Zabużanom należy się odszkodowanie!
Dwieście tysięcy osób - repatrianci zza Buga i ich spadkobiercy - ma prawo, mimo negatywnych wyroków sądów, do otrzymania odszkodowań za majątek utracony w wyniku zmiany granic w 1944 r.! - ustalili dziennikarze "Wprost". Prawdopodobnie 10 mld zł w gotówce będzie musiał wypłacić skarb państwa (na tyle szacowane są roszczenia Zabużan). Do tej pory polskie sądy odmawiały przesiedleńcom zza naszej wschodniej granicy prawa do rekompensaty za utracony majątek, mimo że Polska zobowiązała się to uczynić w traktacie poczdamskim i w umowach z ówczesnymi republikami radzieckimi. Sądy zgadzały się z argumentami prawników skarbu państwa, że nieratyfikowane umowy międzynarodowe w Polsce nie obowiązują. Tymczasem przynajmniej dwie z trzech umów o wzajemnej ewakuacji ludności z Ukraińskiej i Białoruskiej SRR zostały ratyfikowane przez Krajową Radę Narodową! Dokonało się to na posiedzeniu 9 września 1944 r. - Odkrycie "Wprost" obala linię obrony skarbu państwa - komentuje mecens Roman Nowosielski, reprezentujący przed sądami 40 Zabużan.
Grab zagrabione
We wrześniu 1944 r. PKWN podpisał z rządami radzieckich republik: ukraińskiej, białoruskiej i litewskiej umowy o repatriacji. Pozbawiły one osoby wracające do Polski całego majątku. Nastąpiło faktyczne wywłaszczenie kilku milionów obywateli. Państwo polskie zobowiązywało się, że wypłaci im ekwiwalent za poniesione straty. Potwierdzono to na konferencji w Poczdamie w 1945 r. W czasach PRL rekompensatę otrzymało trzy czwarte uprawnionych (w naturze, głównie na tzw. ziemiach odzyskanych). Pozostałym skutecznie uniemożliwiono dochodzenie roszczeń. Nastąpiło to już w wolnej Polsce! Najpierw w 1990 r. skarb państwa przekazał swój majątek gminom, a tym samym stracił mienie, które mógł przeznaczyć na odszkodowanie dla wywłaszczonych. W grudniu 1993 r. rząd Waldemara Pawlaka poważnie ograniczył możliwości uzyskania rekompensaty, wyłączając mienie Agencji Rolnej Skarbu Państwa z windykacji. W 2001 r. rząd Leszka Millera zmienił prawo w taki sposób, że Zabużanie utracili także możliwość nabywania w ramach odszkodowań gruntów i nieruchomości należących do Agencji Mienia Wojskowego.
Rachunki krzywd
Rodzice Edwarda Rzepieli z Krakowa zostawili na Ukrainie dorobek kilku pokoleń. - Przeszło pół wieku czekania, i nic. Został tylko sąd - wzdycha siedemdziesięcioletni Rzepiela. - Podczas przymusowej ewakuacji nie mogliśmy zabrać nic poza rzeczami osobistymi. Człowiek szedł w tym, co miał na sobie - żali się osiemdziesięcioczteroletnia Bronisława Stankiewicz, która na Ukrainie zostawiła 30 hektarów ziemi, dom i sad. Dorobek życia uraciła również rodzina gdańszczanina Andrzeja Czerniewskiego, który pochodzi z Wileńszczyzny. - Przed wojną ojciec zainwestował wszystkie oszczędności w kupno gospodarstwa. W 1945 r. nasza rodzina musiała zaczynać od początku - wspomina. Za Bugiem pozostało 30 hektarów ziemi, dom i cztery budynki gospodarcze. - Państwo cynicznie gra na przeczekanie, a ludzie umierają - mówi Andrzej Korzeniowski, przewodniczący Stowarzyszenia Kresowian Wierzycieli Skarbu Państwa.
Koniec sądowej ochrony państwa
- To co państwo robi z Zabużanami, to wstyd dla polskiej demokracji - mówi senator Robert Smoktunowicz. - Układy z republikami ZSRR białoruską, litewską i ukraińską są dla Polski wiążące - przekonuje prof. Zdzisław Galicki, wicedyrektor Instytutu Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Warszawskiego, członek Komisji Prawa Międzynarodowego ONZ. - Zostały podpisane i wprowadzone w życie. To równoznaczne z ratyfikacją - dodaje prof. Galicki. Podobne zdanie wyraził Sąd Najwyższy (w orzeczniu z 30 maja 1990 r.). Stwierdził, że państwo polskie zobowiązało się w układach z 1944 r. do zapłaty ekwiwalentu za to mienie. Według Sądu Najwyższego, umowy te obowiązują. Mimo to Zabużanie nie mogli wygrać żadnego procesu, bo sądy zawsze przychylały się do argumentu reprezentantów skarbu państwa, że nieratyfikowane umowy nie obowiązują. - Teraz to się zmieni! Ludzie, którzy musieli porzucić mienie na Ukrainie i Białorusi, otrzymają rekompenstę - twierdzi mecenas Nowosielski. - Polacy z wileńszczyzny także wygrają w sądzie, bo są w takiej samej sytuacji prawnej - podsumowuje Nowosielski.
Grab zagrabione
We wrześniu 1944 r. PKWN podpisał z rządami radzieckich republik: ukraińskiej, białoruskiej i litewskiej umowy o repatriacji. Pozbawiły one osoby wracające do Polski całego majątku. Nastąpiło faktyczne wywłaszczenie kilku milionów obywateli. Państwo polskie zobowiązywało się, że wypłaci im ekwiwalent za poniesione straty. Potwierdzono to na konferencji w Poczdamie w 1945 r. W czasach PRL rekompensatę otrzymało trzy czwarte uprawnionych (w naturze, głównie na tzw. ziemiach odzyskanych). Pozostałym skutecznie uniemożliwiono dochodzenie roszczeń. Nastąpiło to już w wolnej Polsce! Najpierw w 1990 r. skarb państwa przekazał swój majątek gminom, a tym samym stracił mienie, które mógł przeznaczyć na odszkodowanie dla wywłaszczonych. W grudniu 1993 r. rząd Waldemara Pawlaka poważnie ograniczył możliwości uzyskania rekompensaty, wyłączając mienie Agencji Rolnej Skarbu Państwa z windykacji. W 2001 r. rząd Leszka Millera zmienił prawo w taki sposób, że Zabużanie utracili także możliwość nabywania w ramach odszkodowań gruntów i nieruchomości należących do Agencji Mienia Wojskowego.
Rachunki krzywd
Rodzice Edwarda Rzepieli z Krakowa zostawili na Ukrainie dorobek kilku pokoleń. - Przeszło pół wieku czekania, i nic. Został tylko sąd - wzdycha siedemdziesięcioletni Rzepiela. - Podczas przymusowej ewakuacji nie mogliśmy zabrać nic poza rzeczami osobistymi. Człowiek szedł w tym, co miał na sobie - żali się osiemdziesięcioczteroletnia Bronisława Stankiewicz, która na Ukrainie zostawiła 30 hektarów ziemi, dom i sad. Dorobek życia uraciła również rodzina gdańszczanina Andrzeja Czerniewskiego, który pochodzi z Wileńszczyzny. - Przed wojną ojciec zainwestował wszystkie oszczędności w kupno gospodarstwa. W 1945 r. nasza rodzina musiała zaczynać od początku - wspomina. Za Bugiem pozostało 30 hektarów ziemi, dom i cztery budynki gospodarcze. - Państwo cynicznie gra na przeczekanie, a ludzie umierają - mówi Andrzej Korzeniowski, przewodniczący Stowarzyszenia Kresowian Wierzycieli Skarbu Państwa.
Koniec sądowej ochrony państwa
- To co państwo robi z Zabużanami, to wstyd dla polskiej demokracji - mówi senator Robert Smoktunowicz. - Układy z republikami ZSRR białoruską, litewską i ukraińską są dla Polski wiążące - przekonuje prof. Zdzisław Galicki, wicedyrektor Instytutu Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Warszawskiego, członek Komisji Prawa Międzynarodowego ONZ. - Zostały podpisane i wprowadzone w życie. To równoznaczne z ratyfikacją - dodaje prof. Galicki. Podobne zdanie wyraził Sąd Najwyższy (w orzeczniu z 30 maja 1990 r.). Stwierdził, że państwo polskie zobowiązało się w układach z 1944 r. do zapłaty ekwiwalentu za to mienie. Według Sądu Najwyższego, umowy te obowiązują. Mimo to Zabużanie nie mogli wygrać żadnego procesu, bo sądy zawsze przychylały się do argumentu reprezentantów skarbu państwa, że nieratyfikowane umowy nie obowiązują. - Teraz to się zmieni! Ludzie, którzy musieli porzucić mienie na Ukrainie i Białorusi, otrzymają rekompenstę - twierdzi mecenas Nowosielski. - Polacy z wileńszczyzny także wygrają w sądzie, bo są w takiej samej sytuacji prawnej - podsumowuje Nowosielski.
Rzecznik oskarża Andrzej Zoll, rzecznik praw obywatelskich W 1990 r. państwo swój majątek przekazało gminom lub różnym agencjom. Następnie stwierdziło, że nie posiada mienia, które mogłoby przeznaczyć na rekompensatę dla Zabużan. Jeżeli dłużnik w celu uniknięcia zaspokojenia wierzycieli pozbywa się majątku albo go obciąża, to popełnia przestępstwo i podlega odpowiedzialności karnej. Państwo robi dokładnie to samo, czego zabrania pod groźbą kary. Trudno je wobec tego nazwać państwem prawa. Aby przerwać tę niesmaczną zabawę w kotka i myszkę z Zabużanami, skierowałem do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o uznanie za sprzeczne z konstytucją tych aktów prawnych, które uniemożliwiają państwu wykonanie zobowiązań wobec Zabużan. |
Więcej możesz przeczytać w 38/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.