Kto chce pozbawić nas emerytur pod palmami?

Kto chce pozbawić nas emerytur pod palmami?

Dodano:   /  Zmieniono: 
photos.com 
Polacy, którzy od początku życia zawodowego wpłacali składki do otwartych funduszy emerytalnych (OFE), ostatecznie utracą kontrolę nad tymi pieniędzmi. Chodzi o ogromną kwotę, teraz około 140 mld zł, a w przyszłości – pół biliona.
Ta sprawa zasługuje na miano największej grabieży mienia Polaków po 1989 r. Ma się ona dokonać w ramach legislacyjnej „ofensywy październikowej" rządu Donalda Tuska. Proces legislacyjny jest prowadzony jakby w konspiracji, w wąskim gronie ekspertów sejmowych, na których ostro naciskają lobbyści z OFE.
Przypomnijmy: reforma systemu emerytalnego przeprowadzona w 1999 r. przez rząd AWS-UW podzieliła system emerytalny na trzy filary: obligatoryjny państwowy (ZUS), obligatoryjny quasi-prywatny (OFE) i dobrowolny (III filar). Jej wdrożenie oznaczało zmuszenie milionów Polaków do dzielenia się ich wy-nagrodzeniami z instytucjami finansowymi, które przejęły część składki odprowadzanej wcześniej w całości do ZUS (7,3 proc. pensji brutto trafia do OFE). Rząd Jerzego Buzka złożył dwie obietnice: pieniądze efektywnie pomnożone przez wybitnych specjalistów będziemy mogli odebrać w momencie przejścia na emeryturę, a w wypadku naszej śmierci staną się one własnością spadkobierców. Jeśli nie zdecydujemy się na wypłatę całości środków z OFE, będziemy mogli wykupić za nie dodatkową emeryturę z gwarantowanym okresem wypłaty. Będziemy też mogli zdecydować się na tzw. emeryturę małżeńską. Zgodnie z dzisiejszym rządowym projektem ustawy o emeryturach kapitałowych, te zasady zostaną obalone. I to w chwili, gdy składki do OFE płaci 12 mln osób i fundusze zgromadziły już 140 mld zł.

Więcej o skoku na nasze emerytury w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"