Ku oburzeniu opinii publicznej, mimo widma upadłości banków, ich zmuszonym do odejścia szefom przysługiwały wielomilionowe odprawy.
"Obecna trudna sytuacja na rynkach sprawia, że kwestia zarobków i odpraw wypłacanych menadżerom staje się tym bardziej aktualna i drażliwa" - powiedział w piątek w Brukseli przedstawiciel francuskiego przewodnictwa w UE.
Projekt deklaracji, która ma być przyjęta na wtorkowym spotkaniu w Luksemburgu głosi, że chociaż regulowanie płac i odpraw należy przede wszystkim do udziałowców firm, pracodawców i związków zawodowych, to kraje członkowskie także mają coś do powiedzenia.
Dyplomata zapowiedział, że zalecenia dotyczą zwiększenia kontroli akcjonariuszy nad zarobkami menadżerów najwyższego szczebla, przejrzystości tych zarobków oraz ich uzależnienia - w większym stopniu, niż to jest obecnie - od wyników finansowych przedsiębiorstw. Chodzi też o ograniczenie takich dodatków jak akcje. Uznano, że takie gratyfikacje mogą prowadzić do konfliktu interesów, kiedy prezesi firm decydują np. o fuzjach i przejęciach firm, w których mają udziały.
Zalecenia będą niewiążące dla krajów członkowskich.
"Rządy będą miały prawo do wprowadzenia różnorodnych środków na poziomie krajowym. Ale chcemy mieć wspólne europejskie ramy w tej kwestii, które zapewnią spójność podejmowanych działań" - powiedział francuski dyplomata.
Chodzi o to, że ewentualne restrykcje wprowadzane tylko w jednym kraju miałyby ograniczony skutek z uwagi na ponadnarodowy charakter działalności wielu firm, zwłaszcza w sektorze bankowym. Ponadto brak współpracy grozi "ucieczką" menadżerów do krajów, gdzie takich ograniczeń nie ma.
Według projektu, płace kadry zarządzającej mają odzwierciedlać "właściwie i w sposób wyczerpujący" wyniki finansowe przedsiębiorstw oraz "udział menadżera w sukcesie firmy". To samo ma dotyczyć kontrowersyjnych odpraw, które dostają oni odchodząc ze stanowiska. Obecnie wielomilionowe odszkodowania i premie prezesi banków czy korporacji dostają nawet wtedy, kiedy zostawiają swoją firmę w katastrofalnej kondycji.
We Francji i w Belgii wielkie oburzenie wywołała odprawa w wysokości 3,7 mln euro dla szefa francusko-belgijskiego banku Dexia, który w tym tygodniu uniknął upadku tylko dzięki pilnemu dokapitalizowaniu przez rządy w Paryżu i Brukseli w wysokości 6,4 mld euro. Po fali krytyki w mediach, francuska minister finansów Christine Lagarde osobiście wymogła na Axelu Millerze zrzeczenie się odprawy, uzależniając od tego zastrzyk gotówki dla upadającego banku - podał w piątek francuski resort finansów.
Resort poinformował, że Miller zrezygnował z zagwarantowanej w kontrakcie odprawy w wyniku rozmowy przy drzwiach zamkniętych w nocy z czwartku na piątek.
Oryginalny pomysł na ograniczenie gigantycznych odpraw zgłosili w piątek belgijscy Zieloni. Nie mają nic przeciwko odprawie w wysokości miesięcznej pensji za każdy przepracowany w firmie rok. Nadwyżkę proponują obłożyć podatkiem w wysokości... 100 proc. Na razie nie wiadomo, czy belgijski rząd opowie się za taką legislacją.
O zlikwidowanie przepaści między zarobkami przeciętnych pracowników a kadry zarządzającej od dawna apelują europejskie związki zawodowe. Według obliczeń związkowców, 20 najlepiej opłacanych szefów europejskich przedsiębiorstw zarabia 300 razy więcej (ok. 8,5 mln euro rocznie) niż przeciętny pracownik.
pap, keb