rozbieżnościami w ich zeznaniach zdecydowano o przeprowadzeniu konfrontacji, które trwają już od kwietnia.
Prokuratura nie ujawnia, czy kolejne osoby usłyszą w tej sprawie zarzuty. Pełnomocnicy rodziny Blidów wielokrotnie podkreślali, że zarzuty powinna usłyszeć funkcjonariuszka ABW, która miał pilnować Blidy w łazience, a także Ziobro i Święczkowski.
Dodał, że w "rewelacjach" Kaczmarka jest kilka elementów, "gdzie te kłamstwa są wręcz oczywiste". "Przykład jeden to sławetna narada u pana premiera, gdzie nie zgadzają się ani daty, ani osoby w niej uczestniczące, ani przedmiot tego spotkania, ani jego przebieg. Całkowicie kłamliwe są zeznania panów Kaczmarka i Kornatowskiego" - zaznaczył Święczkowski.
Jego zdaniem konfrontacja była "niepotrzebna, niecelowa i niezgodna z zasadami postępowania karnego". Dodał jednak, że nie uchyla się od ponownych zeznań.
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że popiera taki wniosek. Zapowiedział też wytoczenie procesów kilku osobom a także mediom, w tym "Gazecie Wyborczej". "Wielokrotnie pomawiano mnie o to, że miałem naciskać na prokuratorów, gwałcić ich wolę, narzucać podejmowanie decyzji sprzecznych z prawem a prace jawnych komisji śledczych i - jestem przekonany - też prace prokuratury dowodzą, że tak nie było. I nie zamierzam godzić się na to, aby kłamstwo rządziło w sferze publicznej" - powiedział dziennikarzom Ziobro.
Zarzucił on też mediom, że nie relacjonowały prac sejmowej komisji ds. okoliczności śmierci Barbary Blidy. Jego zdaniem, nie jest ona przez media relacjonowana "w odróżnieniu od pomówień i kłamliwych informacji, jakie przekazywali Janusz Kaczmarek i Konrad Kornatowski".
"Dzisiaj, kiedy dzień po dniu prokuratorzy zeznający pod odpowiedzialnością karną zaprzeczają, aby ktokolwiek wywierał na nich naciski, twierdzą, że samodzielnie oceniali materiał dowodowy i ta ocena doprowadziła do postawienia zarzutów korupcyjnych pani Barbarze Blidzie i wydania decyzji o jej zatrzymaniu, że ponownie podjęli by te same decyzje i tych relacji w mediach nie ma. W ten sposób opinia publiczna jest ogołocona z dostępu do informacji w tej sprawie" - uważa Ziobro.
Zbulwersowana przebiegiem konfrontacji była pełnomocnik rodziny Blidów mec. Stanisława Mizdra, która złożyła wniosek o dodatkowe przesłuchanie Święczkowskiego.
"Konfrontacje nie wyjaśniły w mojej ocenie wszystkich rozbieżności. Złożyłam wniosek o dodatkowe przesłuchanie pana Święczkowskiego, bo chcę mu zadać szereg pytań w związku z pojawiającymi się w śledztwie informacjami, na które to okoliczności nie był przesłuchany" - powiedziała mec. Mizdra. Nie chciała ujawnić tych okoliczności mówiąc, że są one "ściśle tajne".
Przed konfrontacjami mec. Mizdra mówiła, że interesuje ją m.in., jakie relacje były między Ziobrą a Wassermannem w zakresie pozyskiwania informacji, które posłużyły im następnie do wystąpień sejmowych. "Mam szereg pytań, w szczególności w kontekście postanowienia sądu, który stwierdził, że nie było dowodów w sprawie pani Barbary Blidy i te wszelkie kategoryczne stwierdzenia naruszają jej dobre imię" - podkreśliła Mizdra.
B. koordynator służb specjalnych Zbigniew Wasserman pytany czy nastąpiły błędy ze strony ABW podczas akcji w domu Barbary Blidy, powiedział, że "byłby ostrożny w tej sprawie" i że prokurator ostatecznie zajmie w tej sprawie stanowisko.
"Na pewno ta czynność nie była prowadzona prawidłowo. Wyegzekwowałem odpowiedzialność w stosunku do funkcjonariuszy. Zobaczymy, jak to oceni prokurator pod kątem prawa karnego. Ja to oceniam pod kątem dyscyplinarnym postępowania służbowego. Nieprofesjonalnie była ta czynność zabezpieczona, a później przeprowadzona. Nie powinno dojść do takiego skutku, albo powinien być w znacznym stopniu ograniczony, gdyby wszystko było zrobione tak, jak nakazuje tajna instrukcja" - dodał Wasserman.
Według niego, trzeba się zastanowić, czy ABW powinna być wykorzystywana do zadań policyjnych. "Zdarzenia z udziałem ABW kilkakrotnie zakończyły się niepowodzeniem czy wpadką - Modrzejewski, Blida czy niedawno przeszukanie u pana Bączka. To są wszystko zdarzenia, co do których są wątpliwości czy czynności były do końca profesjonalnie przeprowadzone i to też jest pewien asumpt do zastanowienia się, co dalej ze służbami" - dodał.
Jego zdaniem, sprawa Blidy powinna być w jak najszerszym zakresie upubliczniona. "Powinny być pokazane okoliczności podejmowania interwencji funkcjonariuszy i kontekst tej sprawy. To znaczy, czy ta interwencja była uzasadniona, czy śledztwo było uzasadnione i czy te działania mieściły się w rygorze prawnym. Nie jest tak, że ktokolwiek w Polsce jest wolny od odpowiedzialności karnej, ale nie może być też tak, że dlatego, że ściga się sprawców przestępstw, to później staje się pod politycznym pręgierzem" - powiedział Wassermann.
Jeden z pełnomocników rodziny Blidów mec. Leszek Piotrowski uważa, że sprawa prowadzona przeciwko niemu przez olsztyńską prokuraturę, która chce mu przedstawić zarzut dotyczący ujawnienia tajemnicy postępowania, nie powinna rzutować na jego pracę w łódzkim śledztwie. "Chyba się państwo przekonali, że nie należę do ludzi strachliwych, żebym zmienił sam postawę na mniej operatywną" - zaznaczył. Dodał, że ma stawić się w olsztyńskiej prokuraturze 20 czerwca. Grozić mu może kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
W kwietniu ub. roku Barbara Blida popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.
Łódzkie śledztwo ma ustalić m.in., czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom polecenia przeszukania Blidy; sam nie sprawdził też, czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Łódzcy śledczy badają także decyzję katowickiej prokuratury w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i o jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów. W tym ostatnim wątku przesłuchani zostali m.in. uczestnicy narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego i w związku z rozbieżnościami w ich zeznaniach zdecydowano o przeprowadzeniu konfrontacji, które trwają już od kwietnia.
Prokuratura nie ujawnia, czy kolejne osoby usłyszą w tej sprawie zarzuty. Pełnomocnicy rodziny Blidów wielokrotnie podkreślali, że zarzuty powinna usłyszeć funkcjonariuszka ABW, która miał pilnować Blidy w łazience, a także Ziobro i Święczkowski.
ab, pap, keb