"Dlatego bardzo szybko znaleźli się chętni, aby przyjść z pomocą +swojemu człowiekowi+, który tak nienawidzi Moskwy. Przywódcy Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii specjalnie przylecieli do Tbilisi, aby wyrazić poparcie dla Saakaszwilego" - pisze dziennik.
"Jeśli krótko streścić istotę wszystkich przemówień wygłoszonych w ten wieczór, to sprowadzała się ona do tego, że Rosja jest historycznym wrogiem przybyłych tam liderów i Europa powinna się nauczyć ostro sprzeciwiać się Moskwie" - relacjonuje "Rossijskaja Gazieta".
Moskiewski dziennik odnotowuje, że "w środę wybuchł wprawdzie skandal, gdyż MSZ Polski oświadczyło, iż wszystko co prezydent tego państwa powiedział w Gruzji należy uważać za jego prywatną opinię".
"Wszelako to było po fakcie. Pięciu prezydentów swoją obecnością na wiecu w Tbilisi wyraziło poparcie dla idei, zawartych w wystąpieniu gruzińskiego prezydenta, który nazwał swój kraj forpocztą Europy w walce z Rosją" - wskazuje "Rossijskaja Gazieta".
Dziennik podkreśla, że "ponownie walczyć z Moskwą Saakszwili, nie wiedzieć czemu, proponuje innym - Gruzja, według niego, swoją krew już przelała". "Z +krucjatą+ przeciwko Rosji, zdaniem Tbilisi, powinno wyruszyć NATO. Natomiast Gruzja chętnie udostępni wojskom Sojuszu swój teatr działań wojennych" - dodaje "Rossijskaja Gazieta".
Rządowy dziennik zaznacza, że "wewnątrz NATO jest wystarczająco wielu takich, którzy trzeźwo oceniają zagrożenia, związane z dalszym zbliżeniem bloku z Tbilisi". "Niewykluczone, że wyraźne dążenie zakaukaskiego prezydenta Saakaszwilego do przekształcenia Europy w strefę politycznych i ekonomicznych bojów z Moskwą jest zgodne ze strategicznymi planami Waszyngtonu, jednak nie cieszy mieszkańców Starego Kontynentu" - pisze "Rossijskaja Gazieta".
"Nikt - za wyjątkiem kilku krajów Europy Środkowowschodniej - nie spieszy się, by wcielić w życie gruziński plan rozciągnięcia wokół Rosji nowej żelaznej kurtyny" - wskazuje dziennik.
Z kolei "Izwiestija" wybijają, że "w czasie, gdy świat patrzył na tragedię w Osetii Południowej, gdzie pokojowo nastawieni ludzie opłakiwali żony, ojców i dzieci, niektórym zagranicznym liderom przyszło do głowy uprawiać własną polityczną reklamę na krwi".
"Na coś takiego nie zdecydowano się nawet w Waszyngtonie" - podkreśla gazeta.
"To, do czego zniżyć się możnym tego świata nie pozwalają zasady przyzwoitości, z przyjemnością uczynili prezydenci Ukrainy, Estonii, Polski i Litwy - Wiktor Juszczenko, Toomas Hendrik Ilves, Lech Kaczyński i Valdas Adamkus, a także premier Łotwy - Ivar Godmanis" - wskazują "Izwiestija".
"Przed wami stoją przywódcy czterech krajów NATO, a powinno było stać 21" - tak przytacza gazeta słowa prezydenta Kaczyńskiego, dodając, że "na pewno podniosą one cenę zainstalowania w Polsce amerykańskiego radaru" (NATO liczy 26 członków ).
Swój tekst "Izwiestija" tytułują: "Sojuszniczkowie".
Natomiast "Kommiersant" zwraca uwagę, że "przywódcy Polski, krajów bałtyckich i Ukrainy przyjechali do Tbilisi już po tym, jak Rosja poinformowała o wstrzymaniu działań wojennych, dlatego ich misję trudno uznać za pokojową".
Dziennik zauważa, że "przywódcy pięciu krajów mówili, iż ich celem jest wyrażenie poparcia dla Gruzji i obrona jej prawa do niezawisłości".
"Jednak w rzeczywistości piątka zachodnich sąsiadów Rosji udała się do Tbilisi, by bronić siebie. (...) Wygląda na to, że liderzy pięciu państw postanowili na gorąco na gruzińskim przykładzie przekonać Zachód, przede wszystkim USA, do osłonięcia ich bardziej niezawodnym parasolem wojskowo-politycznym" - pisze "Kommiersant".
Według moskiewskiej gazety, "takie rachuby już się sprawdzają". "Choć rząd premiera Donalda Tuska skrytykował blitz-wizytę Lecha Kaczyńskiego, to jednak natychmiast z radością obwieścił, że z powodu wydarzeń na Kaukazie USA są teraz gotowe przyznać Polsce +realne gwarancje bezpieczeństwa+ w zamian za rozmieszczenie na jej terytorium obiektów ich tarczy rakietowej" - wyjaśnia "Kommiersant".
Zdaniem dziennika, "właśnie to można uznać za pierwszy konkretny międzynarodowy efekt wojny w Gruzji".
pap, keb