Siedzę nad Styksem i przyglądam się, jak płyną nim pozostałości świata
Nieopodal mojego bloku mieszkalnego płynie rzeczka Białucha. Kręto nacina murawę parku będącego pozostałością po dworskim parku, o czym świadczy sam dwór, pięknie odnowiony, i lipowa aleja, krzepka i wzniosła, licząca kilkaset lat. Odrestaurowany dwór renesansowy mieści restauracje i kawiarnie, gdzie wielu pija piwo Strzelec, pochłaniając wspaniałą golonkę. Poza tym dawny park pański ogołocony jest z krzewów, służy jako dzielnicowe WC dla psów oraz wybieg dla rodziców lub dziadków z niemowlętami w wózkach. Skazany na zdrowotne spacery wokół blokowiska wyrywam się raczej nad Białuchę, siedzę tam i jak w chłopięctwie tak i teraz wyobrażam sobie, że siedzę nad Styksem i przyglądam się, jak płyną nim różne pozostałości i odpadki życia tego wciąż rozpadającego się i gasnącego świata.
Komuś czytającemu te słowa może się wydać, że przed chwilą upadłem na głowę, tak duża jest różnica między prozaizmem okalających felieton artykułów a mymi flisacko-poetyckimi uniesieniami. Nie upadłem na głowę. Chcę ratować siebie i innych od zaniku w nas tej pięknej wyobraźni, którą przesiąkaliśmy niegdyś dzięki literaturze czytanej w szkole, w domu, w bibliotekach publicznych. Dzięki poezji, która potrafiła "karmić duszę narodu", gdyż była głodna nadziei i odwagi. Pragnę udowodnić, że i teraz bytujemy wśród rzeczy wzniosłych mimo że zwykłych.
Nie upadłem - powtarzam - na głowę, lecz przeczytałem wiersz Herberta zatytułowany "Nigdy o tobie", napisany pół wieku temu. "Nigdy o tobie nie ośmielam się mówić/ogromne niebo mojej dzielnicy,/ani o was dachy powstrzymujące wodospad powietrza/piękne puszyste dachy...". Podniosłem oczy znad książeczki pt. "Hermes, pies i gwiazda" i uzmysłowiłem sobie, że niebo nad moją dzielnicą jest ogromne, że nie jest to ciasny zaułek bez wyjścia, że mogę sobie wyobrazić powietrze nad moimi blokami upięte w wodospady i że w ogóle istnieje możliwość wypoczynku nie tylko nad piwem Strzelec (chociaż trochę też się przyda), ale i w olbrzymim świecie literatury - Sztuki przez wielkie "S".
Kiedyś skarcił mnie pewien teolog esteta, że błędem jest mniemanie, że człowiek może sam z siebie coś stworzyć, chociażby piękny obraz albo eksplodujący wyobraźnią wiersz. Człowiek nie może być stwórcą - wołał do mnie ostrzegawczo. Człowiek buduje z tego, co mu jest dane, już stworzone, układa wielkie lego przygotowane w niebiańskich projektowaniach. Człowiek nic sam bez przygotowanego już materiału wyobraźniowego wymyślić nie umie - tupnął teologiczną nogą.
Ale teolog nie miał i nie ma racji. Piękno nie jest ani logiczne, ani z góry go nikt nie planuje. Piękno w sztuce i w życiu albo jest, albo go nie ma. Pytanie bez odpowiedzi (przynajmniej nad rzeczką Białuchą) brzmi: skąd wiemy, że ono jest lub go nie ma?
Komuś czytającemu te słowa może się wydać, że przed chwilą upadłem na głowę, tak duża jest różnica między prozaizmem okalających felieton artykułów a mymi flisacko-poetyckimi uniesieniami. Nie upadłem na głowę. Chcę ratować siebie i innych od zaniku w nas tej pięknej wyobraźni, którą przesiąkaliśmy niegdyś dzięki literaturze czytanej w szkole, w domu, w bibliotekach publicznych. Dzięki poezji, która potrafiła "karmić duszę narodu", gdyż była głodna nadziei i odwagi. Pragnę udowodnić, że i teraz bytujemy wśród rzeczy wzniosłych mimo że zwykłych.
Nie upadłem - powtarzam - na głowę, lecz przeczytałem wiersz Herberta zatytułowany "Nigdy o tobie", napisany pół wieku temu. "Nigdy o tobie nie ośmielam się mówić/ogromne niebo mojej dzielnicy,/ani o was dachy powstrzymujące wodospad powietrza/piękne puszyste dachy...". Podniosłem oczy znad książeczki pt. "Hermes, pies i gwiazda" i uzmysłowiłem sobie, że niebo nad moją dzielnicą jest ogromne, że nie jest to ciasny zaułek bez wyjścia, że mogę sobie wyobrazić powietrze nad moimi blokami upięte w wodospady i że w ogóle istnieje możliwość wypoczynku nie tylko nad piwem Strzelec (chociaż trochę też się przyda), ale i w olbrzymim świecie literatury - Sztuki przez wielkie "S".
Kiedyś skarcił mnie pewien teolog esteta, że błędem jest mniemanie, że człowiek może sam z siebie coś stworzyć, chociażby piękny obraz albo eksplodujący wyobraźnią wiersz. Człowiek nie może być stwórcą - wołał do mnie ostrzegawczo. Człowiek buduje z tego, co mu jest dane, już stworzone, układa wielkie lego przygotowane w niebiańskich projektowaniach. Człowiek nic sam bez przygotowanego już materiału wyobraźniowego wymyślić nie umie - tupnął teologiczną nogą.
Ale teolog nie miał i nie ma racji. Piękno nie jest ani logiczne, ani z góry go nikt nie planuje. Piękno w sztuce i w życiu albo jest, albo go nie ma. Pytanie bez odpowiedzi (przynajmniej nad rzeczką Białuchą) brzmi: skąd wiemy, że ono jest lub go nie ma?
Więcej możesz przeczytać w 36/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.