Einstein zaczynał od faktów" - to pierwsze zdanie starego, dobrego podręcznika do ekonomii "Economics" Richarda G. Lipseya i Petera O. Steinera.
Obniżki stóp procentowych nie pobudzają eksportu i produkcji, czego dowodzi przykład Czech i Węgier
A od czego zaczynają liderzy rządzącej w Polsce koalicji? Budzą się rano i - jak można domniemywać - powtarzają: "Jest źle. Złoty szybuje w górę zbyt szybko, stopy pikują zbyt wolno. Musimy coś zrobić. Najlepiej będzie poszerzyć Radę Polityki Pieniężnej. Dodamy Kołodkę, Sopoćkę, Czekaja, Podsiadłę, Kuźmiuka i Mojzesowicza".
Nieszczęścia Lecha, Czecha i Madziara
Lech, Czech i Madziar to trzej przyjaciele, którzy w tym samym czasie wyrwali się spod opieki Rusa. W podobny sposób reformują gospodarkę i osiągają podobne rezultaty. Podobne, choć nie takie same. Od 1992 r. PKB w Polsce zwiększył się o 46 proc. (średnie roczne tempo wzrostu wynosiło 4,3 proc.), na Węgrzech o 30 proc. (3 proc.), a w Czechach o 25 proc (2,5 proc.). W różnych okresach te kraje ogarnął kryzys. Na Węgrzech były to lata 1993-1996 (roczna dynamika wzrostu spadła do 1 proc.), w Czechach 1997-1999 (stagnacja PKB). Nas to nieszczęście spotkało dopiero w zeszłym roku. Rok 2001 nie był zresztą najlepszy także dla naszych braci - Węgrzy odnotowali spadek dynamiki wzrostu z 5 proc. do 2,9 proc., a Czesi wprawdzie powiększyli tempo wzrostu z 3 proc. do 3,5 proc., ale liczyli na znacznie więcej.
(Zbyt) mocne waluty
Polską, czeską i węgierską walutę śmiało można zaliczyć do mocnych walut. We wszystkich tych krajach budzi to zarówno radość (wśród importerów), jak i obawy. Jak zmieniała się siła tych walut w ostatnim roku? 31 maja 2001 r. kurs korony w stosunku do dolara wynosił 40,21, a do euro - 34,12. Po roku jest to odpowiednio: 32,41 i 30,43, co oznacza, że korona umocniła się o 19,4 proc. w stosunku do dolara i o 10,9 proc. w stosunku do euro. Przed rokiem dolar kosztował 300,26 forinta, a euro - 253,38 forinta. Dzisiaj jest to odpowiednio 259,46 forinta i 243,27 forinta, a więc forint umocnił się o 13,6 proc. w stosunku do dolara i o 4 proc. w stosunku do euro. 31 maja 2001 r. kurs złotego w stosunku do dolara wynosił 4,01, do euro zaś - 3,98. Dzisiaj złoty osłabł o 0,6 proc. w stosunku do dolara i umocnił się o 5 proc. w stosunku do euro (odpowiednio 4,03 i 3,78).
Kurs waluty może mieć wpływ na handel zagraniczny, zwłaszcza na wartość eksportu. W pierwszym kwartale w Czechach wartość eksportu zmniejszyła się o 6,5 proc., a na Węgrzech o 3 proc. W Polsce po czterech miesiącach jest tylko o 0,2 proc. mniejsza niż przed rokiem. Zbyt wysoki (ponoć) kurs złotego jest powodowany zbyt wysokimi (ponoć) stopami procentowymi. Można by zatem sądzić, że w Czechach i na Węgrzech to dopiero mają wysokie stopy.
NBP, CNB, MNB
Czy tak jest rzeczywiście? Jaką politykę stóp procentowych prowadzą Narodowy Bank Polski, Ceska Narodna Banka i Magyar Nemzeti Bank? Porównanie podobnych krótkoterminowych stóp procentowych banku centralnego daje następujące wyniki: Czechy - 3,75 proc., Polska - 9,5 proc., Węgry - 10,25 proc. Na pierwszy rzut oka widać, że Czechy prowadzą wymarzoną przez nasz rząd politykę monetarną, a mimo to ich pieniądz umacnia się najbardziej.
Polityka monetarna przede wszystkim służy jednak stabilizacji cen. Jakie wyniki mają NBP, CNB, MNB pod tym względem? W kwietniu inflacja wynosiła w Polsce 3 proc., w Czechach 3,8 proc., a na Węgrzech 6,7 proc. Mamy zatem najniższą inflację przy realnych stopach procentowych rzędu 6 proc., a Węgry za niższe realnie stopy procentowe (3,5 proc.) płacą inflacją znacznie wyższą. Zdają sobie jednak z tego sprawę, czego dowodzi podwyżka stóp procentowych, jakiej dokonano 21 maja 2002 r. Czesi natomiast są fenomenem - mają ujemne realne stopy procentowe i mimo to stosunkowo niską inflację (choć w 1999 r. ten wskaźnik wynosił tylko 2,6 proc., a teraz rośnie). Z danych makroekonomicznych widać jednak, że ten fenomen nie rozwiązuje ani problemu kursu, ani wysokiego tempa wzrostu.
Belka, Rusnok, Varga
Nie samą jednak polityką monetarną gospodarka się karmi. Pewne znaczenie, czego rząd zdaje się nie zauważać, ma także polityka fiskalna. Dlatego warto porównać, ile pieniędzy podatnika wydali ministrowie finansów Marek Belka, Jiri Rusnok i Mihaly Varga. W Polsce w pierwszym kwartale dochody budżetu wyniosły 31,3 mld zł, a wydatki 47,7 mld zł. Deficyt budżetowy był zatem równy 16,5 mld zł. W tym czasie w Polsce wytworzono PKB o wartości 165-170 mld zł. Deficyt budżetowy stanowił więc 10 proc. PKB.
W Czechach w pierwszym kwartale dochody budżetu wyniosły 148 mld koron, a wydatki 164 mld koron. Deficyt budżetowy zatem był równy 1,6 mld koron, co stanowi około 3 proc. PKB (w tym czasie w Czechach wytworzono PKB o wartości około 500 mld koron).
Na Węgrzech z kolei w pierwszym kwartale dochody budżetu wyniosły bilion forintów, a wydatki 1,2 bln forintów (deficyt budżetowy był równy 200 mld forintów). W tym czasie na Węgrzech wytworzono PKB o wartości około 4 bln forintów, więc deficyt budżetowy stanowił 5 proc. PKB.
Chór Czejanda i ekonomia
Jakie wnioski można wyciągnąć z porównania gospodarek trzech krajów zaprzyjaźnionych tak bardzo jak trzej futboliści z piosenki wykonywanej przed laty przez chór Czejanda? (Młodzieży przypominam: "Trzej przyjaciele z boiska, skrzydłowy, bramkarz i łącznik"). Antyetatysta wskaże na deficyt budżetowy jako źródło naszych obecnych kłopotów, a ostrożny neoklasyk odpowie, że dewaluacja i obniżka stóp procentowych nie muszą być najlepszym lekarstwem na pobudzenie eksportu i produkcji. Prawo jednak nie zabrania wysnucia także i takiego wniosku: "Jest źle. Złoty szybuje w górę zbyt szybko, stopy pikują zbyt wolno. Musimy coś zrobić. Najlepiej będzie poszerzyć Radę Polityki Pieniężnej. Dodamy Kołodkę, Sopoćkę, Czekaja, Podsiadłę, Kuźmiuka i Mojzesowicza". Co ostatecznie uczyni rząd? Pewnie coś, co poprawi mu samopoczucie. Na krótko. O czym świadczy to, co przydarzyło się i Czechowi, i Madziarowi.
A od czego zaczynają liderzy rządzącej w Polsce koalicji? Budzą się rano i - jak można domniemywać - powtarzają: "Jest źle. Złoty szybuje w górę zbyt szybko, stopy pikują zbyt wolno. Musimy coś zrobić. Najlepiej będzie poszerzyć Radę Polityki Pieniężnej. Dodamy Kołodkę, Sopoćkę, Czekaja, Podsiadłę, Kuźmiuka i Mojzesowicza".
Nieszczęścia Lecha, Czecha i Madziara
Lech, Czech i Madziar to trzej przyjaciele, którzy w tym samym czasie wyrwali się spod opieki Rusa. W podobny sposób reformują gospodarkę i osiągają podobne rezultaty. Podobne, choć nie takie same. Od 1992 r. PKB w Polsce zwiększył się o 46 proc. (średnie roczne tempo wzrostu wynosiło 4,3 proc.), na Węgrzech o 30 proc. (3 proc.), a w Czechach o 25 proc (2,5 proc.). W różnych okresach te kraje ogarnął kryzys. Na Węgrzech były to lata 1993-1996 (roczna dynamika wzrostu spadła do 1 proc.), w Czechach 1997-1999 (stagnacja PKB). Nas to nieszczęście spotkało dopiero w zeszłym roku. Rok 2001 nie był zresztą najlepszy także dla naszych braci - Węgrzy odnotowali spadek dynamiki wzrostu z 5 proc. do 2,9 proc., a Czesi wprawdzie powiększyli tempo wzrostu z 3 proc. do 3,5 proc., ale liczyli na znacznie więcej.
(Zbyt) mocne waluty
Polską, czeską i węgierską walutę śmiało można zaliczyć do mocnych walut. We wszystkich tych krajach budzi to zarówno radość (wśród importerów), jak i obawy. Jak zmieniała się siła tych walut w ostatnim roku? 31 maja 2001 r. kurs korony w stosunku do dolara wynosił 40,21, a do euro - 34,12. Po roku jest to odpowiednio: 32,41 i 30,43, co oznacza, że korona umocniła się o 19,4 proc. w stosunku do dolara i o 10,9 proc. w stosunku do euro. Przed rokiem dolar kosztował 300,26 forinta, a euro - 253,38 forinta. Dzisiaj jest to odpowiednio 259,46 forinta i 243,27 forinta, a więc forint umocnił się o 13,6 proc. w stosunku do dolara i o 4 proc. w stosunku do euro. 31 maja 2001 r. kurs złotego w stosunku do dolara wynosił 4,01, do euro zaś - 3,98. Dzisiaj złoty osłabł o 0,6 proc. w stosunku do dolara i umocnił się o 5 proc. w stosunku do euro (odpowiednio 4,03 i 3,78).
Kurs waluty może mieć wpływ na handel zagraniczny, zwłaszcza na wartość eksportu. W pierwszym kwartale w Czechach wartość eksportu zmniejszyła się o 6,5 proc., a na Węgrzech o 3 proc. W Polsce po czterech miesiącach jest tylko o 0,2 proc. mniejsza niż przed rokiem. Zbyt wysoki (ponoć) kurs złotego jest powodowany zbyt wysokimi (ponoć) stopami procentowymi. Można by zatem sądzić, że w Czechach i na Węgrzech to dopiero mają wysokie stopy.
NBP, CNB, MNB
Czy tak jest rzeczywiście? Jaką politykę stóp procentowych prowadzą Narodowy Bank Polski, Ceska Narodna Banka i Magyar Nemzeti Bank? Porównanie podobnych krótkoterminowych stóp procentowych banku centralnego daje następujące wyniki: Czechy - 3,75 proc., Polska - 9,5 proc., Węgry - 10,25 proc. Na pierwszy rzut oka widać, że Czechy prowadzą wymarzoną przez nasz rząd politykę monetarną, a mimo to ich pieniądz umacnia się najbardziej.
Polityka monetarna przede wszystkim służy jednak stabilizacji cen. Jakie wyniki mają NBP, CNB, MNB pod tym względem? W kwietniu inflacja wynosiła w Polsce 3 proc., w Czechach 3,8 proc., a na Węgrzech 6,7 proc. Mamy zatem najniższą inflację przy realnych stopach procentowych rzędu 6 proc., a Węgry za niższe realnie stopy procentowe (3,5 proc.) płacą inflacją znacznie wyższą. Zdają sobie jednak z tego sprawę, czego dowodzi podwyżka stóp procentowych, jakiej dokonano 21 maja 2002 r. Czesi natomiast są fenomenem - mają ujemne realne stopy procentowe i mimo to stosunkowo niską inflację (choć w 1999 r. ten wskaźnik wynosił tylko 2,6 proc., a teraz rośnie). Z danych makroekonomicznych widać jednak, że ten fenomen nie rozwiązuje ani problemu kursu, ani wysokiego tempa wzrostu.
Belka, Rusnok, Varga
Nie samą jednak polityką monetarną gospodarka się karmi. Pewne znaczenie, czego rząd zdaje się nie zauważać, ma także polityka fiskalna. Dlatego warto porównać, ile pieniędzy podatnika wydali ministrowie finansów Marek Belka, Jiri Rusnok i Mihaly Varga. W Polsce w pierwszym kwartale dochody budżetu wyniosły 31,3 mld zł, a wydatki 47,7 mld zł. Deficyt budżetowy był zatem równy 16,5 mld zł. W tym czasie w Polsce wytworzono PKB o wartości 165-170 mld zł. Deficyt budżetowy stanowił więc 10 proc. PKB.
W Czechach w pierwszym kwartale dochody budżetu wyniosły 148 mld koron, a wydatki 164 mld koron. Deficyt budżetowy zatem był równy 1,6 mld koron, co stanowi około 3 proc. PKB (w tym czasie w Czechach wytworzono PKB o wartości około 500 mld koron).
Na Węgrzech z kolei w pierwszym kwartale dochody budżetu wyniosły bilion forintów, a wydatki 1,2 bln forintów (deficyt budżetowy był równy 200 mld forintów). W tym czasie na Węgrzech wytworzono PKB o wartości około 4 bln forintów, więc deficyt budżetowy stanowił 5 proc. PKB.
Chór Czejanda i ekonomia
Jakie wnioski można wyciągnąć z porównania gospodarek trzech krajów zaprzyjaźnionych tak bardzo jak trzej futboliści z piosenki wykonywanej przed laty przez chór Czejanda? (Młodzieży przypominam: "Trzej przyjaciele z boiska, skrzydłowy, bramkarz i łącznik"). Antyetatysta wskaże na deficyt budżetowy jako źródło naszych obecnych kłopotów, a ostrożny neoklasyk odpowie, że dewaluacja i obniżka stóp procentowych nie muszą być najlepszym lekarstwem na pobudzenie eksportu i produkcji. Prawo jednak nie zabrania wysnucia także i takiego wniosku: "Jest źle. Złoty szybuje w górę zbyt szybko, stopy pikują zbyt wolno. Musimy coś zrobić. Najlepiej będzie poszerzyć Radę Polityki Pieniężnej. Dodamy Kołodkę, Sopoćkę, Czekaja, Podsiadłę, Kuźmiuka i Mojzesowicza". Co ostatecznie uczyni rząd? Pewnie coś, co poprawi mu samopoczucie. Na krótko. O czym świadczy to, co przydarzyło się i Czechowi, i Madziarowi.
Bank ostrzega rząd! |
---|
Nowy centrolewicowy węgierski rząd rozpoczął naciski na bank centralny, aby ten doprowadził do osłabienia forinta oraz zwolnienia tempa zmniejszania inflacji. "Jeżeli rząd w najbliższych latach będzie kontrolować deficyt budżetowy, unikniemy sytuacji, w jakiej znalazła się Polska. Jeśli jednak deficyt zacznie się zwiększać w sposób nie kontrolowany, łatwo możemy się w niej znaleźć" - odpowiedział na łamach dziennika "Népszava" Zsigmond Jarai, prezes Magyar Nemzeti Bank (węgierskiego banku centralnego). |
Nie zmieniać reguł gry JANUSZ LEWANDOWSKI Platforma Obywatelska Ani kurs walutowy, ani wysokość stóp procentowych nie powinny być obiektem żadnych manipulacji prowadzących do krótkotrwałych efektów w sferze gospodarki. Płynny kurs, zmniejszanie inflacji i dyscyplina budżetowa prowadzą nas przecież do strefy euro. Nie wolno dopuścić do zmiany przyjętych wcześniej reguł gry, a taką zmianą byłoby osłabienie pozycji banku centralnego i RPP. | Zmienić reguły gry ZBIGNIEW KUŹMIUK Polskie Stronnictwo Ludowe Zmniejszenie stóp procentowych banku centralnego do poziomu 1-2 punktów powyżej inflacji spowodowałoby wycofanie się części kapitału spekulacyjnego, a co za tym idzie, niemal automatyczne obniżenie kursu złotego. RPP nie chce zrozumieć, że siła polskiego pieniądza jest dziś budowana na słabych podstawach - jeśli nie ruinach - gospodarki. Należy to zmienić. |
Rada na Balcerowicza |
Drugie po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych posiedzenie Rady Gabinetowej ma się zająć między innymi polityką monetarną, czyli działalnością NBP i Rady Polityki Pieniężnej. Po raz pierwszy rada zebrała się w lutym. Omawiano wówczas stan negocjacji Polski z Unią Europejską. - Zwołanie Rady Gabinetowej służy celom propagandowym. Rząd stara się wciągnąć do sporu o Radę Polityki Pieniężnej prezydenta i wymusić na nim deklarację, że w tej sprawie jest stronnikiem gabinetu Leszka Millera - komentuje dla "Wprost" Maciej Płażyński, przewodniczący Platformy Obywatelskiej RP. Radę Gabinetową może zwołać prezydent "w sprawach szczególnej wagi" - stanowi artykuł 141 Konstytucji RP. Radę tworzy Rada Ministrów obradująca pod przewodnictwem prezydenta. Rada nie ma uprawnień decyzyjnych. |
Więcej możesz przeczytać w 24/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.