Emigracja była od wieków duchowym uzupełnieniem Polski "krajowej"
Niedawno w "Wiadomościach" ukazał się minister zdrowia, oznajmiając narodowi, że od 1 stycznia 2003 r. czeka go nowa reforma służby zdrowia. Polega ona na likwidacji kas chorych i ustanowieniu w ich miejsce urzędów zależnych bezpośrednio od ministerialnej centrali. Równocześnie z bezpośrednią władzą nad województwami centrala przejmuje też pieczę na ich zdrowotną forsą. Trudno się domyślić, o co bardziej w tej reformie chodzi - o pieniądze czy nasze zdrowie? Lepiej by było poprawić to, co już jako tako działa.
W momencie gdy wielkorządca przemawiał z ekranu, najbardziej mnie zafrapował jego podbródek. Chodzi o bardzo wyrafinowany wzór pozostawionego przy goleniu zarostu. Podbródek ministra okalały z dwóch stron pasma włosów szerokości około centymetra, biegnące w dół od kącików ust. Pośrodku podbródka - mała golizna przecięta stanowczą krechą ciemnych włosów biegnącą od środka dolnej wargi w dół. Taka kokieteria mężczyzny sprawującego władzę nad naszym życiem i śmiercią wydała mi się podejrzana. Minister koniecznie chce się czymś wyróżnić wśród innych członków rządu i swoich poprzedników. Takie ambicje źle wróżą i chorym, i służbie zdrowia.
Gdybym za komuny wysłuchał informacji o kolejnej reformie służby zdrowia, a byłbym jeszcze młody i zdrowy, pewnie bym się wreszcie zdecydował na emigrację. Wreszcie - bo nigdy na nią nie mogłem się zdecydować, mimo że ponętnych propozycji miałem kilka. Żyłbym sobie gdzieś w Stanach Zjednoczonych (które niezmiennie lubię) i nie wysłuchiwałbym informacji o nieustającym reformowaniu, restrukturyzacji, dekryminalizacji, deratyzacji i parcelacji Polski. Nie dziwię się więc, że w przypominającej PRL atmosferze narastającej niepewności jutra, bezrobocia i nieszanowania naukowych lub zawodowych kompetencji ludzi znów nasila się emigracyjna fala młodych. Spyta ktoś, co w tym złego? Rzeczywiście, młode pokolenie Polaków, specjalistycznie i naukowo przygotowanych do udziału w kapitalistycznej cywilizacji, ma o wiele większą szansę na emigrację, która nie jest dawną ucieczką z ojczyzny przed prześladowaniami. Nie ma ona też charakteru "zdrady ideałów", lecz jest między innymi ratowaniem swego zdrowia, nim zacznie działać nowa reforma ministra z kapryśnie utrefionym podbródkiem.
Emigracja była od wieków stałym duchowym i kulturalnym uzupełnieniem Polski "krajowej". Dziś jest tylko nieobliczalną cywilizacyjną stratą dla kraju i po prostu częścią ruchów migracyjnych nowego świata. Kiedy ja miałem ochotę "wybierać wolność", w Paryżu istniała "Kultura" Giedroycia, "wiadomości dobre lub złe, ale zawsze prawdziwe" nadawała Wolna Europa. Trudno powiedzieć, kto je dzisiaj nadaje. Jan Nowak-Jeziorański mieszka w Warszawie, a Czesław Miłosz w Krakowie. Jak wybrać wolność w wolnym kraju?
Więcej możesz przeczytać w 41/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.