Jeszcze dwa tygodnie przed przyjazdem Jana Pawła II do Polski włoska prasa spekulowała, że wizyta papieża w kraju może zostać znacznie przedłużona
Jan Paweł II pomaga rządowi Millera wyjść z kłopotów - komentują zachodni dziennikarze
To miała być największa niespodzianka tej pielgrzymki, ogłoszona dopiero w Polsce. Powodem tych przypuszczeń był fakt, że urzędnicy watykańskiej kurii wynajęli trzy wille w okolicach Zakopanego. Papież miał tam spędzić krótkie wakacje (zwykle o tej porze roku odpoczywał dwa tygodnie w Dolomitach lub Alpach). Niespodzianki jednak nie było, prawdopodobnie dlatego, że - jak uważają niektórzy komentatorzy - Jan Paweł II jest poddawany terapii w Rzymie i w letniej rezydencji w Castelgandolfo (czego nie dało się zorganizować w Zakopanem). Podobno dzięki tej terapii papież nie ma kłopotów z mową, zmniejszyło się też drżenie prawej ręki i prawej części ciała, co było widać podczas wystąpienia na lotnisku w Balicach. Po raz pierwszy od dawna Jan Paweł II sam zszedł po schodach z samolotu.
Jan Paweł II - narodowy terapeuta
Zachodnich dziennikarzy zaskoczyło to, że prawie cały rząd i znaczna część najwyższych urzędników prezydenta przeniosła się do Krakowa. Komentowano, że przyjazd papieża w trudnym dla Polski momencie może złagodzić panujące napięcia. Jest szansa, że jesień nie będzie w Polsce gorąca, bo wszyscy poczują się jakoś wzmocnieni i uspokojeni słowami Jana Pawła II. Polacy potrzebują teraz wsparcia, bo wielu zaczęło popadać w desperację, co było widać ostatnio nie tylko w Szczecinie.
Papież powiedział Polakom, żeby się nie lękali, bo "kraj zmierza odważnie ku nowym horyzontom rozwoju", co wielu komentatorów zinterpretowało jako zachętę do wyzbycia się strachu przed przyszłością (w Unii Europejskiej). "Polacy potrzebują wsparcia, potrzebują siły i nadziei" - mówił prezydent Kwaśniewski. Obecna sytuacja jest podobna do tej z 1991 r., gdy papież również tonował lęki Polaków przed przyszłością w nowej, rynkowej rzeczywistości.
- Polscy politycy mogą dzięki tej pielgrzymce zyskać niezbędny dla sprawnego rządzenia pokój społeczny. Ich zaangażowanie w to, by stworzyć dobry klimat, jest więc zrozumiałe. Bodaj najwięcej do zyskania ma premier Leszek Miller, który w Watykanie ma dobre notowania - po tym jak kilka lat temu poparł konkordat, a teraz dobrze współpracuje z Kościołem w komisji wspólnej - zauważa dziennikarz włoskiego radia. "Jan Paweł II pomaga rządowi Millera wyjść z kłopotów" - stwierdził komentator niemieckiej telewizji ARD. Włoscy dziennikarze towarzyszący Janowi Pawłowi II podkreślają, że papieskie wizyty w Polsce zawsze miały nadzwyczajny wpływ na społeczeństwo i polityków, bo papież jest postrzegany nie tylko jako głowa Kościoła, ale też najbardziej wpływowy polski polityk. Tylko Marco Politi, komentator "La Re-pubblica", stwierdził, że papież jest wyraźnie rozczarowany Polską, którą zobaczył, bo nie dostrzegł ducha dawnej solidarności. Kilka włoskich gazet dało ten sam tytuł artykułom o pielgrzymce: "Przyjeżdżam zobaczyć, co zrobiliście z odnalezioną wolnością".
Wawel kontra pałac arcybiskupi
Strona rządowa nalegała, aby spotkania z prezydentem i premierem odbyły się na Wawelu. Przedstawiciele Watykanu uważali, że ponieważ są to audiencje prywatne, właściwszym miejscem będzie pałac arcybiskupi.
- Wawel jest symbolem władzy świeckiej. Gdyby tam odbywały się spotkania, papież musiałby się udać do prezydenta i premiera, a nie odwrotnie - tłumaczy ksiądz Kazimierz Sowa, odpowiedzialny za medialną stronę pielgrzymki, prezes Radia Plus. Prezydentowi Kwaśniewskiemu zależało, aby w spotkaniu z Janem Pawłem II uczestniczyła także jego żona. Strona watykańska zgodziła się tylko, żeby Jolanta Kwaśniewska wzięła udział w powitaniu poprzedzającym spotkanie. Zrekompensowała jej to TVP, która dwa dni przed rozpoczęciem pielgrzymki wyemitowała film relacjonujący wizytę Kwaśniewskiej - wraz z dziećmi chorymi na raka - u papieża w Watykanie.
Przedstawicielom rządu udało się zorganizować spotkanie papieża nie tylko z Leszkiem Millerem, ale również z wicepremierami Jarosławem Kalinowskim i Markiem Polem oraz z Markiem Wagnerem, szefem kancelarii premiera, Grzegorzem Rydlewskim, szefem doradców premiera, i Tadeuszem Iwińskim, doradcą szefa rządu do spraw międzynarodowych. Zgodnie z protokołem dyplomatycznym podczas rozmowy Jana Pawła II z Aleksandrem Kwaśniewskim premier Miller rozmawiał z kardynałem Angelo Sodano, sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej. Taka rozmowa powinna się odbyć w obecności ambasadora RP przy Watykanie Hanny Suchockiej, co stronie rządowej nie bardzo odpowiadało. Dopiero gdy strona watykańska oficjalnie zapytała, czy pani ambasador stawiane są jakieś oficjalne zarzuty, wycofano się z pomysłu spotkania bez niej.
Po mszy w Łagiewnikach do zakrystii przywitać papieża udała się międzynarodowa delegacja ponad podziałami: były prezydent Lech Wałęsa, premier Leszek Miller i Viktor Orbán, były premier Węgier.
Bliżej papieża!
Tak jak podczas poprzednich pielgrzymek wielu polityków chce zdyskontować pobyt Jana Pawła II w ojczyźnie. - Mam wrażenie, że dwie godziny w cieniu papieża znaczą dla wielu naszych polityków więcej niż cztery lata w parlamencie - mówi ksiądz Kazimierz Sowa. Już po sposobie przygotowań do wizyty widać, jak rządowi zależało na jej dobrej ocenie. Po raz pierwszy przedstawiciele władz, wraz z dziennikarzami TVP, objeżdżali miejsca, które miał odwiedzić papież. Urządzano spektakularne ćwiczenia służb specjalnych, również pokazywane w telewizji. - Wszystkie przygotowania odbywały się w świetle jupiterów, co budziło zdziwienie strony watykańskiej, bo tego typu przedsięwzięcia są raczej utajniane - mówi Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Determinacja polityków, by się znaleźć jak najbliżej papieża, często była przyczyną niepotrzebnych incydentów. W 1999 r. w Toruniu ochrona Alicji Grześkowiak, wówczas marszałek Senatu, wniosła do strefy "O" klęcznik. BOR usiłowało interweniować, ale zostało odsunięte przez panią marszałek. Dopiero zdecydowany sprzeciw służb watykańskich sprawił, że klęcznik wyniesiono. Podczas tej samej pielgrzymki Marian Krzaklewski, wówczas przewodniczący AWS, by spotkać się z papieżem, odwiedził aż jedenaście miejscowości.
Największe szanse na przyjęcie przez papieża mają zwykle szefowie MSWiA, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo podczas pielgrzymek. W 1997 r. na prywatnej audiencji został przyjęty Leszek Miller, wtedy kierujący MSWiA. Dwa lata później zaszczytu tego dostąpił Janusz Tomaszewski, szef MSWiA w rządzie Jerzego Buzka, odwiedzając (wraz z rodziną) papieża nad Wigrami.
Największe wyróżnienie spotkało prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który na zakończenie pielgrzymki w 1999 r. został jako jedyny polityk na świecie zaproszony do papa-mobilu. Strona kościelna twierdzi, że do tego bezprecedensowego wydarzenia doszło z powodów organizacyjnych. Pożegnalne spotkanie papieża z prezydentem miało się odbyć w saloniku dla VIP-ów na krakowskim lotnisku Balice. Helikopter, którym przyleciał papież, spóźnił się jednak i Marek Ungier, prezydencki minister, zwrócił się z prośbą do biskupa Stanisława Dziwisza (sekretarza papieża), aby zaaranżować tę rozmowę gdzie indziej, bo prezydent ma jeszcze coś ważnego do przekazania Janowi Pawłowi II. Strona watykańska zgodziła się więc, aby Kwaśniewski towarzyszył papieżowi w papamobilu.
- To, jak długo konkretny polityk rozmawia z papieżem i ile razy się z nim spotyka, nie jest wcale najważniejsze. Istotne jest to, na ile polscy politycy są teraz w stanie zdyskontować stonowanie emocji społeczeństwa i obniżenie lęku przed przyszłością, do czego papież doprowadził. Ruch jest więc teraz po stronie władzy - mówi prof. Ireneusz Białecki, socjolog.
To miała być największa niespodzianka tej pielgrzymki, ogłoszona dopiero w Polsce. Powodem tych przypuszczeń był fakt, że urzędnicy watykańskiej kurii wynajęli trzy wille w okolicach Zakopanego. Papież miał tam spędzić krótkie wakacje (zwykle o tej porze roku odpoczywał dwa tygodnie w Dolomitach lub Alpach). Niespodzianki jednak nie było, prawdopodobnie dlatego, że - jak uważają niektórzy komentatorzy - Jan Paweł II jest poddawany terapii w Rzymie i w letniej rezydencji w Castelgandolfo (czego nie dało się zorganizować w Zakopanem). Podobno dzięki tej terapii papież nie ma kłopotów z mową, zmniejszyło się też drżenie prawej ręki i prawej części ciała, co było widać podczas wystąpienia na lotnisku w Balicach. Po raz pierwszy od dawna Jan Paweł II sam zszedł po schodach z samolotu.
Jan Paweł II - narodowy terapeuta
Zachodnich dziennikarzy zaskoczyło to, że prawie cały rząd i znaczna część najwyższych urzędników prezydenta przeniosła się do Krakowa. Komentowano, że przyjazd papieża w trudnym dla Polski momencie może złagodzić panujące napięcia. Jest szansa, że jesień nie będzie w Polsce gorąca, bo wszyscy poczują się jakoś wzmocnieni i uspokojeni słowami Jana Pawła II. Polacy potrzebują teraz wsparcia, bo wielu zaczęło popadać w desperację, co było widać ostatnio nie tylko w Szczecinie.
Papież powiedział Polakom, żeby się nie lękali, bo "kraj zmierza odważnie ku nowym horyzontom rozwoju", co wielu komentatorów zinterpretowało jako zachętę do wyzbycia się strachu przed przyszłością (w Unii Europejskiej). "Polacy potrzebują wsparcia, potrzebują siły i nadziei" - mówił prezydent Kwaśniewski. Obecna sytuacja jest podobna do tej z 1991 r., gdy papież również tonował lęki Polaków przed przyszłością w nowej, rynkowej rzeczywistości.
- Polscy politycy mogą dzięki tej pielgrzymce zyskać niezbędny dla sprawnego rządzenia pokój społeczny. Ich zaangażowanie w to, by stworzyć dobry klimat, jest więc zrozumiałe. Bodaj najwięcej do zyskania ma premier Leszek Miller, który w Watykanie ma dobre notowania - po tym jak kilka lat temu poparł konkordat, a teraz dobrze współpracuje z Kościołem w komisji wspólnej - zauważa dziennikarz włoskiego radia. "Jan Paweł II pomaga rządowi Millera wyjść z kłopotów" - stwierdził komentator niemieckiej telewizji ARD. Włoscy dziennikarze towarzyszący Janowi Pawłowi II podkreślają, że papieskie wizyty w Polsce zawsze miały nadzwyczajny wpływ na społeczeństwo i polityków, bo papież jest postrzegany nie tylko jako głowa Kościoła, ale też najbardziej wpływowy polski polityk. Tylko Marco Politi, komentator "La Re-pubblica", stwierdził, że papież jest wyraźnie rozczarowany Polską, którą zobaczył, bo nie dostrzegł ducha dawnej solidarności. Kilka włoskich gazet dało ten sam tytuł artykułom o pielgrzymce: "Przyjeżdżam zobaczyć, co zrobiliście z odnalezioną wolnością".
Wawel kontra pałac arcybiskupi
Strona rządowa nalegała, aby spotkania z prezydentem i premierem odbyły się na Wawelu. Przedstawiciele Watykanu uważali, że ponieważ są to audiencje prywatne, właściwszym miejscem będzie pałac arcybiskupi.
- Wawel jest symbolem władzy świeckiej. Gdyby tam odbywały się spotkania, papież musiałby się udać do prezydenta i premiera, a nie odwrotnie - tłumaczy ksiądz Kazimierz Sowa, odpowiedzialny za medialną stronę pielgrzymki, prezes Radia Plus. Prezydentowi Kwaśniewskiemu zależało, aby w spotkaniu z Janem Pawłem II uczestniczyła także jego żona. Strona watykańska zgodziła się tylko, żeby Jolanta Kwaśniewska wzięła udział w powitaniu poprzedzającym spotkanie. Zrekompensowała jej to TVP, która dwa dni przed rozpoczęciem pielgrzymki wyemitowała film relacjonujący wizytę Kwaśniewskiej - wraz z dziećmi chorymi na raka - u papieża w Watykanie.
Przedstawicielom rządu udało się zorganizować spotkanie papieża nie tylko z Leszkiem Millerem, ale również z wicepremierami Jarosławem Kalinowskim i Markiem Polem oraz z Markiem Wagnerem, szefem kancelarii premiera, Grzegorzem Rydlewskim, szefem doradców premiera, i Tadeuszem Iwińskim, doradcą szefa rządu do spraw międzynarodowych. Zgodnie z protokołem dyplomatycznym podczas rozmowy Jana Pawła II z Aleksandrem Kwaśniewskim premier Miller rozmawiał z kardynałem Angelo Sodano, sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej. Taka rozmowa powinna się odbyć w obecności ambasadora RP przy Watykanie Hanny Suchockiej, co stronie rządowej nie bardzo odpowiadało. Dopiero gdy strona watykańska oficjalnie zapytała, czy pani ambasador stawiane są jakieś oficjalne zarzuty, wycofano się z pomysłu spotkania bez niej.
Po mszy w Łagiewnikach do zakrystii przywitać papieża udała się międzynarodowa delegacja ponad podziałami: były prezydent Lech Wałęsa, premier Leszek Miller i Viktor Orbán, były premier Węgier.
Bliżej papieża!
Tak jak podczas poprzednich pielgrzymek wielu polityków chce zdyskontować pobyt Jana Pawła II w ojczyźnie. - Mam wrażenie, że dwie godziny w cieniu papieża znaczą dla wielu naszych polityków więcej niż cztery lata w parlamencie - mówi ksiądz Kazimierz Sowa. Już po sposobie przygotowań do wizyty widać, jak rządowi zależało na jej dobrej ocenie. Po raz pierwszy przedstawiciele władz, wraz z dziennikarzami TVP, objeżdżali miejsca, które miał odwiedzić papież. Urządzano spektakularne ćwiczenia służb specjalnych, również pokazywane w telewizji. - Wszystkie przygotowania odbywały się w świetle jupiterów, co budziło zdziwienie strony watykańskiej, bo tego typu przedsięwzięcia są raczej utajniane - mówi Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Determinacja polityków, by się znaleźć jak najbliżej papieża, często była przyczyną niepotrzebnych incydentów. W 1999 r. w Toruniu ochrona Alicji Grześkowiak, wówczas marszałek Senatu, wniosła do strefy "O" klęcznik. BOR usiłowało interweniować, ale zostało odsunięte przez panią marszałek. Dopiero zdecydowany sprzeciw służb watykańskich sprawił, że klęcznik wyniesiono. Podczas tej samej pielgrzymki Marian Krzaklewski, wówczas przewodniczący AWS, by spotkać się z papieżem, odwiedził aż jedenaście miejscowości.
Największe szanse na przyjęcie przez papieża mają zwykle szefowie MSWiA, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo podczas pielgrzymek. W 1997 r. na prywatnej audiencji został przyjęty Leszek Miller, wtedy kierujący MSWiA. Dwa lata później zaszczytu tego dostąpił Janusz Tomaszewski, szef MSWiA w rządzie Jerzego Buzka, odwiedzając (wraz z rodziną) papieża nad Wigrami.
Największe wyróżnienie spotkało prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który na zakończenie pielgrzymki w 1999 r. został jako jedyny polityk na świecie zaproszony do papa-mobilu. Strona kościelna twierdzi, że do tego bezprecedensowego wydarzenia doszło z powodów organizacyjnych. Pożegnalne spotkanie papieża z prezydentem miało się odbyć w saloniku dla VIP-ów na krakowskim lotnisku Balice. Helikopter, którym przyleciał papież, spóźnił się jednak i Marek Ungier, prezydencki minister, zwrócił się z prośbą do biskupa Stanisława Dziwisza (sekretarza papieża), aby zaaranżować tę rozmowę gdzie indziej, bo prezydent ma jeszcze coś ważnego do przekazania Janowi Pawłowi II. Strona watykańska zgodziła się więc, aby Kwaśniewski towarzyszył papieżowi w papamobilu.
- To, jak długo konkretny polityk rozmawia z papieżem i ile razy się z nim spotyka, nie jest wcale najważniejsze. Istotne jest to, na ile polscy politycy są teraz w stanie zdyskontować stonowanie emocji społeczeństwa i obniżenie lęku przed przyszłością, do czego papież doprowadził. Ruch jest więc teraz po stronie władzy - mówi prof. Ireneusz Białecki, socjolog.
Więcej możesz przeczytać w 34/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.