Polski komiks wychodzi z podziemia
Komiks to idealny przekaz współczesnej kultury: najważniejszy jest obraz, który dopełniają krótkie informacje. Językiem komiksu operuje reklama, cała ikonosfera współczesnej cywilizacji to jeden wielki komiks" - napisał Jean Baudrillard, francuski socjolog kultury.
Z niedowierzaniem przyjmowaliśmy wieści, że Amerykanie kochają Supermana, a Francuzi Asteriksa. Że ekranizacje komiksów biją rekordy kasowe, zaś ich twórcy sami stają się bohaterami filmów ("W pogoni za Amy" Kevina Smitha, "Niezniszczalny" M. Nighta Shyamalana). Że "Maus" - rysunkowa historia Holocaustu autorstwa Arta Spiegelmana - w 1992 r. otrzymała Nagrodę Pulitzera.
Dzieci kapitana Żbika
W PRL komiks najpierw tępiono, by potem wyznaczyć mu zadania propagandowe i dydaktyczne. Nastoletni czytelnicy serii "Podziemny front" z zapartym tchem śledzili zmagania bojowników Gwardii Ludowej z demonicznym obersturmbanführerem von Kniprode. O urokach służby w Ludowym Wojsku Polskim przekonywał "Pilot śmigłowca". Tytus Romek i A’Tomek wizytowali Fidela Castro i obóz pionierski na Krymie, zaś w Ameryce spotykali samych rasistów. Komiksem "Od Walii do Brazylii" uczczono trzecie miejsce piłkarzy na mistrzostwach świata w 1974 r. Rynek był tak wygłodzony, że połykał wszystko. Magazyn opowieści rysunkowych "Relax" rozchodził się w dwustutysięcznym nakładzie. A 53 zeszyty opiewające wyczyny niebieskowłosego kapitana Żbika sprzedano w 11 milionach egzemplarzy! Za pierwszy, "historyczny" zeszyt z 1967 r. kolekcjonerzy płacą dzisiaj 250 zł.
W latach 80. "rząd dusz" odebrali Żbikowi baśniowy "Thorgal" i "Funky Koval" - komiks w stylu political fiction (najbardziej wredny z czarnych charakterów był zastanawiająco podobny do generała Jaruzelskiego). Pamięć o dzielnym oficerze MO przetrwała jednak dziejowe zawieruchy. Niedawno ukazał się komiks "I co dalej, kapitanie", w którym młodzi rysownicy przedstawili 18 wersji losów "najlepszego gliny, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi". Były idol został sportetowany jako tępy gamoń, samobójca, narkoman, kryminalista, klient klubów sado-maso, ochroniarz sklepu z bielizną oraz tropiciel zaginionego pudelka sąsiadki. Szkoda tylko, że młodzi prześmiewcy zignorowali prawa autorskie Władysława Krupki, który Żbika wymyślił.
Jeż Jerzy kontra skini
Największą zaletą polskiego komiksu początku XXI wieku jest jego różnorodność. "Gail" - autorski komiks Piotra Kowalskiego - kontynuuje tradycję "Thorgala", choć w dość ryzykowny sposób miesza konwencję fantasy z akcesoriami w stylu science fiction. Oprócz toporów w użyciu są tu czołgi, pistolety i dinozaury bojowe. Tytułowy bohater, przyłapany na potajemnej schadzce z córką króla musi opuścić ojczyznę. Na wygnaniu daje się wplątać w kolejne polityczne i miłosne intrygi.
Tomasz Leśniak i Rafał Skarżycki nie uciekają w krainę baśni, choć ich bohater jest... jeżem (ale bardzo uczłowieczonym). Na tym nie koniec niespodzianek. Najpopularniejsza postać współczesnego polskiego komiksu cierpi na schizofrenię. W pierwszym, "grzecznym" wcieleniu Jeż Jerzy zabawiał dzieci na łamach "Świerszczyka", w drugim, "dorosłym"- klnie, nie stroni od seksu oraz używek i jest regularnie napastowany przez skinów, dresiarzy i pospolitych kryminalistów. - Jerzy ma takie same problemy jak każdy człowiek - tłumaczy Skarżycki.
Robert Adler i Tomasz Piątkowski postawili na sensację. "48 stron" to brawurowy pastisz amerykańskiego kina akcji. Para dzielnych policjantów Górsky i Butch otrzymuje od szefa polecenie "odszukania sensu tego komiksu". Misja z gatunku beznadziejnych, ale daje autorom możliwość wykpienia niezliczonej liczby filmów: od "Nagiej broni" i "Pulp Fiction", po "Star Trek" i "Matrix". Ich najnowsze dzieło - "Breakoff" - jest bardziej serio. Akcja rozgrywa się w Warszawie mniej więcej w połowie XXI wieku. Trup ściele się gęsto, a po ulicach spacerują cyborgi.
Świat według blondynki
Inną drogę do serc fanów wybrali Piotr Kabulak i Tomasz Piorunowski. Wyciągając wniosek z tego, że trzy czwarte amatorów "opowieści z dymkiem" to mężczyźni, stworzyli pierwszy polski komiks erotyczny z prawdziwego zdarzenia. "Paula" jest bezpruderyjną blondynką w typie Pameli Anderson i początkującą stewardesą. Lubi grę w rozbieranego pokera i sztuczne oddychanie metodą usta-usta. - Ona nie jest głupia. Wie, jakie ma atuty, i potrafi je wykorzystać. Tak naprawdę śmiejemy się z facetów, którzy dają się omamić jej wdziękom - zapewnia Piotr Kabulak. Autorzy mają już pomysł na odważniejszą fabułę. Będzie to pamiętnik intymny siedemnastolatki (tym razem brunetki).
Nie da się jednak ukryć, że koniunkturę napędzają wznowienia klasyki polskiego komiksu. Wydawnictwo Muza wprowadziło na rynek "Hansa Klossa" i "Kapitana Żbika", oficyna Post - "Janosika", a Egmont - "Przygody Kleksa", "Kajka i Kokosza" oraz zerową księgę "Tytusa, Romka i A’Tomka". Z badań Empiku, który jest największym w Polsce dystrybutorem komiksów, wynika, że klient tego działu ma 23 lata, co najmniej średnie wykształcenie, a w portfelu więcej gotówki niż jego koledzy kupujący książki i płyty. To dobrze wróży następcom Grzegorza Rosińskiego i Henryka Chmielewskiego.
Komiksowy underground
Większość rysowników komiksów jest jednak skazana na pobyt w artystycznym podziemiu. I to z własnej winy, bo nawet jeśli mają dobre pomysły, przedstawiają je w formie nieprzyswajalnej dla masowej publiczności. Kibicują im zaprzyjaźnieni krytycy, dla których komiks jest tym lepszy, im bardziej "artystowski" i nieczytelny. - Na Zachodzie underground powstaje w opozycji do komiksu "środka". W Polsce komiks "środka" prawie nie istnieje, a za to underground mamy potężny - potwierdza Bogusław Polch, weteran polskiego komiksu. Zamierza on podać do sądu producentów kinowego "Wiedźmina".
- Kiedy obejrzałem fotosy z filmu, odkryłem, że splagiatowano moje pomysły. Współczuję prawnikom, bo czeka ich teraz wielokrotna lektura książek Sapkowskiego i mojego komiksu - żartuje Polch. Jego młodsi koledzy chcieliby mieć takie problemy.
Mistrzowie polskiego komiksu
Grzegorz Rosiński rysował "Thorgala", "Yansa", "Kapitana
Żbika", "Pilota śmigłowca", "Legendarną historię Polski"; był kierownikiem artystycznym magazynu "Relax"
Janusz Christa autor "Kajka i Kokosza"
Bogusław Polchrysował "Kapitana Żbika", "Funky’ego Kovala" i "Wiedźmina"
Jerzy Wróblewski narysował najwięcej "Żbików" i komiksów w "Relaksie" (zmarł w 1991 r.)
Henryk Chmielewski, czyli Papcio Chmiel - autor "Tytusa"
Więcej możesz przeczytać w 28/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.