"Będę zadowolony, gdy powstanie Stadion Narodowy, bardzo bym chciał, aby tę inwestycję, kluczową z punktu widzenia Euro 2012, prowadziła osoba kompetentna, energiczna i w 100 proc. przejrzysta" - podkreślił w czwartek szef rządu. Pytany, czy taką osobą jest Borowski premier odparł: "sami sobie odpowiedzcie na to pytanie".
"Ja nikogo nie namawiam do pośpiechu wskutek jednej, czy dwóch publikacji prasowych, ale z całą pewnością oczekuję szybkich decyzji - albo wyjaśniających wszystkie okoliczności i dwuznaczności wokół Borowskiego, albo - jak będzie trzeba - zmiany kadrowej" - powiedział premier.
Szef rządu zapewnił, że Drzewiecki ma jego pełne wsparcie, przy podejmowaniu decyzji w sprawie Borowskiego.
Tusk pytany, czy ewentualna dymisja Borowskiego może wpłynąć na opóźnienie w przygotowaniu Polski do Euro 2012, powiedział: "Ocena UEFA - jeśli chodzi o zaangażowanie Polski - była naprawdę pozytywna. Wyprzedzamy harmonogram, który ustaliliśmy z UEFA. Jeśli chodzi o polską stronę nie ma żadnego zagrożenia dla kalendarza inwestycyjnego Euro2012". Zdaniem premiera, "może nie każda droga będzie dokończona, może Warszawa nie zdąży z drugą linią metra, ale to co jest niezbędne, żeby odbyły się Mistrzostwa Europy - my to zrobimy".
Tusk podkreślił, że oczekuje od ministra sportu decyzji - niekoniecznie personalnych - które zagwarantują, że budowa Stadionu Narodowego, będzie przebiegała bez zakłóceń. "Jeśli pan Borowski - w ocenie ministra sportu - gwarantuje stabilność, konsekwencje działania, to niech będzie, nie ma problemu". Ale - jak zastrzegł - jeśli pojawią się okoliczności, które "postawią znak zapytania nad skutecznością" Borowskiego, to lepiej podejmować szybkie decyzje.
Jak wynika z informacji "Rzeczpospolitej", polityczna decyzja o dymisji Borowskiego już zapadła.
Według gazety, na poniedziałkowym posiedzeniu zarządu PO Donald Tusk miał wprost zasugerować taki ruch ministrowi sportu Mirosławowi Drzewieckiemu. Tusk miał powiedzieć najbliższym współpracownikom, że Borowski nie gwarantuje wybudowania Stadionu Narodowego, w którym miałyby się odbywać mecze Euro 2012. Premierowi nie spodobały się też niektóre działania szefa NCS.
Jak ustaliła "Rz", nazwisko Borowskiego pojawia się w zeznaniach Tadeusza M., współpracownika byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Z jego wyjaśnień wynika, że były dwie grupy, które chciały wyprowadzać pieniądze z NCS dla osób związanych z PiS. Według M. na czele jednej z tych dwóch grup miał stać właśnie Borowski.
Jak dowiedziała się "Rz" w źródłach zbliżonych do Ministerstwa Sportu, trwają gorączkowe poszukiwania następcy Borowskiego. Sprawa jest przesądzona - przyznał gazecie wysoki rangą urzędnik ministerstwa.pap, em