- Polityczny dinozaur Andrzej Urbański odżył po raz kolejny. Teraz zajął się medialną promocją Lecha Kaczyńskiego z PiS, który - jak wiadomo - ma chrapkę na prezydenturę Warszawy. W macierzystej partii kandydata nominacja ta nie wzbudziła entuzjazmu. Podobną funkcję Urbański pełnił wszak u boku znienawidzonego Buzka. Dla szarego pisowca jest więc postacią skompromitowaną. W dodatku podobno nadal przynależy formalnie do wrażego SKL-Coś Tam Jeszcze. Jedno jest pewne: Urbańskim powinny się zainteresować firmy produkujące kamizelki ratunkowe. To niezatapialny facet.
- Polityczny związek Urbańskiego z Kaczyńskim, a właściwie Kaczyńskimi, ma jeszcze jeden, sentymentalny, aspekt. Panowie już kiedyś współdziałali, w zamierzchłych czasach świetności partii zwącej się Porozumienie Centrum. Potem przyszły konflikty, spięcia, aż wreszcie rozwód. Wiadomo, że Kaczyńscy pośród innych przymiotów ciała i ducha poszczycić się mogą także doskonałą pamięcią i tak łatwo nie zapominają. Teraz zapomnieli. Może liczą na to, że Urbański załatwi im występ w "Milionerach"?
- Do sądu trafiła sprawa Zbigniewa Farmusa, doradcy dawnego wiceministra obrony Romualda Szeremietiewa. Zbychu podobno domagał się łapówek. A nawet je brał, łobuziak jeden. Podobne zarzuty zostały też postawione samemu wiceministrowi. My w te bzdury nie wierzymy w ogóle. To oczywiście szykany komunistów, którzy mszczą się na polskich patriotach za obalenie ustroju. Prawdziwego AWS-owca można poznać po tym, że siedział w więzieniu za komuny i teraz.
- Liga Polskich Rodzin toczy walkę o dusze i ciała polskiej młodzieży. W związku z tym protestuje przeciwko wprowadzeniu zbyt rozwiązłych podręczników do przedmiotu zwącego się "wychowanie do życia w rodzinie". Liga wskazuje na Amerykę, w której podobno szkoły masowo odwracają się od edukacji seksualnej ku zajęciom "nauczającym czystości i abstynencji seksualnej". I tu w programie prawicy widzimy pewną sprzeczność: seksualna abstynencja i demograficzny rozwój Narodu - tego się nie da połączyć! A tak w ogóle, na programie głoszącym potrzebę abstynencji to się daleko w Polsce nie zajedzie!
- Obok seksualnego rozpasania Liga Polskich Rodzin dostrzega w Polsce jeszcze jednego groźnego wroga - Antoniego Macierewicza, posła Ligi Polskich Rodzin. Wróg to tym groźniejszy, że swój i podstępem działa. Ale trzeba jednak jakoś z nim walczyć. Całej Polski od razu uratować się nie da, więc na poczatek LPR chce choć Warszawę ocalić. Wiadomo, stolica nieraz już przez historię ciężko doświadczona, a teraz jeszcze wróg Macierewicz zamierza jej prezydentem zostać. Klub LPR chce zatem zakazać swym członkom startu w podobnych szopkach. Miejmy nadzieję, że to powstrzyma Macierewicza. Bo facet ewidentnie jest sterowany przez Brukselę. A może nawet Kopenhagę?
- Lech Wałęsa słynie z tego, że nie wyklucza. Tym razem były prezydent nie wykluczył, że będzie się ubiegać o stanowisko szefa "Solidarności". Oczywiście, jeśli go poproszą. To może by też ROAD reaktywować? (dla młodych ludzi: ROAD to była taka partia na początku lat 90. ubiegłego wieku, a na jej czele stał Władysław Frasyniuk - wszystkie partie kierowane przez Frasyniuka mają około 3 proc. poparcia).
- Masz babo placek! To już nie tylko Macierewicz jest sterowany! Cios Lidze Polskich Rodzin zadał także ojciec Tadeusz Rydzyk. Szef Radia Maryja ogłosił, że nie poprze żadnej partii w wyborach samorządowych. Można powiedzieć tylko jedno: ojciec Rydzyk to niebywale odważny człowiek. My byśmy się nie odważyli podskakiwać takiemu kolosowi jak Giertych.
- Kwitnie koalicja Platformy Obywatelskiej i PiS, czyli tak zwany POPiS. I to kwitnie kwieciem rozmaitem i wielobarwnem. Ostatnio w Krakowie. O prezydenturę tego miasta ubiegać się będzie aż dwóch polityków POPiS: Jan Maria Rokita (PO) i Zbigniew Ziobro (PiS). To dowód nowoczesności polskiej prawicy. Odchodzi ona od konserwatywnego, tradycyjnego pojmowania koalicyjności, które - nie ma co ukrywać - w dobie Internetu i globalizacji jest przeżytkiem. Kiedyś taki rozłam nazwalibyśmy warcholstwem. Ale dzisiaj wiemy - to postmodernizm!
- Dlatego zdziwił nas fakt, że Kazimierz Ujazdowski, poseł PiS, nie wie, kim jest Eminem, do czego przyznał się w kuluarach Sejmu. Panie Kazimierzu! To amerykański raper, który może być ważnym sojusznikiem prawicy. Nie dość, że biały, to jeszcze niepoprawny politycznie. W gejów wali, że hej! Prorodzinny jest jak trza! Tej szansy nie można zamarnować. Proszę sobie wyobrazić wspólny front konserwatystów i hiphopowców! Legalizacja marihuany to niska cena za podbicie świata.
Więcej możesz przeczytać w 36/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.