Dowód nonsensu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister spraw wewnętrznych publicznie podarł swój dowód osobisty, uznając legitymowanie się nim za akt bezprawny i upokarzający
Zamiast wymieniać dowody osobiste, należałoby je zlikwidować

Posłowie zgotowali mu owację. Niestety, nie chodzi o szefa MSWiA Krzysztofa Janika i polskich parlamentarzystów. Zdarzyło się to pięćdziesiąt lat temu w Wielkiej Brytanii.
Używanie dowodów osobistych jest uzasadnione co najwyżej podczas wojny lub klęski żywiołowej. Dwa lata temu MSWiA przeforsowało projekt wydawania nowych dowodów, zamiast je po prostu zlikwidować. Dotychczas wymieniono zaledwie kilkanaście procent dowodów, więc można by jeszcze z tego pomysłu zrezygnować, oszczędzając ponad pół miliarda złotych. Sens miałoby ewentualnie wydawanie dokumentów tożsamości wyłącznie osobom, które nie mają prawa jazdy, paszportu lub legitymacji ubezpieczeniowej.

Dowód nieufności
Gdy niedawno w Wielkiej Brytanii powstał pomysł przywrócenia dowodów osobistych, obywatele uznali to za zamach na podstawowe swobody obywatelskie. W Stanach Zjednoczonych podstawowym dokumentem tożsamości jest prawo jazdy i legitymacja ubezpieczeniowa oraz - złożone zgodnie z prawdą - oświadczenie samego zainteresowanego. W wolnym świecie państwo wierzy bowiem w to, że obywatel jest tym, za kogo się podaje, i sprawdza się go dopiero wtedy, kiedy chodzi o pieniądze bądź w wypadku przestępstwa. Dlaczego nie może tak być również w Polsce?
Noszenie z sobą dowodu osobistego jest przejawem zniewolenia i uznawania samego siebie nie za obywatela demokratycznego państwa, lecz jego pokornego sługę. Tak jest do dzisiaj. Policjant nie ma bowiem prawa nas legitymować bez powodu. Nie wolno mu także żądać dowodu osobistego od osoby, której tożsamość zna. Niestety, takie postępowanie zdarza się bardzo często, mimo że jest to niczym nie uzasadniona szykana.

Obywatel wielokrotnie zidentyfikowany
Od stycznia 2001 r. obywatele RP otrzymują nowe plastikowe dowody osobiste wielkości karty płatniczej. Operacja wymiany ma się zakończyć w 2007 r., a jej koszt przekroczy prawdopodobnie miliard złotych. Przez pierwsze szesnaście miesięcy akcji wydano ponad dwa miliony nowych dowodów osobistych z błędem ortograficznym. Na dokumencie pojawił się niepoprawny angielski zwrot Parents given names (oznaczający imiona rodzica) zamiast Parents given names (imiona rodziców). Błąd nie wpływa na ważność dokumentu - to oficjalne stanowisko MSWiA. Jeśli jednak ktoś jest purystą językowym albo miłośnikiem angielskiego, to może sobie za 30 zł wyrobić nowy dowód (notabene w nowych polskich paszportach też pojawił się błąd ortograficzny, tym razem we francuskim tłumaczeniu).
Wzorowy obywatel III RP winien posiadać kilka dokumentów i dbać o to, aby wszelkie dane były w nich aktualne. Ma nas rozpierać duma z powodu plastikowego dowodu osobistego, paszportu buraczkowego koloru oraz zafoliowanego prawa jazdy. Powinniśmy też być dumni z tego, że nasze dane figurują w kilku bazach danych: PESEL, NIP, ZUS lub KRUS, RUM (kasa chorych). Jaki to ma sens? Czy nie wystarczyłby jeden zintegrowany system informatyczny i jeden dokument tożsamości? Paszport w czasach realnego socjalizmu leżał w komendzie milicji - wydawano go tylko wówczas, gdy udało się otrzymać zgodę na wyjazd zagraniczny. Teraz paszporty leżą w naszych szufladach. Paszport - skoro to konieczność - może z powodzeniem zastąpić dowód osobisty, który jest tylko przejawem zbytniego i niepotrzebnego zainteresowania obywatelem ze strony państwa.

Fikcja meldunkowa
Dowód osobisty jest całkowicie niepraktyczny. Jak bowiem wytłumaczyć konieczność zamieszczania w tym dokumencie adresu zamieszkania? Meldunek uwidoczniony w dowodzie osobistym to relikt realnego socjalizmu. Obowiązek meldunkowy nie jest zgodny ze standardami prawa międzynarodowego i podpisanymi przez Polskę konwencjami. W państwach Europy Zachodniej i Stanach Zjednoczonych nigdy nie było obowiązku meldunkowego. W Polsce sytuację dodatkowo komplikuje fakt, iż zameldowanie jest wyłącznie administracyjnym potwierdzeniem faktu przebywania w jakimś mieszkaniu. Nie ma ono nic wspólnego z prawem do zajmowania określonego lokalu. Co więcej, polskie prawo cywilne zna autonomiczne pojęcie "miejsce zamieszkania" - oznaczające adres, pod którym faktycznie można nas zastać, niezależnie od tego, czy jest ono położone 500 km od miejsca meldunku czy kilkaset metrów.
Wpisanie do dowodu osobistego adresu zameldowania przy każdej zmianie mieszkania rodzi konieczność wymiany dokumentu. To oczywisty absurd, tym bardziej w czasach coraz większej społecznej mobilności i powszechnej migracji. Jeśli już w dokumentach miałyby się pojawiać informacje często ulegające zmianie, to powinny być one zapisywane w postaci elektronicznej, na przykład w chipie. Tak właśnie jest w Malezji. W ubiegłym roku pojawiły się tam zintegrowane elektroniczne dokumenty typu SmartCard, będące jednocześnie dowodem osobistym, paszportem i prawem jazdy oraz osobistym bankiem istotnych danych medycznych (grupa krwi, alergie itp.).

Nowe na nowe
W MSWiA rozważa się obecnie wprowadzenie nowych dowodów osobistych, z którymi będziemy mogli się poruszać po Unii Europejskiej. Dotychczasowe - jak się okazuje - nawet po usunięciu błędu ortograficznego nie spełniają wszystkich wymagań, co oznacza, że prawie miliard złotych wyrzucono by w błoto. Na razie nikt nie rozważa możliwości uchylenia ustawy o dowodach osobistych i ewidencji ludności i zrezygnowania z dokumentów ograniczających wolność obywateli. Każdy obywatel III RP powinien więc wciąż pamiętać, że "kto uchyla się od obowiązku posiadania (lub wymiany) dowodu osobistego, podlega karze ograniczenia wolności do 1 miesiąca albo karze grzywny".


Pod ścisłą kontrolą
  • Obywatel Rzeczypospolitej Polskiej jest obowiązany posiadać dowód osobisty od ukończenia 18. roku życia (od 15. roku życia, jeżeli pozostaje w stosunku pracy lub nie zamieszkuje z osobami, pod których władzą rodzicielską lub opieką się znajduje).
  • Dowód wydaje - właściwy ze względu na miejsce zameldowania - organ gminy: wójt, burmistrz lub prezydent miasta.
  • Wniosek złożony w urzędzie gminy powinien zawierać:
    1. dwie aktualne fotografie "przedstawiające osobę bez nakrycia głowy i okularów z ciemnymi szkłami w taki sposób, aby ukazywały głowę w pozycji lewego półprofilu i z widocznym lewym uchem, z zachowaniem równomiernego oświetlenia twarzy"
    2. dowód uiszczenia opłaty za wydanie dowodu osobistego - 30 zł
    3. odpis skrócony aktu urodzenia (w wypadku osób, które nie wstąpiły w związek małżeński) albo skrócony odpis aktu małżeństwa
    4. na żądanie organu należy przedstawić poświadczenie obywatelstwa polskiego.
  • Dane osobiste, zeskanowane zdjęcie oraz podpis są zapisywane na dyskietce, która trafia do urzędu wojewódzkiego. Stamtąd siecią PeselNet informacje przesyła się do Centrum Personalizacji Dokumentów, w którym dowód zostaje wykonany. Gotowe dowody osobiste rozsyła się do powiatowych komend policji. Stamtąd odbierają je posłańcy. W końcu dowody trafiają do urzędów gmin, w których mogą odebrać je wnioskodawcy. Z kolei numery dowodów docierają siecią PeselNet do urzędów wojewódzkich, gdzie są kopiowane na dyskietki. W końcu odbierają je gminni urzędnicy.
Więcej możesz przeczytać w 35/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.