Czy "żądanie" przez prezesa Kaczyńskiego akt ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej nie wiązało się "przypadkiem z pewnymi obawami, jakoby w całej aferze paliwowej również pojawiały się wątki dawnych działaczy PC" - pytał dalej Chlebowski.
Poniedziałkowy "Dziennik" napisał, że na początku 2006 roku ówczesny minister sprawiedliwości - prokurator generalny Zbigniew Ziobro - udostępnił J. Kaczyńskiemu akta ze sprawy mafii paliwowej.
Informacje ze śledztwa dotyczącym mafii paliwowej zreferował prezesowi PiS jeden z krakowskich prokuratorów; w całej sprawie pośredniczył Ziobro. J.Kaczyński miał także otrzymać kilkaset stron protokołów z przesłuchań nowych świadków w aferze paliwowej.
Płocka prokuratura przesłała do ministerstwa sprawiedliwości wniosek o uchylenie immunitetu Ziobrze - chodzi o wszczęte przez prokuraturę śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego poprzez rozpowszechnianie informacji z innego postępowania.
"Dlaczego prezes Kaczyński zainteresował się akurat aktami ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej?" - pytał Chlebowski. Przypomniał, że w tym samym czasie toczyło się wiele innych ważnych postępowań, takich jak śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy budowie Laboratorium Frakcjonowania Osocza.
"Rodzi się tutaj pytanie, czy przypadkiem żądanie tych akt nie wynikało z pewnej obawy? Wszyscy mamy w pamięci, że to w 1992 roku, ówczesny polityk Porozumienia Centrum, pan minister (Adam) Glapiński wydał słynne rozporządzenie (...) w sprawie wydawania koncesji na obrót paliwami, które wtedy było bardzo ostro krytykowane przez wiele instytucji i środowisk, w tym przez Rzecznika Praw Obywatelskich" - zaznaczył szef klubu PO.
Zdaniem Chlebowskiego, Ziobro sam wie, że złamał prawo, a obecnie "stara się używać różnych konstrukcji prawnych, które mają udowadniać rzekome postępowanie w granicach obowiązującego prawa".
"Szef PiS żąda od prokuratora generalnego ważnych dokumentów ze śledztwa objętego tajemnicą, prokurator generalny wydaje polecenia prokuratorowi prowadzącemu sprawę, że ma spakować do swojego prywatnego bagażnika ważne dokumenty z prowadzonego postępowania i zawieźć je do siedziby PiS. Czy to jest normalna praktyka, czy to jest praktyka zgodna z polskim prawem?" - pytał Chlebowski.
Poseł pytał też, czy żądanie akt przez J.Kaczyńskiego nie wynikało z obawy, "jakoby w całej aferze paliwowej pojawiały się wątki dawnych działaczy Porozumienia Centrum". Jak dodał, w czasie rządów PiS nie postawiono ani jednego aktu oskarżenia w sprawie mafii paliwowej. "Czy przypadkiem to postępowanie po przeglądnięciu akt nie zostało wyhamowane przez prezesa Kaczyńskiego?" - zastanawiał się szef klubu Platformy.
Poseł PO Sebastian Karpiniuk podkreślił, że Ziobro - w sprawie udostępnienia akt J.Kaczyńskiemu - złamał procedurę. "W tej sytuacji nie było żadnego wniosku, nie było zarządzenia prokuratora-referenta" - zaznaczył.
Karpiniuk pytał, czy kwestia mafii paliwowej była jedyną sprawą, która była referowana prezesowi PiS przez prokuratorów. "Jeśli to była jedyna sprawa, to czego tak mocno się bali, że tuż po przejęciu władzy podjęli decyzję, że natychmiast trzeba dostarczyć akta sprawy do siedziby prezesa PiS?" - dociekał.
Jak dodał, nie wiadomo, czy członkowie dawnej koalicji rządowej, np. Andrzej Lepper (Samoobrona) nie prosili prokuratorów o referowanie innych spraw.ab, pap