W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" napisała, że przetarg wygrało konsorcjum należące do znajomych wicepremiera Schetyny. Według gazety, decydujący głos przy rozstrzyganiu przetargu miał Ludwiczuk - senator PO.
W poniedziałek PiS zapowiedziało, że zwróci się do NIK, Ministerstwa Sportu i do sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Julii Pitery o skontrolowanie przetargu. Według PiS opisywane przez "Rz" działania "pachną pewnym nepotyzmem, wyglądają na wykorzystywanie funkcji politycznych do tego, żeby swoje firmy wygrywały przetargi".
"Minister Schetyna nie ma z tym (przetargiem) absolutnie nic wspólnego. Mogę tylko ubolewać, że do gry politycznej używane są nazwiska polityków z pierwszych stron gazet, mam tu na myśli pana ministra" - powiedział Ludwiczuk na wtorkowej konferencji prasowej.
Zapewnił, że przy przeprowadzeniu przetargu nie było "żadnego nepotyzmu". "Absolutnie zaprzeczam, że takie działania miały miejsce. Przykro mi, że koszykówką i mistrzostwami Europy niektórzy politycy zainteresowali się tylko w takim kontekście" - dodał Ludwiczuk.
Prezes PZKosz powiedział, że przetarg wygrało konsorcjum, które przedstawiło najkorzystniejszą ofertę merytoryczną i najniższą cenę, a żadna z firm startujących nie zgłaszała zastrzeżeń co do procedury przetargowej.
Ludwiczuk, zadeklarował, że jest gotów w każdej chwili przedstawić do kontroli dokumenty przetargowe. Poinformował, że w piątek - po artykule "Rz" - zwrócił się do komisji rewizyjnej, aby sprawdziła całą procedurę przetargową, a w poniedziałek - do ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, aby w trybie nadzoru nad pracami federacji sportowych przeprowadził analogiczną kontrolę.
"Jeżeli pani minister Pitera będzie miała takie życzenie, dokumenty są do wglądu choćby za 5 minut" - zadeklarował. Jak dodał, jest też gotowy pokazać dokumenty "do wglądu" politykom PiS. "Nie ma żadnego problemu, żeby to (dokumenty) oglądać" - powiedział Ludwiczuk.
ab, pap