Jak podkreślił w czwartkowej rozmowie w "Kropce nad i" w TVN24, decyzję w sprawie otwarcia archiwów podjął niedawno zarząd Platformy Obywatelskiej. Jak mówił premier, miał okazję spotkać się z zarządem PO, który ustalił, że sprawę otwarcia archiwów "trzeba ostatecznie rozstrzygnąć".
"Pracujemy nad stosownym projektem ustawy. Chcę, aby ustawa była perfekcyjna pod względem prawnym" - powiedział Tusk. Jednak - jak zastrzegł - jego partia nie chce zajmować się lustracją.
"Chciałbym, w porozumieniu ze wszystkimi, którzy mają na ten temat coś mądrego do powiedzenia, przyjąć taki zapis prawa, który zamknie ten obłęd lustracyjny, a zamknąć, paradoksalnie, można wyłącznie poprzez otworzenie tych archiwów" - uważa Tusk.
W jego opinii, kolejne zdarzenia, takie jak najnowsza książka o Lechu Wałęsie autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pokazują, że "jeżeli będziemy tylko dopuszczać do archiwów wybranych historyków, a czasami wybranych polityków, to z tego robi się wyłącznie afera polityczna".
Dlatego szef rządu postuluje "możliwie powszechny dostęp do archiwów, ale zgodny z konstytucją". "Bo ja nie chcę narazić na kolejne werdykty Trybunału Konstytucyjnego, kolejne odsłony lustracyjne" - podkreślił Tusk.
Jak dodał, "nie można z tą sprawą więcej zwlekać, bo zwłoka przynosi tylko szkodę".
W poprzedniej kadencji Sejmu przygotowywane były nowelizacje ustawy lustracyjnej, ale prace przerwały przedterminowe wybory parlamentarne.
11 maja 2007 r. Trybunał Konstytucyjny uchylił część zapisów nowej ustawy lustracyjnej i o IPN. TK określił m.in. warunki otwarcia archiwów IPN: można ujawniać każdemu teczki osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie, ale nie ma mowy o tym, by każdy mógł obejrzeć teczkę każdej innej osoby; nie ma też możliwości ujawniania bez zgody zainteresowanych danych wrażliwych, opisanych w ustawie o ochronie danych osobowych.
Dostęp do materiałów na swój temat w IPN ma każdy obywatel. Ograniczenia dotyczą jedynie tych, którzy byli pracownikami, funkcjonariuszami oraz tajnymi informatorami służb PRL. Te osoby mają prawo wglądu w dokumenty ich dotyczące, z wyłączeniem materiałów przez nie samych wytworzonych.
Osoba inwigilowana w PRL może zastrzec ujawnianie swych danych osobowych, w tym wrażliwych, zebranych przez służby PRL - tak by nie były one udostępniane przez okres do 50 lat. Jawne dla wszystkich obywateli są teczki osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie oraz osób, które pełniły te funkcje od 24 sierpnia 1989 r. i w okresie PRL. Każdy ma też prawo dostępu do dokumentów osobowych pracowników i funkcjonariuszy komunistycznych organów bezpieczeństwa.
Dziennikarze i naukowcy mają dostęp do akt IPN pod warunkiem wskazania tematu prowadzonych badań i rekomendacji do ich prowadzenia (dla historyka) oraz tematu materiału prasowego i upoważnienia od redakcji lub wydawcy (dla dziennikarza). IPN nie udostępnia akt historykom i dziennikarzom wtedy, jeśli wystąpiliby: o własne doniesienia agenturalne; o dane zastrzeżone przez osobę inwigilowaną; o akta z tzw. zbioru zastrzeżonego IPN albo wtedy, gdy wniosek nie spełni warunków formalnych.
ab, pap