Podczas przyszłotygodniowego szczytu UE Polskę chcą reprezentować zarówno premier Donald Tusk, jak i prezydent Lech Kaczyński. W środę szef prezydenckiej kancelarii Piotr Kownacki oświadczył, że "prezydent oczywiście jedzie" na szczyt Unii. Z kolei premier powiedział, że nie przewiduje prezydenta w składzie delegacji, a Polskę podczas szczytu będzie reprezentował rząd. Tymczasem prezydenckie biuro prasowe przyjmuje akredytacje od dziennikarzy, chcących towarzyszyć Lechowi Kaczyńskiemu podczas unijnego spotkania.
"W dniu dzisiejszym Rada Ministrów przyjęła w trybie obiegowym uchwałę o tym, że to prezes Rady Ministrów będzie wyznaczał skład delegacji. Prawdą jest, że w przeszłości premier prosił pana prezydenta o reprezentowanie kraju w specyficznych sprawach, np. gdy chodziło o uczestnictwo w Unii dla +Morza Śródziemnego+ czy też w szczycie, na którym podpisaliśmy Traktat Lizboński" - powiedział w TVN24 minister spraw zagranicznych.
"Mam tutaj przed sobą opinie konstytucjonalistów - trzech profesorów i trzech doktorów habilitowanych - i żaden z nich nie uważa, że prezydent może to zrobić wbrew Radzie Ministrów" - podkreślił Sikorski.
Odnosząc się do informacji, że prezydent nie otrzymał od rządu informacji dotyczących szczytu, Sikorski powiedział, że Lech Kaczyński dostał materiały "o szczycie, o agendzie szczytu", natomiast nie otrzymał "materiałów na szczyt, np. projektów wystąpień".
Tymczasem Kownacki powiedział, że strona prezydencka otrzymała pismo od dyrektora sekretariatu ministra spraw zagranicznych, w którym napisano, że decyzją prezesa Rady Ministrów, szefem polskiej delegacji na posiedzenie Rady Europejskiej będzie premier" i w związku z tym "nie ma potrzeby przekazywania Kancelarii Prezydenta dokumentów dotyczących agendy spotkania".
Zdaniem Sikorskiego potrzebny jest "klimat" dla dobrej współpracy prezydenta z rządem, ale - jak podkreślił - "za politykę wewnętrzną i zewnętrzną odpowiedzialna jest Rada Ministrów".
Jak ocenił, "grozi nam taka niezbyt estetyczna konfrontacja". "Apeluję do wszystkich, którzy za to odpowiadają, by jej uniknąć. Rada Ministrów już decyzję podjęła" - powiedział minister.
Podkreślił, że w sprawie składu polskiej delegacji na unijny szczyt "Rada Ministrów jest zdeterminowana". Przekonywał, że unijni przywódcy będą zajmować się sprawami, które należą do kompetencji rządu i które zostały już uzgodnione przez ministrów spraw wewnętrznych, np. kwestie azylu, polityki imigracyjnej.
Zaznaczył, że choć szczyt ma rozmawiać także o Gruzji, "tym razem nie ma potrzeby", by brał w nim udział prezydent. We wrześniowym nadzwyczajnym szczycie UE poświęconym kryzysowi rosyjsko- gruzińskiemu uczestniczyli razem Lech Kaczyński i Donald Tusk.
Sikorski dodał, że kolejną sprawą, którą zajmie się szczyt, jest pakiet klimatyczny. "To dla Polski rzecz absolutnie kluczowa, musi być domeną rządu" - zaznaczył, podkreślając, że sprawa dotyczy polskich kopalni, elektrowni i cen prądu.
Jego zdaniem ten pakiet może kosztować polską gospodarkę kilkadziesiąt miliardów euro. "Został popełniony błąd w zeszłym roku. Pan prezydent uzgodnił pakiet energetyczny w niekorzystnym dla Polski kształcie. (...) Za niekorzystne dla Polski rozwiązania w zakresie pakietu klimatycznego zgodził się na korzystne dla Niemiec rozwiązania w zakresie głosowania w Radzie Europejskiej. To się powtórzyć nie może" - podkreślił Sikorski.
Według niego teraz rząd "ciężko pracuje", by te rozwiązania były "do zniesienia dla polskiej gospodarki".
Zdaniem Sikorskiego jeśli chodzi o reprezentację Polski na unijnym szczycie "nie powinno dojść do kompromitującej sytuacji".
"Sytuacja konstytucyjna i merytoryczna jest krystalicznie jasna" - podsumował.
Tymczasem podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik powiedział w czwartek wieczorem PAP, że stanowisko Lecha Kaczyńskiego w sprawie wyjazdu na szczyt Unii Europejskiej nie zmienia się. "Stanowisko prezydenta pozostaje bez zmian - chciałby on razem z premierem udać się na szczyt UE w Brukseli, gdyż agenda spotkania wymaga zaangażowania obu polityków" - powiedział Handzlik.
"Prezydent opowiada się za tym, aby zarówno on jak i premier, reprezentowali Polskę na szczycie" - dodał.
Z kolei szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki powiedział w czwartek wieczorem w telewizji TVN 24, że "jest oczywiste, że Rada Ministrów nie może wyznaczać zadań panu prezydentowi".
"Trudno mi się odnieść do ekspertyz, których nie widziałem. Powiem szczerze, że w moim przekonaniu wystarczy wiedza, którą się nabywa na pierwszym roku prawa bez jakiś szczególnych kwalifikacji eksperckich, żeby stwierdzić, że uchwały Rady Ministrów mogą dotyczyć wyłącznie kwestii, które należą do kompetencji Rady Ministrów. Nie należy natomiast do kompetencji Rady Ministrów określanie zadań i wyznaczanie tych zadań prezydentowi" - podkreślił Kownacki.
Zdaniem szefa Kancelarii Prezydenta "tego rodzaju uchwały po pierwsze nie powinny być podejmowane, a po drugie są warte tyle, ile papier, na których są wydrukowane".
Kownacki przyznał też, że nie rozumie, czemu "z taką niezwykłą zajadłością i z takim nasileniem złości pan premier usiłuje wywołać konflikt w tej sprawie (wyjazdu na szczyt w Brukseli)".ab, pap