Komisja zajmowała się wnioskiem o uchylenie immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze (PiS). Ziobro w środę nie był obecny na posiedzeniu komisji. Przybyło na nie za to, podobnie jak we wtorek, ponad stu posłów PiS. Po kilku godzinach awantur, posłowie PiS opuścili posiedzenie komisji, zarzucając politykom PO, że doprowadzili do "zakończenia w Polsce demokracji"
"Wydawało się, że kiedy w Sejmie nie ma tych najbardziej rozwichrzonych środowisk, które tworzyły negatywną opinię o polskim parlamencie - mam tu na myśli nie tylko Samoobronę - że coś się zmieni, że będzie w miarę normalnie" - mówił na środowej konferencji prasowej Komorowski.
Ale - stwierdził marszałek - "jak to się mówi: jak nie urok to przemarsz wojsk radzieckich". "To czego jesteśmy świadkami od wczoraj w polskim parlamencie, niewątpliwie stanowi zagrożenie dla normalnego funkcjonowania parlamentu" - ocenił Komorowski.
Jak dodał, we wtorek, kiedy rozpoczęła obrady komisja, miała miejsce "próba wywrócenia porządku, na którym oparte jest funkcjonowanie parlamentu i komisji". "Po raz pierwszy w historii polskiego parlamentu, tak jak swego czasu zablokowano trybunę sejmową, tak wczoraj po raz pierwszy uniemożliwiono prace komisji sejmowej" - podkreślił marszałek.
W jego ocenie, jest to nowe zjawisko, "groźne dla funkcjonowania parlamentu i mechanizmów demokratycznych". "Demokracja musi umieć się bronić, nie może być bezradna w obliczu stosowania metody siłowej, przerywania obrad, blokowania prac parlamentu, a od wczoraj także blokowania prac komisji" - zaznaczył Komorowski.
Przekonywał, że starał się "w sposób spokojny i nie budzący żadnych wątpliwości" doprowadzić do rozpatrzenia przez parlament wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu Ziobrze.
Tłumaczył, że najpierw pisemnie poinformował zarówno b. ministra sprawiedliwości jak i Krzysztofa Grzegorka (PO) o wnioskach prokuratury o uchyleniu im immunitetu, a następnie prosił obu parlamentarzystów o spotkanie.
Według marszałka, Ziobro "z niejasnych dla niego powodów zrobił wszystko, by do tej rozmowy nie doszło". Później z kolei - jak relacjonował Komorowski - podobna sytuacja miała miejsce, gdy sekretariat komisji regulaminowej chciał powiadomić Ziobrę o posiedzeniu w jego sprawie. Zapewnił jednak, że b. minister został faksem powiadomiony o jej obradach.
Dziennikarzom rozdano kopie dwóch notatek służbowych: jednej w sprawie powiadomienia Ziobry o wniosku prokuratury o uchylenie mu immunitetu, a drugiej - w sprawie powiadomienia go o planowanym w związku z tym posiedzeniem komisji regulaminowej.
Komorowski powiedział również, że kilkakrotnie poinformował wicemarszałka Krzysztofa Putrę (PiS) o tym, że sprawa immunitetu Ziobry będzie rozpatrywana przez Sejm na posiedzeniu plenarnym po wakacjach.
Natomiast - jak dodał - Komisja Regulaminowa miała się zająć wnioskiem w sprawie Ziobry jeszcze na obecnym posiedzeniu Sejmu.
Komorowski ocenił, że posłom PiS zależało na zrobieniu "teatru" wokół sprawy immunitetu Ziobry. "(PiS) jest zainteresowane teatrem oraz opóźnieniem procedowania kwestii immunitetu pana posła Ziobry. Że to jest teatr, to według mnie widziała cała Polska" - podkreślił marszałek Sejmu.
"To jest teatr, cyrk kosztem polskiej demokracji, kosztem opinii o polskim parlamencie i o Polsce" - uważa Komorowski.
Zaznaczył, że nie wierzy, że Ziobro nie wiedział o czwartkowym posiedzeniu komisji. "W sytuacji, kiedy stu posłów wie o tym, że będzie posiedzenie komisji, przychodzi, blokuje prace, robi awanturę, to jeden poseł, poseł Ziobro, którego ma to dotyczyć, biedaczek nic nie wie? Ja tu logiki nie widzę" - ocenił Komorowski.
"To jest taktyka anarchizacji życia politycznego w Polsce. Jestem historykiem z wykształcenia, a to mi naprawdę przypomina praktyki z polskiego parlamentu z XVIII wieku, kiedy w zgodzie z prawem stosowano liberum weto, które zniszczyło polską demokrację, kiedy w zgodzie z prawem zrywano Sejm, uniemożliwiano podejmowanie decyzji i rozkołysano Polskę tak, że upadła" - mówił marszałek Sejmu.
Dodał, że gdy oglądał zachowanie niektórych posłów PiS na komisji to "naprawdę miał wrażenie, że to jest Sicz zaporoska, a nie polski Sejm".
Przekonywał, że jego rolą jest niedopuszczenie do takich praktyk w parlamencie. "Jeśli Prawo i Sprawiedliwość uważa, że jest wina jakakolwiek (za zaistniałą sytuację - PAP) ze strony marszałka Sejmu, niech składa wniosek o odwołanie" - zaznaczył Komorowski. Zapewnił, że jak najszybciej podda go pod głosowanie.
pap, keb