"Tarcza, która, co warto podkreślić, nie jest bronią ofensywną, ma ochraniać nas i naszych sojuszników przed atakiem rakietowym. Tarcza jako instalacja wyłącznie obronna nie jest wymierzona w kogokolwiek. Dlatego też nikt, kto ma dobre intencje względem nas, czyli świata zachodniego, nie powinien się jej obawiać" - podkreślił prezydent w telewizyjnym wystąpieniu we wtorek wieczorem.
Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podpiszą w środę w Warszawie umowę w sprawie instalacji w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. W uroczystości, która odbędzie się w Kancelarii Premiera, weźmie udział także prezydent Lech Kaczyński oraz szef rządu Donald Tusk.
Lech Kaczyński zaznaczył, że Polska w tej sprawie podejmuje "suwerenną decyzję", gdyż - jak ocenił - ma do niej prawo jako kraj niepodległy, który sam decyduje o swojej polityce. "Nikt nie może dyktować Polsce co ma robić. Te czasy minęły. I każdy z sąsiadów musi dziś żyć ze świadomością, że nasza Ojczyzna nie da się już nikomu podporządkować i zastraszyć" - podkreślił.
Według prezydenta Polska - podpisując umowę w sprawie tarczy - "uczyniła krok dla umocnienia swej pozycji w świecie". "Robiłem, robię i będę robił wszystko, by Polska była coraz silniejsza i coraz bezpieczniejsza. W tych wielkich zadaniach nie ma miejsca na pogoń za tanią popularnością, na medialne sztuczki i polityczne gierki" - powiedział Lech Kaczyński.
"W ostatecznym rachunku ważna jest tylko Polska. Polska, która znów uczyniła krok dla umocnienia swej pozycji w świecie" - oświadczył prezydent.
"Wykonaliście dla Polski dobrą pracę" - mówił prezydent, dziękując poprzedniemu i obecnemu rządowi, dyplomatom oraz wysokim urzędnikom państwowym za negocjacje w sprawie tarczy antyrakietowej.
"Podpisanie umowy z Amerykanami to ważny element w moim planie dla Polski. Kiedy dwa i pół roku temu obejmowałem urząd prezydenta Rzeczypospolitej dwa wielkie zadania, które stały przed Polską po roku 1989, były wypełnione. Byliśmy członkami NATO i Unii Europejskiej. To dzieło moich poprzedników i należy się im za to wdzięczność i szacunek" - podkreślił prezydent.
Lech Kaczyński ocenił, że instalacja tarczy w Polsce to nie tylko wzmocnienie naszej pozycji w świecie, ale także jasny dowód na umocnienie naszego sojuszu z najsilniejszym państwem świata - z USA.
"Jest to niezwykle ważne, bo choćby ostatnie dni pokazują, że Stany Zjednoczone są w stanie twardo występować w obronie swych sojuszników" - podkreślił prezydent, mówiąc, że właśnie dlatego od samego początku był osobiście bardzo zaangażowany w ten projekt.
"Robiłem wszystko, by z jednej strony przekonać do jego przyjęcia tu w Polsce, a z drugiej strony wskazywać naszym amerykańskim przyjaciołom na potrzebę ich znaczącego zaangażowania w polityczne i militarne umocnienie naszego sojuszu. Dziś tak się właśnie dzieje" - mówił Lech Kaczyński.
"I dlatego chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomogli mi urzeczywistnić ten ważny dla Polski plan" - dodał prezydent.
Lech Kaczyński ocenił, że udało mu się podnieść na "bardzo wysoki poziom" stosunki z niedocenianymi wcześniej sąsiadami - dzięki czemu "Polska jest dziś uważana za lidera naszego regionu".
"Razem z Litwą, Łotwą i Estonią, czyli państwami Unii i NATO, razem z aspirującymi do niej Ukrainą, Gruzją i Azerbejdżanem zbudowaliśmy blok państw, którego głos bardzo mocno liczy się na Zachodzie" - powiedział prezydent.
Według niego "dramatyczne wydarzenia ostatniego tygodnia były okazją, by przypomnieć światu, że Polska jest krajem odważnym, a jednocześnie skutecznym, by przypomnieć światu, że hasło przodków: +za naszą i waszą wolność+ jest nadal żywe w polskich sercach".
W ocenie prezydenta dobra współpraca z partnerami z naszego regionu, ale także z największymi państwami Unii, umożliwiła mu wynegocjowanie "dobrego dla Polski Traktatu Lizbońskiego". Traktat ten - mówił - "będąc dzieckiem mądrego kompromisu, dobrze wpisuje nasz polski interes w interes wspólnoty, która jest przecież przyszłością Rzeczypospolitej".
Prezydent ocenił, że razem z naszymi przyjaciółmi "potrafimy przypomnieć zachodnim sojusznikom, że nasza perspektywa i nasze historyczne doświadczenie powinny być uwzględnione w praktycznej polityce UE i NATO". Według niego "ostatnie dni pokazują bardzo pozytywną ewolucję naszych zachodnich partnerów w tym zakresie".
Lech Kaczyński powiedział też, że stanął przed nim obowiązek wypełnienia "konkretną treścią" polskiej obecności w NATO i Unii.
"Podjąłem się tego zadania odrzucając dwie skrajności. Z jednej strony powiedziałem +nie+ tym, którzy dla samodzielnej polityki naszego kraju we współczesnym świecie nie widzieli miejsca, tym którzy uznali, że Polska zawsze i wszędzie musi się podporządkować innym. Z drugiej strony odrzuciłem wizję, w której Polska miała być oblężoną twierdzą czy skansenem, nie rozumiejącym współczesnego świata i zachodzących w nim zmian" - zaznaczył prezydent.
Podkreślił, że w ostatnim okresie - gdy musiał podejmować "trudne decyzje" - otrzymał liczne dowody wsparcia i sympatii. "Chciałem za nie serdecznie podziękować. Urząd prezydenta Rzeczypospolitej, który dzięki waszemu wyborowi sprawuję, to ogromna odpowiedzialność przed Polakami żyjącymi tu i teraz, ale także przed przyszłymi pokoleniami" - powiedział.
pap, keb