Decyzja, by nie ratyfikować traktatu, doprowadziłaby do izolacji Czech w Unii Europejskiej, tym bardziej w kontekście objęcia przez ten kraj przewodnictwa w pierwszej połowie 2009 roku. W takiej sytuacji Praga musiałaby prowadzić w ramach UE prace na rzecz znalezienia rozwiązania, co nie byłoby przekonujące w wykonaniu kraju, który sam obalił traktat - wskazuje "EUObserever".
W Czechach, które już od czterech lat są w UE, "znaczna część politycznej elity nie kryje niezadowolenia z tego członkostwa" - pisze "EUObserver". Politycy obawiają się dalszej europejskiej integracji i uważają projekt europejski za zagrożenie dla suwerenności Czech.
"Najzagorzalszych eurosceptyków można znaleźć w Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS)", gdzie "wzorem swego charyzmatycznego przywódcy prezydenta (Vaclava) Klausa" rozpętali walkę na nowym froncie - o Traktat Lizboński - ocenił portal.
Pod koniec kwietnia czeski Senat skierował traktat do Trybunału Konstytucyjnego. Senat zwrócił się o zbadanie zgodności z konstytucją sześciu sfer traktatu, m.in. w sprawie przeniesienia niektórych uprawnień państwa na szczebel europejski, zmiany sposobu decydowania w Radzie UE z jednomyślnego na większościowy oraz zakresu obowiązywania Karty Praw Podstawowych UE w Czechach.
Izba wyższa czeskiego parlamentu zawiesiła debatę ratyfikacyjną do czasu wydania orzeczenia. Głosowanie w Senacie przewidziane jest na październik.
Jednocześnie prezydent Klaus, którego w komentarzu określono "największym eurosceptykiem w Europie Środkowej", nie krył satysfakcji po fiasku irlandzkiego referendum 12 czerwca. Jak się przypomina, Klaus wywiera silny wpływ na znaczną część ODS, choć raczej nie zaryzykuje blokowania ratyfikacji w razie pozytywnego stanowiska izby wyższej.
pap, keb