Posłowie PiS Jacek Kurski i Arkadiusz Mularczyk zarzucili przewodniczącemu komisji ds. nacisków Andrzejowi Czumie, że podczas czwartkowego posiedzenia komisji zakończył przesłuchanie zastępcy prokuratora generalnego Andrzeja Pogorzelskiego, choć mieli oni jeszcze do niego szereg pytań.
Według Mularczyka, Czuma przerwał przesłuchanie Pogorzelskiego, gdy zorientował się, że idzie ono "w kierunku bardzo niewygodnym" dla ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego oraz dla samego prokuratora Pogorzelskiego.
Czuma tłumaczył na czwartkowej konferencji prasowej, że prosił posłów PiS, by przeczytali regulamin Sejmu. "Jest tam taki artykuł 155, którego w szczególności nie lubią obaj nasi koledzy z PiS" - stwierdził polityk PO.
Zgodnie z art. 155 regulaminu Sejmu, "przewodniczący komisji może zwrócić uwagę posłowi, który w wystąpieniu swoim odbiega od przedmiotu obrad komisji, przywołaniem posła +do rzeczy+". Po dwukrotnym przywołaniu posła "do rzeczy" przewodniczący komisji może odebrać głos posłowi.
Wcześniej podczas posiedzenia komisji zwracając się do posłów PiS Czuma powiedział, że oszukali go trzykrotnie, zapowiadając zadanie pytania, a następnie wygłaszając przemówienia polityczne.
"Upominałem kolegów z PiS pięcio, w niektórych przypadkach dziesięciokrotnie, bez skutku, w związku z czym musiałem odebrać im głos, zapytać, czy ktoś inny zadaje pytania, po czym zwolnić świadka" - powiedział Czuma na konferencji prasowej.
Zaznaczył jednocześnie, że Pogorzelski zostanie wezwany na niejawne przesłuchanie komisji, bo w czwartek kilkakrotnie zasłaniał się tajemnicą prowadzonego postępowania.
Posłowie Kurski i Mularczyk to moje wielkie porażki pedagogiczne - stwierdził Andrzej Czuma, odnosząc się do ich zarzutów.
W ocenie innego posła komisji śledczej Stanisława Chmielewskiego (PO), posłowie PiS wykorzystują jawne posiedzenia komisji, by zaprezentować "twierdzenia, które nie polegają na prawdzie".
"Posłowie zadawali pytania w sposób skandaliczny, formułując tezy. Takie zadawanie pytań nie spełnia wymogów, które stawia przed nami wszystkimi ustawa o komisji śledczej" - uważa Chmielewski.(PAP)
to moje wielkie porażki pedagogiczne - stwierdził w czwartek szef komisji ds. nacisków Andrzej Czuma, odnosząc się do zarzutów stawianych mu przez tych posłów, że "doprowadził do ucieczki świadka z sali posiedzeń".
Wiceprokurator generalny Andrzej Pogorzelski, który zeznawał przed komisją w sprawie nadzorowanego przez niego postępowania wyjaśniającego wobec b. szefowej warszawskiej prokuratury okręgowej Elżbiety Janickiej, zeznał, że nie otrzymywał wytycznych od ministra sprawiedliwości w tej sprawie. Prokurator Janicka miała, według oświadczeń podległych jej prokuratorów – grozić im, gdyby przed wyborami chcieli postawić zarzuty wobec byłego ministra sportu Tomasza Lipca.
"Żadnych wytycznych nie otrzymałem. Nie było żadnych sugestii" - zeznał Pogorzelski zanim przewodniczący komisji Andrzej Czuma zakończył jego przesłuchanie.
Pogorzelski wyjaśnił posłom, że na czerwcowym spotkaniu ze Zbigniewem Ćwiąkalskim w sprawie postępowania wyjaśniającego wobec Janickiej chciał go poinformować o powodach, dla których "postępowanie trwa nadal i jest przedłużone". Zeznał, że minister "nie narzucał" terminów zakończenia sprawy i nie ingerował w nią.
Dodał, że o szczegółach rozmowy powie na posiedzeniu niejawnym komisji.
W środę zastępca rzecznika dyscyplinarnego prokuratury Anety Rafałko, Mieczysław Tabor zeznał, że do 30 lipca przedłużono postępowanie wobec Janickiej. Prok. Rafałko ujawniła, że Ćwiąkalski odwołał ją w styczniu 2008 r. - tego samego dnia, gdy zaproponowała niewszczynanie postępowania dyscyplinarnego wobec Janickiej.
Podczas środowego posiedzenia komisji Kurski twierdził, że 20 lutego tego roku także prok. Tabor bezskutecznie wnosił o odmowę wszczęcia formalnego postępowania dyscyplinarnego wobec Janickiej.
Kurski pytając Pogorzelskiego o jego reakcję na propozycję prok. Rafałko, ujawnił, że jako przyczynę odmowę wszczęcia sprawy Janickiej podała ona "brak danych uzasadniających podejrzenie deliktu dyscyplinarnego". Taką samą przyczynę nierozpoczynania postępowania podał także prok. Tabor - ujawnił Kurski. Pogorzelski powiedział, że odniesie się do tego na niejawnym posiedzeniu.
Kurski zarzucił Pogorzelskiemu, że w swoich dekretacjach ingerował w treść postępowania dyscyplinarnego wobec Janickiej. "Ale na taką ingerencję pozwala ustawa" - odparł świadek. "A czy to nie naciski?" - dociekał Kurski. "Nie. To uprawnienia ustawowe" - replikował Pogorzelski.
Potwierdził on pytany przez Kurskiego, że należał do PZPR. Kurski indagował go, jak godzi w swym sumieniu tę przynależność z pracą prokuratora, który jest apolityczny. Przewodniczący komisji Andrzej Czuma (PO) uchylił to pytanie, co krytykował Kurski. Czuma odpowiedział, aby Kurski w swym sumieniu ocenił, jak w rządzie PiS wiceministrem sprawiedliwości mógł być sędzia Andrzej Kryże, który - jak przypomniał Czuma - skazywał opozycjonistów w PRL.
nd, pap
Czuma tłumaczył na czwartkowej konferencji prasowej, że prosił posłów PiS, by przeczytali regulamin Sejmu. "Jest tam taki artykuł 155, którego w szczególności nie lubią obaj nasi koledzy z PiS" - stwierdził polityk PO.
Zgodnie z art. 155 regulaminu Sejmu, "przewodniczący komisji może zwrócić uwagę posłowi, który w wystąpieniu swoim odbiega od przedmiotu obrad komisji, przywołaniem posła +do rzeczy+". Po dwukrotnym przywołaniu posła "do rzeczy" przewodniczący komisji może odebrać głos posłowi.
Wcześniej podczas posiedzenia komisji zwracając się do posłów PiS Czuma powiedział, że oszukali go trzykrotnie, zapowiadając zadanie pytania, a następnie wygłaszając przemówienia polityczne.
"Upominałem kolegów z PiS pięcio, w niektórych przypadkach dziesięciokrotnie, bez skutku, w związku z czym musiałem odebrać im głos, zapytać, czy ktoś inny zadaje pytania, po czym zwolnić świadka" - powiedział Czuma na konferencji prasowej.
Zaznaczył jednocześnie, że Pogorzelski zostanie wezwany na niejawne przesłuchanie komisji, bo w czwartek kilkakrotnie zasłaniał się tajemnicą prowadzonego postępowania.
Posłowie Kurski i Mularczyk to moje wielkie porażki pedagogiczne - stwierdził Andrzej Czuma, odnosząc się do ich zarzutów.
W ocenie innego posła komisji śledczej Stanisława Chmielewskiego (PO), posłowie PiS wykorzystują jawne posiedzenia komisji, by zaprezentować "twierdzenia, które nie polegają na prawdzie".
"Posłowie zadawali pytania w sposób skandaliczny, formułując tezy. Takie zadawanie pytań nie spełnia wymogów, które stawia przed nami wszystkimi ustawa o komisji śledczej" - uważa Chmielewski.(PAP)
to moje wielkie porażki pedagogiczne - stwierdził w czwartek szef komisji ds. nacisków Andrzej Czuma, odnosząc się do zarzutów stawianych mu przez tych posłów, że "doprowadził do ucieczki świadka z sali posiedzeń".
Wiceprokurator generalny Andrzej Pogorzelski, który zeznawał przed komisją w sprawie nadzorowanego przez niego postępowania wyjaśniającego wobec b. szefowej warszawskiej prokuratury okręgowej Elżbiety Janickiej, zeznał, że nie otrzymywał wytycznych od ministra sprawiedliwości w tej sprawie. Prokurator Janicka miała, według oświadczeń podległych jej prokuratorów – grozić im, gdyby przed wyborami chcieli postawić zarzuty wobec byłego ministra sportu Tomasza Lipca.
"Żadnych wytycznych nie otrzymałem. Nie było żadnych sugestii" - zeznał Pogorzelski zanim przewodniczący komisji Andrzej Czuma zakończył jego przesłuchanie.
Pogorzelski wyjaśnił posłom, że na czerwcowym spotkaniu ze Zbigniewem Ćwiąkalskim w sprawie postępowania wyjaśniającego wobec Janickiej chciał go poinformować o powodach, dla których "postępowanie trwa nadal i jest przedłużone". Zeznał, że minister "nie narzucał" terminów zakończenia sprawy i nie ingerował w nią.
Dodał, że o szczegółach rozmowy powie na posiedzeniu niejawnym komisji.
W środę zastępca rzecznika dyscyplinarnego prokuratury Anety Rafałko, Mieczysław Tabor zeznał, że do 30 lipca przedłużono postępowanie wobec Janickiej. Prok. Rafałko ujawniła, że Ćwiąkalski odwołał ją w styczniu 2008 r. - tego samego dnia, gdy zaproponowała niewszczynanie postępowania dyscyplinarnego wobec Janickiej.
Podczas środowego posiedzenia komisji Kurski twierdził, że 20 lutego tego roku także prok. Tabor bezskutecznie wnosił o odmowę wszczęcia formalnego postępowania dyscyplinarnego wobec Janickiej.
Kurski pytając Pogorzelskiego o jego reakcję na propozycję prok. Rafałko, ujawnił, że jako przyczynę odmowę wszczęcia sprawy Janickiej podała ona "brak danych uzasadniających podejrzenie deliktu dyscyplinarnego". Taką samą przyczynę nierozpoczynania postępowania podał także prok. Tabor - ujawnił Kurski. Pogorzelski powiedział, że odniesie się do tego na niejawnym posiedzeniu.
Kurski zarzucił Pogorzelskiemu, że w swoich dekretacjach ingerował w treść postępowania dyscyplinarnego wobec Janickiej. "Ale na taką ingerencję pozwala ustawa" - odparł świadek. "A czy to nie naciski?" - dociekał Kurski. "Nie. To uprawnienia ustawowe" - replikował Pogorzelski.
Potwierdził on pytany przez Kurskiego, że należał do PZPR. Kurski indagował go, jak godzi w swym sumieniu tę przynależność z pracą prokuratora, który jest apolityczny. Przewodniczący komisji Andrzej Czuma (PO) uchylił to pytanie, co krytykował Kurski. Czuma odpowiedział, aby Kurski w swym sumieniu ocenił, jak w rządzie PiS wiceministrem sprawiedliwości mógł być sędzia Andrzej Kryże, który - jak przypomniał Czuma - skazywał opozycjonistów w PRL.
nd, pap