Nagrodzenie Balcerowicza przypomniałoby, że Europejczycy potrafią zrobić coś tak sprawnie jak Amerykanie
Być może odzywam się nie w porę. Coraz bardziej uciera się taki obraz niedawnej przeszłości, w którym nie ma "Solidarności" ani Wałęsy, ani polskiego "okrągłego stołu", ani wyborów 4 czerwca, ani września 1989 r. z demokratycznym rządem w Polsce. Późniejsza "jesień narodów" okazuje się wcześniejsza od polskich przemian, nie były one potrzebne, wystarczyło, ot, pójść pod mur berliński i go rozwalić. Tak samo przejście od "socjalistycznej" gospodarki planowej do gospodarki rynkowej wydaje się operacją nie narzucającą się pamięci świata. Po prostu wygrała gospodarka rynkowa, sama przez się.

Dziesięć lat temu Jerzy Baczyński, mój młodszy kolega z dawnego "Życia i Nowoczesności", który został później naczelnym "Polityki", wpadł na pomysł nieoceniony: zapisał i zredagował relację Leszka Balcerowicza o tym, jak ze swymi kolegami pracował nad reformą gospodarki w Polsce i jak ją przeprowadzał. "800 dni Balcerowicza" wyszło w wydawnictwie dawno upadłym, na zgrzebnym papierze, ale jest to jedyny publicznie dostępny opis największej przygody intelektualnej współczesnej ekonomii i jednej z największych przygód społeczno-gospodarczych, na jaką zdobył się którykolwiek naród współczesny. Bo nie było algorytmów i sposobów, jak przeprowadzić naród przez "morze czerwone" do normalności, a porażka byłaby także katastrofą polityczną. Po 10 latach wziąłem tę książkę znowu do ręki i przyszło mi do głowy to samo pytanie, które stawiałem sobie 10 lat temu: dlaczego Leszek Balcerowicz nie dostał Nagrody Nobla z ekonomii?
Lekcja ekonomii dla ekonomistów
Nagrody Nobla z ekonomii w latach 90. nie zawsze podnosiły, mówiąc delikatnie, prestiż tego wyróżnienia. Choćby nagroda za powtórkę matematyczną tego, co w latach 20. wiedział o strategii lokat giełdowych pewien znakomity bankier nowojorski: radził nie próbować "pokonywać rynku" niepewnymi spekulacjami, ale dobrać szeroki, możliwie reprezentatywny jego przekrój i nie zmieniać rozkładu lokat, czyli - jak powiadał - włożyć jajka do jednego koszyka i nie wyjmować. No, ale komitet nagrody mógł o tym nie wiedzieć...
W ogóle nie były to najlepsze czasy ekonomistów. Triumf nad księżycową ekonomią sowiecką jakby zwolnił ich od obowiązków. Jeśli Joseph Stiglitz, laureat Nagrody Nobla, teraz krytykuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy, to - również delikatnie mówiąc - robi to trochę późno. Nikt nie podniósł alarmu, kiedy USA przywróciły swoim bankom charakter "uniwersalny", znosząc wprowadzony po katastrofie 1929 r. rozdział między bankami kredytowymi i inwestycyjnymi (lokacyjnymi w dawnej polskiej nomenklaturze fachowej). Stąd i nowa orgia spekulacji, jakby żywcem wzięta z późnych lat 20. Elektroniczny pieniądz przestał być pieniądzem - mogą zniknąć miliardy dolarów i nic... Urzędnicy bankowi wkuwają instrukcje, jak ustalać wiarygodność kredytową klienta, czyli - w praktyce - jak zwolnić się od odpowiedzialności za zły kredyt. Dawniej prawdziwy bankier znał rynek danej branży lepiej niż operująca na nim firma. Ale też wielkimi korporacjami i bankami nie kierują dziś przedsiębiorcy ani bankierzy, lecz najemni urzędnicy spółek akcyjnych, opłacani lepiej od szefów firm państwowych ("wielkie pieniądze i szybko"), mający niemały wpływ na skład rad nadzorczych i feudalne dwory wokół siebie.
![]() |
Lepsi od Rosjan i Niemców
Mówiło się o Noblu dla Balcerowicza już w owym roku 1992. Każda z ówcześnie nagradzanych prac była zszywką kartek papieru w porównaniu z historycznym przełomem, jakiego dokonał Balcerowicz ze współpracownikami. 120 lat wcześniej podobny przełom japońskiej ery Meiji, przejście z feudalizmu do gospodarki rynkowej, ciągnął się latami amatorskich operacji, kosztował wiele tysięcy ofiar, był faktycznie rewolucją, nie reformą. Operację Balcerowicza - nie mniejszej skali! - zaprojektowaną fachowo, przeprowadzoną błyskawicznie, zaakceptował naród 45 lat szkolony w bzdurze. Nobel dla Balcerowicza byłby i Noblem dla społeczeństwa polskiego. Dlaczego więc tego Nobla Balcerowiczowi nie przyznano?
Nie jest prawdą, że polski przełom tyle kosztował Zachód, czyli że Zachód już go opłacił. System sowiecki sam się rozkładał, Polskę zaś - jak ostrzegano Stalina - wprawdzie dało się połknąć, ale nie dało się jej strawić. Pierwszym wyłomem polskim był już rok 1956, potem polski papież, "Solidarność" i miliony Polaków dokonali - też pokojowo - wyłomu ostatecznego. Przy minimalnych kosztach po stronie Zachodu. Co więcej, mimo kroci wydawanych na sowietologię Zachód nie przewidział niczego i nie był do niczego przygotowany. Jeśli ktoś się w czymś orientował, nie słuchano go; podczas spotkania z Marion Dönhoff, pamiętam, odezwał się ktoś z niemieckich Ostforschunginstituten, instytutów badań wschodnich: "Wiedzieliśmy, mówiliśmy, ale nikt nas nie słuchał..."
Po drugiej wojnie światowej Stany Zjednoczone zaaplikowały Europie Zachodniej pomocowy plan Marshalla, by nie uległa pokusom sowieckim. Po 45 latach zimnej wojny, kiedy Polska zaczęła rozbierać sowiecką skamielinę, jedynie USA w porę zmobilizowały te kilkaset milionów dolarów dla funduszu stabilizacyjnego na "rezerwę" planu Balcerowicza. Polska nie sięgnęła do niej, za to musi do dziś spłacać kredyty zaciągnięte w PRL Gierka, z których wiele - jak miliard dolarów na budowę rurociągu orenburskiego - poszło wprost poza kraj. Żadnego planu Marshalla nie było, "brygady Marriotta" ośmieszyły dość skromną w sumie akcję pomocową. Znów rad bym spytać: dlaczego nikt nie pomyślał o nowym planie Marshalla, nieporównywalnie tańszym od pierwszego?
Nie było pieniędzy? Niemcy zachodnie władowały miliardy marek w byłą NRD, zadeptując wschodnioniemiecką warstwę średnią, jej drobne przedsiębiorstwa i prywatne sklepy, doprowadzając do nowej Ostflucht, ucieczki ze wschodu. Ciekawe, jak to się stało i dlaczego? Ba, Zachód utopił w Rosji miliardy dolarów, już nie do odzyskania. Znów to samo pytanie - jak to się stało i dlaczego?
Szkoła Balcerowicza
Zachód, wolny od sowieckiego zagrożenia, poczuł się jakby zwolniony z obowiązku myślenia. Nie przypominam sobie żadnej zachodniej publikacji analizującej mechanizm i metodykę Balcerowiczowskiego przełomu. Czytałem o wyglądzie, stylu bycia, skromności i niekomunikatywności Balcerowicza, o mądrości politycznej Mazowieckiego, który poparł młodego, nieznanego ekonomistę. Ale nigdy Zachód nie zainteresował się, jak to wszystko zrobiono. I nie chodzi o podziw, lecz o naukę i wnioski.
I dzisiaj też nie chodzi tylko o spóźnioną Nagrodę Nobla. Raczej o trochę zdrowego rozsądku. Zachód przed naszymi krajami piętrzy kolejne bariery, miast wykorzystać mózgi takie jak Balcerowicza i jego kolegów w dyskursie o piętrzących się problemach swojej gospodarki planowej. Rozumiem, że dobrobyt spowalnia myślenie, ale ostatnie wypowiedzi prezydenta Chiraca czy kandydata na kanclerza Niemiec Stoibera świadczą już nie o lekkomyślności, lecz o deficycie zdolności namysłu nad słowami.
Nie sugeruję wcale, że nasze kraje we wszystkim były mądre. Znów dla przykładu: nikt z Zachodu nie pomyślał i nie zaproponował skutecznych metod prywatyzacji. Ekonomiści z Europy Środkowej mieli o zarządzaniu, czyli management science, dość blade pojęcie. Instalowali - miast prywatnego biznesu - własność równie odległą od przedsiębiorstwa, a pracownikom rozdawali akcje do spekulacji, miast wiązać ich akcjami z losem ich firmy. Nie czytali nawet Petera Druckera i nie wiedzieli, co to plan Rehna do rozwiązywania problemów bezrobocia. Te przykłady ukazują tylko, że Europa nie bierze serio swej przyszłości. Jej deklaracje o doganianiu USA brzmią jak tamte Chruszczowa o doganianiu Zachodu.
Nagroda Nobla dla Balcerowicza przypomniałaby, że Europejczycy potrafią coś zrobić tak sprawnie i skutecznie jak Amerykanie. Z odwagą myśli, odwagą osobistą i zawodową oraz takąż dyscypliną.
LESZEK BALCEROWICZ IX 1989 - XII 1991 - wicepremier i minister finansów w rządach Tadeusza Mazowieckiego i Jana Krzysztofa Bieleckiego 1991-1994 - doradca rządów Ukrainy, Rosji, Gruzji i Kazachstanu IV 1995 - XII 2000 - przewodniczący Unii Wolności X 1997 - VI 2000 - wicepremier i minister finansów w rządzie Jerzego Buzka Od XII 2000 - prezes Narodowego Banku Polskiego Nagrody i tytuły 1991 - tytuł Człowieka Roku, nadany przez tygodnik "Wprost" 1992 - Nagroda Ludwika Erharda (po raz pierwszy wręczona przedstawicielowi Europy Środkowo-Wschodniej) 1994 - Nagroda Kisiela, przyznawana pod patronatem tygodnika "Wprost" 1998 - tytuł Ministra Finansów Roku, nadany przez brytyjski miesięcznik "Euromoney" 1999 - Transatlantic Leadership Award dla najwybitniejszego Europejczyka 1998 r., Nagroda Środkowoeuropejska dla najlepszego ministra finansów 2000 - Nagroda Friedricha Augusta von Hayeka 2001 - Nagroda im. Carla Bertelsmanna 2002 - Nagroda Fundacji Fasela |
Więcej możesz przeczytać w 35/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.