Nowak stwierdził w radiu TOK FM, że "trudno powiedzieć", czy w poniedziałek dojdzie do spotkania premiera i prezydenta. Dodał, że Kancelaria Premiera nie otrzymała formalnego zaproszenia i jest tylko "medialne doniesienie" w tej sprawie.
Prezydent Lech Kaczyński powiedział w niedzielę w programie TVN "Kawa na ławę", że zaprasza premiera Donalda Tuska do siebie na poniedziałek "na godziny popołudniowe, nocne, które chce".
Nowak powiedział, że zna poniedziałkowy kalendarz premiera, w którym "jest ileś punktów bardzo trudnych do przesunięcia". "Ale czegóż się nie robi dla głowy państwa" - dodał.
W radiowej Trójce stwierdził z kolei, że nie wie, czy "zaproszenie skierowane do premiera przez stację telewizyjną" jest "właściwym" sposobem zapraszania.
"Ale my się nie obrażamy" - dodał. Jak podkreślił, "dzisiaj jest bardzo gorący dzien i na pewno pan premier będzie robił wszystko, aby do takiego spotkania mogło dojść".
"Zawsze do tej pory było tak, że urzędnicy kancelarii prezydenta i premiera ustalali szczegóły: godzinę miejsce, a to z kolei było w ślad za pismem, które z Kancelarii Prezydenta do nas wychodziło" - tłumaczył w radiu TOK FM.
Nowak odniósł się też do sporu, który od kilku dni trwa między przedstawicielami rządu a Kancelarią Prezydenta o to, kto ma jechać na najbliższy szczyt UE. Polskę chcą reprezentować zarówno szef rządu, jak i prezydent.
Szef gabinetu premiera pytany w TOK FM o procedurę przy tego typu szczytach, odpowiedział: "Przeważnie, i to od czasu prezydencji słoweńskiej (...), czyli na początku ubiegłego roku, zaczęły przychodzić dwa zaproszenia - do prezydenta i do premiera".
Jak dodał, w ślad za tymi zaproszeniami, na 3-4 tygodnie przed szczytem przychodzi agenda - proponowana tematyka spotkania. Termin spotkania upubliczniany jest z ok. miesięcznym wyprzedzeniem, natomiast sam termin Rady Europejskiej rząd poznaje kanałami dyplomatycznymi znacznie wcześniej.
Nowak odniósł się także do informacji, że prezydent nie otrzymał od rządu informacji dotyczących szczytu. Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki powiedział w środę PAP, że strona prezydencka otrzymała pismo od dyrektora sekretariatu ministra spraw zagranicznych, w którym napisano, że decyzją prezesa Rady Ministrów, szefem polskiej delegacji na posiedzenie Rady Europejskiej będzie premier i w związku z tym "nie ma potrzeby przekazywania Kancelarii Prezydenta dokumentów dotyczących agendy spotkania".
"Nie ma takiej sytuacji. (...) To jest oczywista nieprawda" - powiedział Nowak w TOK FM. Zasugerował także by Kownacki, jeśli dysponuje takim pismem, upublicznił je. Jak podkreślił, "nie ma mowy o odcięciu prezydenta od jakichkolwiek informacji", "to jest oczywista sprawa, że pan prezydent ma prawo znać te dokumenty".
Pytany, czy Kancelaria Prezydenta zwracała się do Kancelarii Premiera o udostępnienie dokumentów ws. szczytu, Nowak w radiowej Trójce odpowiedział, że nie.
Pytany o to samo w TOK FM odpowiedział, że jest to pytanie do MSZ. "O ile dobrze kojarzę, było pismo z Kancelarii Prezydenta, w którym prosi się o wszystkie materiały związane (...) z najbliższą agendą Rady Europejskiej w związku z tym, że szefem polskiej delegacji na szczycie Rady Europejskiej będzie pan prezydent Lech Kaczyński".
"W odpowiedzi na to pismo, MSZ wysłał pismo, o którym ja powiedziałem, informujące, że szefem polskiej delegacji jest pan premier" - tłumaczył Nowak.
Podkreślił ponadto, że nadchodzący szczyt UE poświęcony będzie kwestiom pakietu energetyczno-klimatycznego oraz kryzysu finansowego w Europie. "A cóż w tych sprawach prezydent ma do powiedzenia" - pytał, podkreślając, że "całość tej polityki w tym zakresie prowadzi rząd".
Z kolei Kownacki w radiu RMF FM powiedział, że z jego rozmowy z głównym doradcą do spraw zagranicznych prezydenta Francji wynika, iż "sprawy klimatyczne być może w ogóle nie będą rozpatrywane, a jeżeli starczy czasu to będą tylko wzmiankowane".
ab, pap