Zapewnił też, że decyzję skonsultował ze wszystkimi przywódcami państw Unii Europejskiej. "Zasięgnąłem rady wszystkich i od wszystkich dostałem zgodę, by znaleźć się tam na otwarciu igrzysk" - powiedział Sarkozy, prezentując w Parlamencie Europejskim priorytety rozpoczętego 1 lipca francuskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej.
Część eurodeputowanych, w tym lider Zielonych Daniel Cohn-Bendit, skrytykowała tę decyzję.
"Pan nie powinien uczestniczyć w tej maskaradzie i otwarciu igrzysk olimpijskich. To wstyd, że pan tam jedzie. Kiedy będzie pan pisał wspomnienia, to będzie się pan wstydził, bo więźniowie polityczni (w Chinach) wciąż będą siedzieć w więzieniach" - oświadczył Cohn-Bendit.
Sarkozy powiedział na swą obronę, że będzie walczył o prawa człowieka w Chinach, "ale - dodał - nie doprowadzimy do postępu, poniżając Chiny". "Bojkot byłby wyborem nieodpowiedzialnym. Nie można bojkotować i upokarzać jednej czwartej ludzkości w obliczu całego świata - wskazał. - To byłoby niegodne męża stanu, jakim chcę być".
Przekonywał, że UE potrzebuje Chin, by rozwiązać wiele międzynarodowych problemów, jak np. spór wokół irańskiego programu nuklearnego czy kryzys humanitarny w sudańskim Darfurze.
O decyzji udziału w otwarciu igrzysk 8 sierpnia w Pekinie Sarkozy poinformował prezydenta Chin Hu Jintao w kuluarach odbywającego się w tym tygodniu w Japonii szczytu G8.
Od czasu brutalnego stłumienia przez chińskie władze marcowych protestów w Tybecie Sarkozy rozważał możliwość bojkotu uroczystości otwarcia igrzysk. Warunkiem jego przybycia miało być wznowienie dialogu między chińskim rządem a wysłannikami tybetańskiego przywódcy dalajlamy. W maju rozmowy zostały wznowione.
Ale i sam Parlament Europejski bardzo złagodził swoje stanowisko w kwestii Chin.
W kwietniu w związku z represjami w Tybecie PE przyjął rezolucję, w której zagroził bojkotem ceremonii otwarcia igrzysk, jeśli władze Chin nie wznowią dialogu z dalajlamą. PE wezwał wówczas przywódców państw UE do uzależnienia od tego swego wyjazdu do Pekinu.
W rezolucji, którą PE przyjął w czwartek, eurodeputowani zmienili ton. Stwierdzili, że igrzyska olimpijskie mogą być historyczną szansą dla Chin, aby pokazać światu, że przyznanie Pekinowi prawa do organizacji igrzysk dało wyjątkową okazję do poprawy sytuacji w zakresie praw człowieka.
PE "z zadowoleniem przyjął wznowienie kontaktów między przedstawicielami dalajlamy i władzami chińskimi po wydarzeniach z marca 2008 r. w Lhasie". Ponadto zachęca obie strony do intensyfikacji tych kontaktów. Jednocześnie ubolewa nad faktem, że żadnym apelom międzynarodowym nie udało się powstrzymać władz chińskich przed wyciąganiem konsekwencji z zamieszek z 14 marca 2008 roku w Tybecie, przez co uczestnicy protestu w Lhasie nadal są poszukiwani, zatrzymywani i samowolnie aresztowani, a ich rodziny nie otrzymują żadnych informacji o miejscu ich pobytu" - czytamy w przyjętej rezolucji.
pap, em