Lech Kaczyński mówił na wtorkowym wiecu w stolicy Gruzji, że przywódcy Polski, Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy przyjechali tam, by podjąć walkę. Jak dodał, "po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi (Rosja) pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie!" - powiedział prezydent.
Politycy SLD ocenili wystąpienie w Tbilisi jako "wojenne" i "rusofobiczne". Z kolei w opinii szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, było nadmiernie emocjonalne.
"Wiedziałem co powiedzieć w sytuacji, gdy armia rosyjska wkracza na terytorium obcego państwa, nawet przekracza granice terytorium, które mają nieco odrębny status, choć są integralną częścią Gruzji (...), to wtedy się mówi, że nie wolno powiedzieć elementarnej prawdy" - argumentował w czwartek L. Kaczyński.
Jak dodał, mówił "oczywistą prawdę", którą "trzeba przekazać światu". L. Kaczyński powtórzył jednocześnie, że Polska nie zrezygnuje z zasady integralności Gruzji.
Prezydent podkreślił, że był "zdumiony", gdy usłyszał, że chce wciągnąć Polskę w konflikt z Rosją.
"Czyli, że w istocie w stosunku do tego konfliktu powinniśmy być neutralni. Tutaj wielkie państwo, które także nas oprymowało - czyli krótko mówiąc było kimś takim, kto powoduje, żeby Polska była w pewnej opresji, znaczy krótko mówiąc, że nie miała niepodległości, że nie miała swobody wyboru ustroju i tak dalej - że to państwo napada na inne, a Polska powinna być neutralna. No, to jest coś, czego ja zrozumieć nie potrafię" - mówił prezydent.
Zdaniem Lecha Kaczyńskiego tego typu "realpolitik" może się skończyć "wtedy, gdy ktoś zaatakuje Polskę i powie, że zimna +realpolitik+ nakazuje nie reagować".
Prezydent był również pytany o samą podróż do Gruzji i dlaczego rządowy samolot nie poleciał bezpośrednio do Tbilisi, jak chciał Lech Kaczyński - tylko do Azerbejdżanu skąd uczestnicy misji udali się do stolicy Gruzji samochodami.
L. Kaczyński powiedział, że wydał w tej sprawie "polecenia różnym dużo wyższym niż pilot oficerom Wojska Polskiego". "I oni zresztą zrealizowali moje polecenia i wydali rozkaz na piśmie" - dodał.
Dopytywany czy zatem lot do Azerbejdżanu to była "autonomiczna decyzja samego pilota", prezydent podkreślił, że "chciałby sobie potrafić odpowiedzieć" na to pytanie.
Jak dodał, to była sytuacja, o której będzie rozmawiał m.in. z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysławem Stasiakiem i szefem Sztabu generalnego Wojska Polskiego gen. Franciszkiem Gągorem, którego kadencja - zaznaczył L. Kaczyński - "dobiega końca powoli".pap, keb