Głosowanie wniosków o odrzucenie - w piątek.
Dwa dni przed debatą w Sejmie PO złożyła autopoprawkę do projektu, skreślając z niego zapisy dotyczące możliwości przekazywania na rzecz partii 1 proc. podatku. W pierwotnym projekcie taką możliwość miały mieć osoby fizyczne płacące podatek dochodowy.
Jednak podczas czwartkowej debaty w Sejmie tylko Andrzej Dera (PiS) znał uaktualnioną wersję projektu PO.
Poseł, odnosząc się do projektu Platformy podkreślił, że rozwiązania, których wprowadzenia chce PO, nie występują nigdzie w Europie, natomiast finansowanie budżetowe partii występuje np. Niemczech, Finlandii, Hiszpanii, Austrii, Czechach i Bułgarii.
"Zastępujecie standardy europejskie standardami, które w ogóle nie istnieją" - mówił poseł PiS. Przekonywał, że sposób funkcjonowania partii politycznych jest filarem demokracji, a PO proponuje zastąpienie granitowego filaru, filarem zmurszałym. Powodem zgłoszenia takiego pomysłu - jak oceniał - jest zwykły populizm.
Dera uważa, że projekt sprzyja zachowaniom korupcyjnym. "Jakiś podatek korupcyjny państwo wprowadzicie, bo w tym jesteście niedoścignieni. Z czego mają partie polityczne być finansowane? Skoro jest to podstawa demokracji, to muszą być jasne i przejrzyste reguły" - podkreślił polityk.
Zgłaszając wniosek o odrzucenie projektu Dera oświadczył, że jest on niedemokratyczny i szkodliwy dla polskiej młodej demokracji.
Suchej nitki na projekcie nie zostawił Witold Gintowt- Dziewałtowski (Lewica) oceniając go jako kuriozalny. Jak mówił, rozwiązanie jest "brutalnie korzystne dla PO". Przekonywał, że partia posiadająca bogaty elektorat, będzie mogła liczyć na większe wsparcie z racji otrzymania środków z 1 procenta (rozwiązanie to zostało wycofane autopoprawką).
Jak mówił, uniwersalną metodą dla zapewnienia transparentności finansowania polityki i gwarancji tego, że pieniądze będą przepływały w sposób prawidłowy, jest finansowanie partii w zdecydowanej części z budżetu.
"Projekt jest bez wątpienia próbą powrotu do średniowiecza jeśli chodzi o sposób funkcjonowania partii politycznych" - stwierdził poseł Lewicy. W jego ocenie, proces kontroli finansów - gdyby przyjąć rozwiązania proponowane przez PO - będzie utrudniony, a to - mówił - otwiera pole do korupcji politycznej.
"Dzisiaj można było podejmować próby kupowania parlamentarzystów, ten projekt da większą szansę na kupowanie całych partii politycznych" - ocenił.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski zastanawiał się jaki byłby koszt poboru 1 procenta podatku. Mówił, że zaletą uchwalenia projektu byłoby zobligowanie partii politycznych do wypełniania obietnic wyborczych, w przeciwnym razie - jego zdaniem - wyborcy przestaliby wspierać partie.
Jednak przeciw tej propozycji przemawia - w jego opinii - możliwość jej niezgodności z konstytucją. Uzasadniał, że finanse partii są jawne, co oznacza, że personalia osób, które przekazałyby 1 procent podatku też byłyby ujawnione. Jak mówił, jeśli następne wybory wygrałby PiS, niechciałby być w skórze tych, którzy oddali część podatku na PO.
"Bylibyśmy w stanie poprzeć te wszystkie propozycje, które uszczelniają system, kary o których wspominał pan poseł. Natomiast jak zważyć to wszystko, klub parlamentarny PSL nie może poprzeć tego projektu" - oświadczył polityk Stronnictwa.
Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski przekonywał, że zlikwidowanie subwencji dla partii chce większość społeczeństwa. Tłumaczył, że pieniądze otrzymywane przez ugrupowania są wydawane w dużej mierze na akcje propagandowe: filmy, billboardy. "Z tym trzeba skończyć" - oświadczył.
Według niego, partie mogą być finansowane przez dobrowolne wpłaty od osób fizycznych. Przypomniał, że każdy Polak ma możliwość przekazania ze swojego konta ok. 14 tys. złotych wybranemu ugrupowaniu.
Zgodnie z proponowanymi rozwiązaniami partię będzie mogła wesprzeć tylko osoba fizyczna przekazując środki z własnego konta. Finansowanie przez przedsiębiorców byłoby zakazane.
"Nie ma lepszej okazji stanąć w obronie portfeli Polaków, portfeli polskich podatników i rzeczywiście kwotę prawie 140 mln zł (suma subwencji - PAP) zostawić w ich kieszeniach" - oświadczył Chlebowski.
Przekonywał, że na działalność polityczną kluby parlamentarne otrzymują pieniądze z budżetu państwa. "Dzisiaj mamy pieniądze sejmowe, a więc pieniądze podatników na ekspertyzy, na opracowania, na projekty, na koncepcje, na projekty ustaw. Dzisiaj naszym zdaniem to jest wystarczające źródło finansowania działalności politycznej" - ocenił poseł PO.
Dotacje - argumentował - dyskryminują partie małe. Przypomniał, że państwowe pieniądze otrzymują tylko te ugrupowania, które przekroczyły 3-procentowe poparcie w wyborach.
Chlebowski zaznaczył, że projekt zaostrza przepisy dotyczące sprawozdań finansowych partii; za złamanie przepisów, ugrupowaniu groziłaby nawet likwidacja. "W związku z tym każda partia będzie musiała prowadzić uczciwą i przejrzystą księgowość" - stwierdził.
Polityk zapowiedział, że jeśli projekt przepadnie, Platforma po wakacjach wróci do tematu. "Gwarantuję, że jeśli przegramy, to po wakacjach jedną z pierwszych ustaw będzie ustawa, która będzie ograniczała pieniądze dla partii z budżetu, bo my nie popuścimy tego" - oświadczył.
Wyjaśniał, że będzie to projekt likwidujący mechanizm waloryzowania wydatków z budżetu na partie. "Pieniądze publiczne mają nie iść na wasze filmiki i billboardy, tylko jeżeli już, to mają iść na działalność ekspercko-edukacyjną" - podkreślił polityk PO.
Projektu nie poprą też posłowie Demokratycznego Koła Poselskiego oraz SdPl Nowej Lewicy.
Na majątek partii politycznej - według projektu PO - będą się mogły złożyć składki członkowskie, darowizny, spadki, zapisy oraz z dochody z majątku. Ugrupowania nie będą mogły otrzymywać dotacji i subwencji z budżetu państwa.
Na podstawie obecnych przepisów subwencje i dotacje budżetowe są podstawowym źródłem finansowana partii politycznych.
Według informacji Państwowej Komisji Wyborczej, w 2008 roku Platformie Obywatelskiej przysługuje subwencja w wysokości niemal 38 mln zł, Prawu i Sprawiedliwości - nieco ponad 35,5 mln zł, PSL - nieco ponad 14,2 mln zł, SLD - nieco ponad 13,5 mln zł, SdPl - ok. 3,3 mln zł, a Partii Demokratycznej - ok. 2,2 mln zł.ab, pap