Legia Warszawa - FK Moskwa 1:2 (0:0)
Bramki: dla Legii - Roger Guerreiro (67); dla FK Moskwa - Edgaras Cesnauskis (52), Aleksander Samiedow (64).
Żółte kartki: Pance Kumbev, Miroslaw Radovic (Legia), Witalij Kaleszyn, Dmitrij Godunok, Edgaras Cesnauskis, Stanisław Iwanow (FK Moskwa)
Sędzia: Jouni Hyytia (Finlandia). Widzów: ok. 6000.
Legia Warszawa: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Wojciech Szala, Dickson Choto (17-Pance Kumbev), Tomasz Kiełbowicz - Miroslav Radovic, Aleksander Vukovic, Maciej Iwański, Roger Guerreiro, Maciej Rybus (46-Sebastian Szałachowski) - Takesure Chinyama (69-Piotr Giza)
FK Moskwa: Jurij Żywnow - Kirył Nababkin, Mariusz Jop, Dmitrij Godunok, Witalij Kaleszyn - Tomas Ciżek (85-Aleksandru Epureanu), Stanisław Iwanow, Piotr Bystrow, Aleksiej Riebko (59-Aleksander Samiedow), Edgaras Cesnauskis - Aleksander Stawpiec (46-Hector Bracamonte)
W pierwszej połowie piłkarze obu zespołów poruszali się po boisku w wolnym, a nawet ślamazarnym tempie i nie potrafili przeprowadzić żadnej składnej akcji. Obaj szkoleniowcy ustawili zespoły z jednym wysuniętym napastnikiem, więc gra toczyła się głównie w środku pola, gdzie jednak zawodnicy mieli problem z wymianą choćby kilku dokładnych podań.
Pod obiema bramkami doszło w tej części gry do jednak groźnej sytuacji. W 41. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Tomasza Kiełbowicza Roger Guerreiro posłał piłkę głową minimalnie nad poprzeczką.
Po kwadransie trener Jan Urban musiał dokonać pierwszej zmiany, gdyż nieatakowany przez rywala Dickson Choto doznał kontuzji i mimo interwencji lekarzy nie mógł kontynuować gry.
Mierny poziom gry sprawił, że warszawscy kibice swoje zainteresowanie przenieśli na kwestie polityczne związane z rosyjskim przeciwnikiem Legii i kilkakrotnie głośno skandowali: "Gruzja, Gruzja".
Po przerwie bardziej zdecydowanie zaatakowali goście i szybko objęli prowadzenie. W 52. minucie akcję zainicjował brazylijski rezerwowy Hector Bracamonte, uruchamiając na prawym skrzydle Kiryła Nababkina, którego dośrodkowanie zamienił na gola zamykający akcję Litwin Edgaras Cesnauskis.
Choć poziom gry nie był wyższy niż w pierwszej połowie, to posypały się bramki. W 64. minucie, przy biernej postawie obrońców gospodarzy, Aleksander Samiedow wbiegł w pole karne i płaskim strzałem pokonał Jana Muchę. Trener rosyjskiego zespołu, znany przed laty piłkarz Oleg Błochin, wyskoczył z ławki rezerwowych i w geście triumfu zacisnął pięść, bo jego podopieczni sprawiali wcześniej wrażenie, że remis w pełni ich zadowala, a prowadzili już różnicą dwóch bramek.
Humor popsuli nieco Błochinowi chwilę później na spółkę Maciej Iwański i Roger Guerreiro. Były gracz Zagłębia Lubin minął dwóch rosyjskich obrońców przy linii końcowej, a wyłożoną jak na talerzu przez niego piłkę Brazylijczyk z polskim paszportem pewnie umieścił w bramce.
Legioniści, dążąc do wyrównania, przyspieszyli, ale z uderzenia skutecznie wybijali ich piłkarze z Moskwy, którzy przy każdym starciu aktorsko upadali na murawę i wymuszali na arbitrze przerwanie gry. Na boisku zrobiło się nerwowo, a sędzia z Finlandii momentami nie panował nad sytuacją. Miroslav Radovic i Edgaras Cesnauskis mieli sporo szczęścia, że scysja między nimi nie zakończyła się wcześniejszym odesłaniem do szatni.
Wynik nie uległ już zmianie i rosyjska ekipa jest przed rewanżem znacznie bliżej awansu do pierwszej rundy Pucharu UEFA niż wicemistrz Polski.pap, em