"Nacjonalistyczny konserwatysta Kaczyński, którego sam prezydent Sarkozy przekonał w czerwcu 2007 roku do podpisania Traktatu Lizbońskiego, załatwia teraz porachunki z szefem rządu, liberałem Donaldem Tuskiem, którego dojście do władzy było wielką ulgą dla Europejczyków" - pisze gazeta.
"Prezydent Kaczyński wykorzystuje okazję, jaką jest opór jego czeskiego przyjaciela Vaclava Klausa, który uznał Traktat Lizboński za martwy po klęsce irlandzkiego referendum" - dodaje "Le Monde".
Zdaniem dziennika, w tej sytuacji główną rolę w "przekonaniu" eurosceptycznych przywódców Polski i Czech będzie miał do odegrania czeski premier Mirek Topolanek, obok premiera Tuska.
"Topolanek będzie musiał wykazać się taktem, by nie narazić się przyjaciołom prezydenta Klausa w łonie swojej własnej partii" - zauważa francuski dziennik. Jego zdaniem Klaus zmienił już znacznie swoje poglądy w kwestii integracji europejskiej, stając się "eurorealistą".
"Klaus jest świadomy, że w jego interesie leży, by francuskie przewodnictwo odniosło sukces. To on przecież - po prezydencie Sarkozym - obejmie w imieniu Czech przewodnictwo w Unii i kryzys europejski skomplikowałby jego zadanie" - dodaje "Le Monde".
ab, pap