Debaty na ten temat domagały się po rozpoczęciu środowych obrad Sejmu kluby PiS i Lewicy; według przedstawicieli tych klubów, debata powinna odbyć się jednak jak najszybciej.
Marszałek Sejmu zapowiedział po rozpoczęciu obrad Sejmu, że przed planowaną na lipiec debatą, sprawą wzrostu cen zajmie się sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny. W czasie dyskusji w komisji - stwierdził Komorowski - kluby będą mogły przygotować się do debaty sejmowej.
Komorowski podkreślił, że o swoim zamiarze poinformował rząd oraz - podczas posiedzenia Konwentu Seniorów - przedstawicieli klubów parlamentarnych.
Jeszcze zanim marszałek ogłosił, że debata na temat wzrostu cen odbędzie się w lipcu poseł PiS Tadeusz Cymański przekonywał, że w kwestii "dynamiki i tempa wzrostu kosztów utrzymania" czynnik czasu odgrywa ogromną rolę.
"Wielu Polaków wyjeżdża na wczasy, ale jeszcze więcej nie ma za co wyjechać z domu, +kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi+, znamy to powiedzenie" - mówił poseł.
Jak podkreślił, sprawą parlamentu i rządu "jest dyskusja i wypracowanie rozwiązań", które łagodziłyby skutki wzrostu cen. "Nie wyjeżdżajmy do domu zanim tej sprawy nie rozpatrzymy i rozwiązań nie wypracujemy" - powiedział Cymański. Dodał, że "nie wszystkim może leży to w interesie politycznym, ale dobro obywateli jest ponad interesem".
Z kolei szef SLD Grzegorz Napieralski, który wszedł na mównicę sejmową po Cymańskim, przypomniał, że wniosek w sprawie debaty na temat przeciwdziałania ubóstwu klub Lewicy złożył już 6 czerwca. "Nie podrabiajcie naszych dobrych pomysłów" - zwrócił się do Cymańskiego.
Zarówno Napieralski i Cymański krytykowali decyzję marszałka, aby sprawa wzrostu cen przedyskutowana została najpierw w komisji a dopiero później, w lipcu, na forum Sejmu.
"To jest droga, która wydłuża, czas gra ogromną rolę, (...) są już wakacje, rozwarstwienie się pogłębia,(...) to jest problem społeczny" - to argumenty, które według Cymańskiego, przemawiają za tym, by debata odbyła się jak najszybciej.
Napieralski oświadczył z kolei, że "sprawa ubóstwa i rosnących cen nie może czekać na debatę w komisjach - to nie tędy droga".
"Jeśli sprawa jest poważna, pan marszałek, zgodnie z tym, co obiecywaliście w kampanii wyborczej, powinien poszerzyć dzisiaj porządek obrad i ten punkt (o debacie-PAP) wprowadzić do porządku obrad" - mówił Napieralski. Jak dodał, "za dwa tygodnie są wakacje, chyba chcecie, by tej debaty nie oglądało wiele milionów Polaków, którzy wyjadą na wakacje".
Według Napieralskiego, to czy debata odbędzie się jeszcze podczas rozpoczętego w środę posiedzenia zależy tylko od marszałka Sejmu. "Od woli pana marszałka to zależy (...) i żądamy, żeby to (debata) było" - podkreślił.
Komorowski odpowiedział, że "nie sądzi, aby w ciągu dwóch tygodni nastąpiło jakieś cudowne zmniejszenie cen w Polsce, więc problem niestety pozostanie aktualny".
Marszałek dodał, że ocenia sprawę "jako bardzo ważną", a Sejm podjął decyzję, że najpierw zajmie się sprawą wzrostu cen "na poziomie komisji, co pozwoli klubom przygotować się do debaty zasadniczej, potem w lipcu rozmowa z udziałem przedstawicieli rządu".
We wtorek Napieralski zapowiedział, że klub Lewicy będzie walczył, aby w Sejmie odbyła się debata w sprawie wzrostu cen, jednak nie zamierza paraliżować obrad izby.
Na środowej konferencji prasowej przed rozpoczęciem obrad Sejmu marszałek przestrzegał Napieralskiego "przed pójściem drogą Andrzeja Leppera". "Wydaje mi się, że Lewicy nie jest do twarzy z kopiowaniem Andrzeja Leppera" - dodał Komorowski.ab, pap, keb