Mamo, kiedy wreszcie pójdziemy do salonu masażu? - takie pytanie kilka razy w tygodniu zadaje pięcioletnia córka Anny Hodorowskiej, mieszkającej w Krakowie przy ulicy Starowiślnej
Co drugi Polak chce legalizacji domów publicznych
W pobliżu działa dwanaście agencji towarzyskich i salonów masażu. - Nie wiem, jak wytłumaczyć córce, że agencje i salony masażu są, ale jakby ich nie było. Jak jej powiedzieć, że nie może tam wejść, skoro widzi, że inni wchodzą, i wie, że masaż to coś korzystnego dla zdrowia? - zastanawia się Hodorowska.
Już co drugi Polak chce legalizacji domów publicznych - wynika z badań przeprowadzonych w ubiegłym tygodniu na zlecenie "Wprost". Za ich legalizacją opowiadają się między innymi posłowie Platformy Obywatelskiej Marta Fogler i Janusz Lewandowski, aktor i reżyser Adam Hanuszkiewicz, aktorzy Leon Niemczyk i Karol Strasburger, prezes PZPN Michał Listkiewicz, profesor prawa Marian Filar, ekonomista Robert Gwiazdowski i seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Pół miliona prostytutek
W Polsce działa 14 tys. agencji towarzyskich - 4 tys. legalnych i prawie 10 tys. nielegalnych. Pracuje w nich około 300 tys. kobiet (okazjonalnie kolejne 200 tys.). Biznes związany z prostytucją obraca
20 mld zł rocznie - to prawie tyle, ile z budżetu wydajemy na edukację. Do kasy państwa trafia z tego zaledwie kilka promili. Agencje i salony płacą bowiem podatki na zasadach ogólnych, rozliczając się wyłącznie z pieniędzy, które klienci wydają na jedzenie czy alkohol. Salony masażu płacą znikomy podatek zryczałtowany, a niektóre z nich - jako świadczące usługi zdrowotne - do niedawna miały nawet ulgi podatkowe. Podatku nie odprowadzają prostytutki działające indywidualnie, w tym uliczne i tirówki.
Już 2596 lat temu wprowadzono wzorcową prawną regulację - Solon zalegalizował wówczas domy publiczne w Atenach. W 260 r. p.n.e. problem uregulowano w Rzymie: ustanowiono wówczas urzędy edyli (urzędników municypalnych), którzy wyznaczali specjalne miejsca dla procederu prostytucji i czuwali nad porządkiem w domach publicznych i okolicy. Gotowe rozwiązania mamy więc od ponad dwóch tysięcy lat, brakuje tylko woli, żeby je w Polsce wprowadzić, bo chyba nikt nie wierzy w to, że prostytucję można zlikwidować.
Obecnie dochody z prostytucji w 90 proc. trafiają do gangów. Agencje są dla polskich przestępców przede wszystkim pralniami brudnych pieniędzy. - Kontrolowanie agencji pozwoliłoby znacznie ograniczyć pranie brudnych pieniędzy - mówi dr Jerzy Jasiński z Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Agencje są też przykrywką dla handlu kobietami, powstaje tam również większość polskich filmów pornograficznych, szczególnie z udziałem dzieci.
Dom publiczny obok przedszkola
Mieszkańcy polskich miast i miasteczek muszą żyć w sąsiedztwie domów publicznych - czy tego chcą, czy nie. W dużych miastach, przede wszystkim w Warszawie, w śródmieściu agencje są obecne niemal w każdym większym bloku. Istnieją budynki, szczególnie przy Marszałkowskiej, Alejach Jerozolimskich czy Grzybowskiej, w których działa po kilka agencji towarzyskich. W kilkupiętrowym bloku przy Alejach Jerozolimskich 121 w Warszawie funkcjonuje aż pięć agencji towarzyskich - obok biblioteki publicznej, kancelarii adwokackiej, filii banku Millenium, sklepu odzieżowego, apteki i baru.
W Gliwicach agencja towarzyska ulokowała się obok mieszkania rodziców Marka Kempskiego, ówczesnego wojewody katowickiego, który wydał agencjom wojnę. Obok tej agencji mieszka też wiceprezes Sądu Rejonowego w Gliwicach. W Łodzi (przy ulicy Narutowicza) agencja działa w budynku przekazanym przez władze miasta fundacji kulturalnej (fundacja mieści się w suterenie, a resztę pomieszczeń wynajmuje agencji). We Wrocławiu (w dzielnicy Psie Pole) agencja znajduje się naprzeciwko przedszkola, w Krakowie najwięcej agencji jest na Starym Mieście, tuż obok kościołów i innych zabytków oraz w kamienicach w okolicach Kazimierza, czyli odwiedzanej przez tysiące turystów dawnej dzielnicy żydowskiej.
Skargi na kłopotliwe sąsiedztwo nic nie dają, bo trzeba udowodnić zakłócanie porządku, a i to nie pomaga, bo ewentualne kary są symboliczne. Zresztą właściciele agencji płacą policjantom, żeby ci ignorowali doniesienia. Szefowie agencji kupują też przychylność sąsiadów - najczęściej prezentami. - Ja na te agencje złego słowa nie dam powiedzieć. Bardzo mili panowie i panie - chwali sąsiadów ponad 70-letnia Zofia Szczepańska, lokatorka kamienicy przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, w której znajdują się dwie agencje towarzyskie. - Szczepańska codziennie dostaje od nich artykuły żywnościowe - opowiada lokator mieszkający w tej samej klatce schodowej.
Społeczeństwo hipokrytów
Dyskusje o prostytucji i domach publicznych to festiwal hipokryzji. Pod tym względem niewiele się zresztą zmieniło od czasów PRL: realny socjalizm był formalnie purytański, faktycznie zaś prostytucja kwitła (podobnie jak handel walutą). "Nierząd - głosiła przodująca i obowiązująca w PRL nauka - jest funkcją niewłaściwych stosunków produkcji. (...) Wraz z ich przejęciem przez lud pracujący miast i wsi prostytucja, jako zjawisko społeczne, musi zaniknąć" - napisał w książce "Najstarszy zawód świata" Marek Karpiński, historyk społeczny zajmujący się zjawiskiem prostytucji. Prostytucja jednak zniknąć nie chciała. Co więcej - prostytutki stały się w PRL jedną z najlepiej zarabiających grup społecznych.
Hipokryzja wokół prostytucji to także skutek tego, że mamy "zamknięte społeczeństwo katolickie" - jak to określa amerykański teolog George Weigel. W społeczeństwie takim panuje podwójne myślenie i podwójna moralność: wielu formalnie potępia nierząd, faktycznie zaś z niego korzysta, a nawet go uprawia. "Nie jest przypadkiem, że prostytucję zalegalizowano głównie w krajach protestanckich, gdzie unormowanie zjawisk, na które nie ma się wpływu, jest ważniejsze niż zakazy, których nikt nie przestrzega. Dzięki temu społeczności te są bardziej otwarte, tolerancyjne - napisał prof. Peter Berger, amerykański socjolog, autor między innymi "Tabu prostytucji".
Jak powstawały dzielnice seksu
- W epoce globalizacji, również usług erotycznych, gdy polskie prostytutki pracują na Zachodzie, a do nas przyjeżdżają kobiety z innych krajów, wszelkie unormowania dotyczące prostytucji powinny odpowiadać światowym i europejskim standardom - mówi Marek Karpiński. A standardem jest legalizacja domów publicznych. W większości krajów europejskich, a także w USA (w niektórych stanach domy publiczne są nadal nielegalne) i w Australii powstały osobne dzielnice, które są jedynymi miejscami, gdzie wolno prowadzić domy publiczne i sex-shopy. Największe tego typu dzielnice funkcjonują w Kopenhadze, Amsterdamie (słynny Red Light District), Paryżu (ul. św. Dionizego) i w Hamburgu (St. Pauli). W Niemczech są nawet nieduże miasta (na przykład Bissingen) słynące głównie z usług erotycznych, w których domów publicznych i sex-shopów jest więcej niż w niejednej metropolii. W Niemczech od 1987 r. prostytutki płacą nie tylko podatek dochodowy, ale także obrotowy. Opodatkowane są też prasowe ogłoszenia oferujące usługi erotyczne.
Choć nie wszystkie kraje zachodniej Europy formalnie zalegalizowały prostytucję, to jednak praktycznie w żadnym z nich nie jest ona ścigana (także w Polsce prostytucja jest legalna, karalne natomiast jest czerpanie korzyści z cudzego nierządu). To efekt uchwały podjętej przez Parlament Europejski w 1986 r. Zobowiązano w niej kraje członkowskie (wówczas jeszcze EWG) do odstąpienia od karania za prostytucję, uznania jej za zawód i zagwarantowania prostytutkom takich samych praw, jakie mają inni pracujący - łącznie ze świadczeniami socjalnymi.
W połowie lat 90. również Węgrzy zaczęli legalizować domy publiczne. Najpierw zrobili to radni VIII dzielnicy Budapesztu, w której pracowało najwięcej ulicznych prostytutek. "Zamiast na ulicy wolimy je w legalnych domach publicznych, bo w ten sposób są dla wszystkich mniej uciążliwe" - tłumaczyli radni protestującym mieszkańcom. W dzielnicy wydzielono trzy ulice - tylko przy nich można było otwierać domy publiczne. Pod koniec lat 90. za porządkowanie rynku usług erotycznych zabrał się węgierski rząd. Domy publiczne muszą korzystać z kas fiskalnych, a prostytutki działające indywidualnie mają obowiązek rejestrowania się - nadano im status prywatnych przedsiębiorców, opodatkowanych ryczałtowo. Także w Pradze podjęto przygotowania do stworzenia dzielnicy uciech - obecnie wykwaterowuje się mieszkańców, którzy chcą zamieszkać w innym miejscu. W walkę o ucywilizowanie pracy prostytutek i uczynienie z niej normalnego zawodu włączył się nawet biskup Vaclav Maly - od lat pomagający czeskim prostytutkom.
XIX-wieczny polski standard
Domy publiczne działały legalnie już w XIX wieku w Polsce pod zaborami. W Warszawie funkcjonowało wówczas kilkadziesiąt takich przybytków. W 1905 r. w Warszawie doszło do prawdziwej wojny pomiędzy właścicielami domów publicznych. W ciągu trzech dni zdemolowano ponad dwadzieścia z nich - zginęło pięć osób. W II Rzeczypospolitej prostytutki miały obowiązek rejestrowania się. W przedwojennej Warszawie oficjalnie działały 54 domy publiczne.
Skoro przed wojną domy publiczne mogły działać legalnie, dlaczego nie mogą obecnie? Tym bardziej że już 50,2 proc. Polaków (wedle badania Pentora na zlecenie "Wprost") uważa, że domy publiczne powinny zostać zalegalizowane (przeciwnego zdania jest 39,5 proc. badanych). Agencje towarzyskie nie są potępiane nawet w małych miasteczkach i na wsiach. Na Rzeszowszczyźnie czy w okolicach Lublina tego typu lokal znajduje się praktycznie w każdej miejscowości. Większość zatrudnionych tam pań to bezrobotne młode kobiety z okolicznych miejscowości. - Do pracy mam tylko 13 kilometrów. Większość ludzi w okolicy wie, że pracuję w agencji, ale nikt nie robi mi przykrych uwag. Mogę się nawet pokazać w kościele - opowiadała reporterom "Wprost" Marzena Marciniak, 26-letnia mieszkanka wsi Babica, leżącej między Rzeszowem a Krosnem.
Zalegalizować domy publiczne!
Publiczną debatę nad legalizacją domów publicznych zaproponował kilka miesięcy temu prof. Andrzej Zoll, rzecznik praw obywatelskich. Zwrócił się do ministra sprawiedliwości o prawne uregulowanie działalności agencji towarzyskich. Chodziło mu między innymi o to, by nie mogły one działać wszędzie. Do rzecznika trafiały bowiem skargi mieszkańców oburzonych, że agencje powstają w sąsiedztwie szkół i kościołów.
W niektórych miastach, na przykład Katowicach czy Malborku, władze samorządowe starały się wyrzucić agencje z centrum. W 1999 r. Markowi Kempskiemu w Katowicach to się nie udało.
- Kiedy byłem burmistrzem Malborka, zezwolenia na prowadzenie agencji towarzyskich dawałem tylko właścicielom zamierzającym zakładać tego typu przybytki na uboczu, za miastem - mówi Tadeusz Cymański, obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości. W 1997 r. mieszkańcy Kołobrzegu, gdzie działa około trzydziestu agencji, wystąpili do władz miasta o wprowadzenie koncesji dla miejscowych agencji. Proponowali wyznaczenie specjalnego rejonu miasta, w którym mogłyby one funkcjonować.
Pożytki z prostytucji
- Prawne zadekretowanie działalności domów publicznych mogłoby uspokoić rynek, ułatwić jego kontrolę z punktu widzenia prawa karnego i porządku publicznego oraz poprawić stan zdrowia i higieny prostytutek, a przez to także ich klientów. Na właścicieli domów publicznych można by nałożyć jakieś specyficzne podatki - uważa dr Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. Jak się szacuje, opodatkowanie prostytucji mogłoby przysporzyć budżetowi Polski około 2 mld zł rocznie. - Sprawa jest prosta: należy zlikwidować nieżyciowy art. 204 kodeksu karnego, mówiący o zakazie sutenerstwa i kuplerstwa - mówi prof. Marian Filar, kierownik Katedry Prawa Karnego i Polityki Kryminalnej UMK w Toruniu.
Seksuolodzy uważają, że prostytucja spełnia pozytywne, terapeutyczne funkcje. - Płatny seks pozwala zaspokoić potrzeby nie zaspokajane w małżeństwie. Seks oralny czy sadomasochistyczny to rzeczy, z których klienci agencji w domu zwykle nie korzystają. Co równie ważne, bywanie w domach publicznych nie prowadzi do rozbijania rodzin. Z praktyki terapeutycznej wiem, że niezwykle rzadko klienci zakochują się w prostytutkach - opowiada prof. Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog. Legalna prostytucja oznacza też zmniejszenie przestępczości seksualnej oraz przestępczości w ogóle, o czym świadczą doświadczenia Amsterdamu, Kopenhagi czy Budapesztu.
Prostytutkę przyjmę...
W 1997 r. dwie agencje towarzyskie skontaktowały się z wojewódzkim urzędem pracy w Rzeszowie - w sprawie zatrudnienia kobiet. Okazało się, że jako podmioty gospodarcze agencje mogą składać oferty pracy, a także ubiegać się o częściowy zwrot wynagrodzenia zatrudnionych tam bezrobotnych. Krajowy Urząd Pracy wydał wówczas oświadczenie, że nie należy kierować kobiet do pracy w agencjach. Dyrektor jednego z wojewódzkich urzędów pracy stwierdził jednak, że jeśli kobiety będą odmawiały podjęcia pracy w agencjach, stracą prawo do zasiłku. Zgodnie z prawem, a wbrew zaleceniom KUP dyrektor urzędu pracy miałby do podjęcia takiej decyzji podstawy. I to najlepiej pokazuje, jak absurdalna jest obecna sytuacja.
W pobliżu działa dwanaście agencji towarzyskich i salonów masażu. - Nie wiem, jak wytłumaczyć córce, że agencje i salony masażu są, ale jakby ich nie było. Jak jej powiedzieć, że nie może tam wejść, skoro widzi, że inni wchodzą, i wie, że masaż to coś korzystnego dla zdrowia? - zastanawia się Hodorowska.
Już co drugi Polak chce legalizacji domów publicznych - wynika z badań przeprowadzonych w ubiegłym tygodniu na zlecenie "Wprost". Za ich legalizacją opowiadają się między innymi posłowie Platformy Obywatelskiej Marta Fogler i Janusz Lewandowski, aktor i reżyser Adam Hanuszkiewicz, aktorzy Leon Niemczyk i Karol Strasburger, prezes PZPN Michał Listkiewicz, profesor prawa Marian Filar, ekonomista Robert Gwiazdowski i seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Pół miliona prostytutek
W Polsce działa 14 tys. agencji towarzyskich - 4 tys. legalnych i prawie 10 tys. nielegalnych. Pracuje w nich około 300 tys. kobiet (okazjonalnie kolejne 200 tys.). Biznes związany z prostytucją obraca
20 mld zł rocznie - to prawie tyle, ile z budżetu wydajemy na edukację. Do kasy państwa trafia z tego zaledwie kilka promili. Agencje i salony płacą bowiem podatki na zasadach ogólnych, rozliczając się wyłącznie z pieniędzy, które klienci wydają na jedzenie czy alkohol. Salony masażu płacą znikomy podatek zryczałtowany, a niektóre z nich - jako świadczące usługi zdrowotne - do niedawna miały nawet ulgi podatkowe. Podatku nie odprowadzają prostytutki działające indywidualnie, w tym uliczne i tirówki.
Już 2596 lat temu wprowadzono wzorcową prawną regulację - Solon zalegalizował wówczas domy publiczne w Atenach. W 260 r. p.n.e. problem uregulowano w Rzymie: ustanowiono wówczas urzędy edyli (urzędników municypalnych), którzy wyznaczali specjalne miejsca dla procederu prostytucji i czuwali nad porządkiem w domach publicznych i okolicy. Gotowe rozwiązania mamy więc od ponad dwóch tysięcy lat, brakuje tylko woli, żeby je w Polsce wprowadzić, bo chyba nikt nie wierzy w to, że prostytucję można zlikwidować.
Obecnie dochody z prostytucji w 90 proc. trafiają do gangów. Agencje są dla polskich przestępców przede wszystkim pralniami brudnych pieniędzy. - Kontrolowanie agencji pozwoliłoby znacznie ograniczyć pranie brudnych pieniędzy - mówi dr Jerzy Jasiński z Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Agencje są też przykrywką dla handlu kobietami, powstaje tam również większość polskich filmów pornograficznych, szczególnie z udziałem dzieci.
Mieszkańcy polskich miast i miasteczek muszą żyć w sąsiedztwie domów publicznych - czy tego chcą, czy nie. W dużych miastach, przede wszystkim w Warszawie, w śródmieściu agencje są obecne niemal w każdym większym bloku. Istnieją budynki, szczególnie przy Marszałkowskiej, Alejach Jerozolimskich czy Grzybowskiej, w których działa po kilka agencji towarzyskich. W kilkupiętrowym bloku przy Alejach Jerozolimskich 121 w Warszawie funkcjonuje aż pięć agencji towarzyskich - obok biblioteki publicznej, kancelarii adwokackiej, filii banku Millenium, sklepu odzieżowego, apteki i baru.
W Gliwicach agencja towarzyska ulokowała się obok mieszkania rodziców Marka Kempskiego, ówczesnego wojewody katowickiego, który wydał agencjom wojnę. Obok tej agencji mieszka też wiceprezes Sądu Rejonowego w Gliwicach. W Łodzi (przy ulicy Narutowicza) agencja działa w budynku przekazanym przez władze miasta fundacji kulturalnej (fundacja mieści się w suterenie, a resztę pomieszczeń wynajmuje agencji). We Wrocławiu (w dzielnicy Psie Pole) agencja znajduje się naprzeciwko przedszkola, w Krakowie najwięcej agencji jest na Starym Mieście, tuż obok kościołów i innych zabytków oraz w kamienicach w okolicach Kazimierza, czyli odwiedzanej przez tysiące turystów dawnej dzielnicy żydowskiej.
Skargi na kłopotliwe sąsiedztwo nic nie dają, bo trzeba udowodnić zakłócanie porządku, a i to nie pomaga, bo ewentualne kary są symboliczne. Zresztą właściciele agencji płacą policjantom, żeby ci ignorowali doniesienia. Szefowie agencji kupują też przychylność sąsiadów - najczęściej prezentami. - Ja na te agencje złego słowa nie dam powiedzieć. Bardzo mili panowie i panie - chwali sąsiadów ponad 70-letnia Zofia Szczepańska, lokatorka kamienicy przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, w której znajdują się dwie agencje towarzyskie. - Szczepańska codziennie dostaje od nich artykuły żywnościowe - opowiada lokator mieszkający w tej samej klatce schodowej.
Społeczeństwo hipokrytów
Dyskusje o prostytucji i domach publicznych to festiwal hipokryzji. Pod tym względem niewiele się zresztą zmieniło od czasów PRL: realny socjalizm był formalnie purytański, faktycznie zaś prostytucja kwitła (podobnie jak handel walutą). "Nierząd - głosiła przodująca i obowiązująca w PRL nauka - jest funkcją niewłaściwych stosunków produkcji. (...) Wraz z ich przejęciem przez lud pracujący miast i wsi prostytucja, jako zjawisko społeczne, musi zaniknąć" - napisał w książce "Najstarszy zawód świata" Marek Karpiński, historyk społeczny zajmujący się zjawiskiem prostytucji. Prostytucja jednak zniknąć nie chciała. Co więcej - prostytutki stały się w PRL jedną z najlepiej zarabiających grup społecznych.
Hipokryzja wokół prostytucji to także skutek tego, że mamy "zamknięte społeczeństwo katolickie" - jak to określa amerykański teolog George Weigel. W społeczeństwie takim panuje podwójne myślenie i podwójna moralność: wielu formalnie potępia nierząd, faktycznie zaś z niego korzysta, a nawet go uprawia. "Nie jest przypadkiem, że prostytucję zalegalizowano głównie w krajach protestanckich, gdzie unormowanie zjawisk, na które nie ma się wpływu, jest ważniejsze niż zakazy, których nikt nie przestrzega. Dzięki temu społeczności te są bardziej otwarte, tolerancyjne - napisał prof. Peter Berger, amerykański socjolog, autor między innymi "Tabu prostytucji".
Jak powstawały dzielnice seksu
- W epoce globalizacji, również usług erotycznych, gdy polskie prostytutki pracują na Zachodzie, a do nas przyjeżdżają kobiety z innych krajów, wszelkie unormowania dotyczące prostytucji powinny odpowiadać światowym i europejskim standardom - mówi Marek Karpiński. A standardem jest legalizacja domów publicznych. W większości krajów europejskich, a także w USA (w niektórych stanach domy publiczne są nadal nielegalne) i w Australii powstały osobne dzielnice, które są jedynymi miejscami, gdzie wolno prowadzić domy publiczne i sex-shopy. Największe tego typu dzielnice funkcjonują w Kopenhadze, Amsterdamie (słynny Red Light District), Paryżu (ul. św. Dionizego) i w Hamburgu (St. Pauli). W Niemczech są nawet nieduże miasta (na przykład Bissingen) słynące głównie z usług erotycznych, w których domów publicznych i sex-shopów jest więcej niż w niejednej metropolii. W Niemczech od 1987 r. prostytutki płacą nie tylko podatek dochodowy, ale także obrotowy. Opodatkowane są też prasowe ogłoszenia oferujące usługi erotyczne.
Choć nie wszystkie kraje zachodniej Europy formalnie zalegalizowały prostytucję, to jednak praktycznie w żadnym z nich nie jest ona ścigana (także w Polsce prostytucja jest legalna, karalne natomiast jest czerpanie korzyści z cudzego nierządu). To efekt uchwały podjętej przez Parlament Europejski w 1986 r. Zobowiązano w niej kraje członkowskie (wówczas jeszcze EWG) do odstąpienia od karania za prostytucję, uznania jej za zawód i zagwarantowania prostytutkom takich samych praw, jakie mają inni pracujący - łącznie ze świadczeniami socjalnymi.
W połowie lat 90. również Węgrzy zaczęli legalizować domy publiczne. Najpierw zrobili to radni VIII dzielnicy Budapesztu, w której pracowało najwięcej ulicznych prostytutek. "Zamiast na ulicy wolimy je w legalnych domach publicznych, bo w ten sposób są dla wszystkich mniej uciążliwe" - tłumaczyli radni protestującym mieszkańcom. W dzielnicy wydzielono trzy ulice - tylko przy nich można było otwierać domy publiczne. Pod koniec lat 90. za porządkowanie rynku usług erotycznych zabrał się węgierski rząd. Domy publiczne muszą korzystać z kas fiskalnych, a prostytutki działające indywidualnie mają obowiązek rejestrowania się - nadano im status prywatnych przedsiębiorców, opodatkowanych ryczałtowo. Także w Pradze podjęto przygotowania do stworzenia dzielnicy uciech - obecnie wykwaterowuje się mieszkańców, którzy chcą zamieszkać w innym miejscu. W walkę o ucywilizowanie pracy prostytutek i uczynienie z niej normalnego zawodu włączył się nawet biskup Vaclav Maly - od lat pomagający czeskim prostytutkom.
XIX-wieczny polski standard
Domy publiczne działały legalnie już w XIX wieku w Polsce pod zaborami. W Warszawie funkcjonowało wówczas kilkadziesiąt takich przybytków. W 1905 r. w Warszawie doszło do prawdziwej wojny pomiędzy właścicielami domów publicznych. W ciągu trzech dni zdemolowano ponad dwadzieścia z nich - zginęło pięć osób. W II Rzeczypospolitej prostytutki miały obowiązek rejestrowania się. W przedwojennej Warszawie oficjalnie działały 54 domy publiczne.
Skoro przed wojną domy publiczne mogły działać legalnie, dlaczego nie mogą obecnie? Tym bardziej że już 50,2 proc. Polaków (wedle badania Pentora na zlecenie "Wprost") uważa, że domy publiczne powinny zostać zalegalizowane (przeciwnego zdania jest 39,5 proc. badanych). Agencje towarzyskie nie są potępiane nawet w małych miasteczkach i na wsiach. Na Rzeszowszczyźnie czy w okolicach Lublina tego typu lokal znajduje się praktycznie w każdej miejscowości. Większość zatrudnionych tam pań to bezrobotne młode kobiety z okolicznych miejscowości. - Do pracy mam tylko 13 kilometrów. Większość ludzi w okolicy wie, że pracuję w agencji, ale nikt nie robi mi przykrych uwag. Mogę się nawet pokazać w kościele - opowiadała reporterom "Wprost" Marzena Marciniak, 26-letnia mieszkanka wsi Babica, leżącej między Rzeszowem a Krosnem.
Zalegalizować domy publiczne!
Publiczną debatę nad legalizacją domów publicznych zaproponował kilka miesięcy temu prof. Andrzej Zoll, rzecznik praw obywatelskich. Zwrócił się do ministra sprawiedliwości o prawne uregulowanie działalności agencji towarzyskich. Chodziło mu między innymi o to, by nie mogły one działać wszędzie. Do rzecznika trafiały bowiem skargi mieszkańców oburzonych, że agencje powstają w sąsiedztwie szkół i kościołów.
W niektórych miastach, na przykład Katowicach czy Malborku, władze samorządowe starały się wyrzucić agencje z centrum. W 1999 r. Markowi Kempskiemu w Katowicach to się nie udało.
- Kiedy byłem burmistrzem Malborka, zezwolenia na prowadzenie agencji towarzyskich dawałem tylko właścicielom zamierzającym zakładać tego typu przybytki na uboczu, za miastem - mówi Tadeusz Cymański, obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości. W 1997 r. mieszkańcy Kołobrzegu, gdzie działa około trzydziestu agencji, wystąpili do władz miasta o wprowadzenie koncesji dla miejscowych agencji. Proponowali wyznaczenie specjalnego rejonu miasta, w którym mogłyby one funkcjonować.
Pożytki z prostytucji
- Prawne zadekretowanie działalności domów publicznych mogłoby uspokoić rynek, ułatwić jego kontrolę z punktu widzenia prawa karnego i porządku publicznego oraz poprawić stan zdrowia i higieny prostytutek, a przez to także ich klientów. Na właścicieli domów publicznych można by nałożyć jakieś specyficzne podatki - uważa dr Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. Jak się szacuje, opodatkowanie prostytucji mogłoby przysporzyć budżetowi Polski około 2 mld zł rocznie. - Sprawa jest prosta: należy zlikwidować nieżyciowy art. 204 kodeksu karnego, mówiący o zakazie sutenerstwa i kuplerstwa - mówi prof. Marian Filar, kierownik Katedry Prawa Karnego i Polityki Kryminalnej UMK w Toruniu.
Seksuolodzy uważają, że prostytucja spełnia pozytywne, terapeutyczne funkcje. - Płatny seks pozwala zaspokoić potrzeby nie zaspokajane w małżeństwie. Seks oralny czy sadomasochistyczny to rzeczy, z których klienci agencji w domu zwykle nie korzystają. Co równie ważne, bywanie w domach publicznych nie prowadzi do rozbijania rodzin. Z praktyki terapeutycznej wiem, że niezwykle rzadko klienci zakochują się w prostytutkach - opowiada prof. Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog. Legalna prostytucja oznacza też zmniejszenie przestępczości seksualnej oraz przestępczości w ogóle, o czym świadczą doświadczenia Amsterdamu, Kopenhagi czy Budapesztu.
Prostytutkę przyjmę...
W 1997 r. dwie agencje towarzyskie skontaktowały się z wojewódzkim urzędem pracy w Rzeszowie - w sprawie zatrudnienia kobiet. Okazało się, że jako podmioty gospodarcze agencje mogą składać oferty pracy, a także ubiegać się o częściowy zwrot wynagrodzenia zatrudnionych tam bezrobotnych. Krajowy Urząd Pracy wydał wówczas oświadczenie, że nie należy kierować kobiet do pracy w agencjach. Dyrektor jednego z wojewódzkich urzędów pracy stwierdził jednak, że jeśli kobiety będą odmawiały podjęcia pracy w agencjach, stracą prawo do zasiłku. Zgodnie z prawem, a wbrew zaleceniom KUP dyrektor urzędu pracy miałby do podjęcia takiej decyzji podstawy. I to najlepiej pokazuje, jak absurdalna jest obecna sytuacja.
Najstarszy zawód świata |
---|
Prostytucja jest zjawiskiem tak starym jak cywilizacja. W starożytnym Babilonie funkcjonowała oddzielna kasta kapłanek prostytutek. W starożytnej Grecji świadczeniem usług erotycznych zajęły się instytucje świeckie. W Atenach w domach publicznych pracowały niewolnice kupowane i utrzymywane za pieniądze rządowe. Pierwsze prawne uregulowania dotyczące prostytucji pojawiły się w starożytnym Rzymie w 260 r. p.n.e.: wyznaczono specjalne miejsca, w których uprawiano prostytucję i opodatkowano ten proceder. Specjalne domy publiczne powstawały też w pałacach cesarskich. Rekordzistą był cesarz Kommodus, który utrzymywał trzysta prostytutek i drugie tyle młodych chłopców. Na podstawie książki Marka Karpińskiego "Najstarszy zawód świata" |
Zawód prostytutka |
---|
Prawie 75 proc. prostytutek to Polki (najczęściej w wieku 19-24 lat). Najliczniejszą grupę spośród cudzoziemek stanowią Ukrainki (więcej pracuje w agencjach nielegalnych) - prawie 15 proc. W polskich agencjach pracują też Białorusinki, Rosjanki, Bułgarki, Rumunki, Czeszki, Wietnamki, Tajki, Brazylijki, Słowaczki, Hinduski, Chinki, Nigeryjki. Są już także u nas ekskluzywne call girls: modelki, aktorki, uczestniczki konkursów na miss. Są prostytutki uliczne i przydrożne (tirówki), nierządem dorabiają sobie studentki i pracownice budżetówki, gospodynie domowe, a nawet uczennice i wychowanki domów dziecka. Najmłodsze mają 12-13 lat, najstarsze - ponad 50. |
Klienci agencji |
---|
Według raportu Rady Europy, z usług prostytutek przynajmniej raz w życiu skorzystało ponad 60 proc. mężczyzn w Polsce. Do domów publicznych chodzą najczęściej osoby w wieku 28-36 lat (stanowią około 43 proc. gości), potem w wieku 37-50 lat (22 proc.). Do własnych domów zapraszają prostytutki najczęściej osoby w wieku 40-55 lat. - Do agencji chodzą niemal wszyscy - biznesmeni, politycy, urzędnicy, policjanci, żołnierze, a nawet duchowni. Wiek też nie gra roli - z prostytutkami spotykają się nastolatkowie, dla których ma to być pierwszy raz, i emeryci, którzy próbują leczyć w ten sposób swoje problemy z potencją - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Istnieją specjalne agencje dla VIP-ów albo wyłącznie dla artystów (w Krakowie i Łodzi). Przeciętny bywalec agencji odwiedza je siedem razy w roku, ale są też rekordziści korzystający z ich usług ponad sto razy w roku. Dla stałych klientów są specjalne karty, sezonowe obniżki i promocje. Można wynajmować stałą prostytutkę - za zryczałtowaną opłatę, można prostytutki wynajmować na wyjazdy służbowe lub wakacyjne. |
Cennik usług erotycznych |
---|
usługi specjalne, płatne dodatkowo
|
Janusz Lewandowski poseł Platformy Obywatelskiej Jestem przeciwnikiem hipokryzji w życiu publicznym: wolałbym, abyśmy mieli legalne domy publiczne pod kontrolą państwa niż nielegalne, działające w szarej strefie. Michał Listkiewicz prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Jeśli korzystanie z domów publicznych komuś pomaga, to czemu nie. Powinno być tak jak na Węgrzech, gdzie są legalne domy publiczne, a prostytucję traktuje się tak samo jak usługi fryzjera. Karol Strasburger aktor Brak kontroli nad prostytucją naraża na obcowanie z domami publicznymi wbrew naszej woli, co przejawia się w sąsiadowaniu z agencją towarzyską drzwi w drzwi. Leon Niemczyk aktor Powszechnie wiadomo, że pod nazwą "agencja towarzyska" kryje się zwyczajny burdel. Zarówno w Hamburgu, jak i Tokio czy Damaszku są tzw. dzielnice miłości. Dlaczego nie mają być dobrym rozwiązaniem u nas? Jan Tomaszewski były bramkarz, komentator sportowy Legalne domy publiczne istnieją w wielu krajach świata, więc dlaczego mielibyśmy iść pod prąd? Legalizacja domów publicznych pomoże wyeliminować tzw. szarą strefę, dlatego skorzysta na tym każdy obywatel. Tomasz Raczek dziennikarz Nie przeszkadza mi obecność domów publicznych, wręcz przeciwnie - przeszkadza mi to, że są nielegalne. Ich zalegalizowanie może zapobiec powiązaniom ze światem przestępczym. |
Seks w Internecie |
---|
Już ponad tysiąc agencji towarzyskich ma własne serwisy w Internecie: najwięcej ze Szczecina, Warszawy, Poznania i Górnego Śląska. Na stronach WWW można obejrzeć zdjęcia prostytutek, poznać ceny i dowiedzieć się o liczbie wolnych pokoi. Są też agencje, z których korzystać można wyłącznie za pośrednictwem Internetu. Po obejrzeniu zdjęć oferowanych pań zamawiający wypełnia specjalny formularz, wpisuje, którą prostytutkę wybiera, ile czasu chce z nią spędzić i za jakie usługi dodatkowe zamierza zapłacić. Płatności dokonuje się kartą kredytową on-line. Nie brakuje również stron hobbystów prezentujących w sieci własne przewodniki po agencjach towarzyskich w największych miastach albo w całych regionach. W sieci są także witryny założone przez zagranicznych bywalców polskich agencji towarzyskich, którzy wymieniają się uwagami, polecają sobie konkretne miejsca, przestrzegają przez agencjami. |
Czy należy zalegalizować domy publiczne? | |
---|---|
TAK | NIE |
Marta Fogler posłanka Platformy Obywatelskiej Skoro najstarszy zawód świata funkcjonuje do dziś, to znaczy, że jest potrzebny. Głównym argumentem przemawiającym za legalizacją domów publicznych w Polsce jest to, że prostytutki musiałyby płacić podatki od swojej działalności. Byłaby również pod kontrolą ich kondycja zdrowotna. Korzystnym rozwiązaniem byłoby skumulowanie domów publicznych w jednym miejscu, tak aby nie narażać przypadkowych osób na obrazę uczuć religijnych czy moralności. | Janusz Piechociński poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Tego, co jest marginesem, nie należy uwiarygodniać. Legalizacja domów publicznych nie rozwiąże problemu, wręcz przeciwnie, gwałtownie zwiększy zasięg ich działania. Tak jak potępiam prostytucję przydrożną ze względu na warunki sanitarne, tak sprzeciwiam się zaakceptowaniu jakiejkolwiek formy prostytucji poprzez legalizację domów publicznych. |
Adam Hanuszkiewicz aktor i reżyser Nie mam nic przeciwko domom publicznym czy osobom, które korzystają z usług prostytutek. Historia jest najlepszym dowodem na to, że nie można wygrać walki z prostytucją. A skoro tak, to lepiej zalegalizować domy publiczne, niż pozwolić, by funkcjonowały w tak nie zorganizowany i nie kontrolowany sposób. Prostytucja jest zawodem, co prawda często bolesnym i upokarzającym, ale jednak zawodem, który powinien mieć swoje prawa. | Paweł Poncyliusz poseł Prawa i Sprawiedliwości Jeżeli ktoś myśli, że legalizacja domów publicznych oznacza kontrolę nad prostytucją, to się myli. W krajach, w których domy publiczne zalegalizowano, nie spadła ani liczba osób, które wykonują zawód prostytutki, ani liczba tych, którzy z ich usług korzystają. Ponadto legalizacja sprawi, że będzie postępował rozkład moralności opartej na wartościach chrześcijańskich. To zagrożenie przede wszystkim dla młodych ludzi. |
Więcej możesz przeczytać w 31/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.